KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Skoro w temacie umowy gazowej Gazprom-CNPC rosyjskie media wypuszczają dziesiątki propagandowych depesz dziennie, wypada ten szum zrównoważyć. Dlatego kolejny tekst poświęcę również temu zagadnieniu.
Mamy nowe informacje na temat szczegółów porozumienia Rosjan z Chińczykami. Przyjęte kompromisowe rozwiązania, które umożliwiły obu stronom podpisanie kontraktu przewidują m. in. duże ulgi podatkowe. Ulgi te zostaną określone przepisami prawnymi. Z kolei Chiny zgodziły się na przedpłaty za dostawy w wysokości 25 mld dolarów. Pomogą one sfinansować Rosji drogą infrastrukturę Siły Syberii, którą będzie w przyszłości dostarczany surowiec nad Żółtą Rzekę. Rząd rosyjski przyjął wniosek o zniesienie podatku na gaz, który będzie dostarczany Chinom. Tym samym wydobycie surowca ze złóż we Wschodniej Syberii należących do Gazpromu będzie nieopodatkowane. Chińczycy ostatecznie przyjmą gaz z Rosji w cenie około $350/1000m3 z zachowaniem indeksu ceny ropy naftowej. Odbiją sobie tę relatywnie wysoką dla nich cenę w pozostawieniu większości kosztów projektu po stronie rosyjskiej.
Obecnie w regionie Wschodniej Syberii funkcjonują już dwa ośrodki wydobycia gazu ziemnego należące do Gazpromu – na Kamczatce (Niżne Kwakczikskoje, docelowo 175-575 mln m3/rok) i Sachalinie (Sachalin 2, 9,6 mln ton LNG/13,2 mld m3 rocznie). Podobne mają powstać w Jakucji (złoże Czajandinskoje) oraz w okolicach Irkucka (złoża Kowyktinskoje i Czikanskoje). Złoże Czajandinskoje jest szacowane na 1,2 bln m2. Ma zapewnić roczne wydobycie do 25 mld m3 gazu. Na polach Kowyktinskoje może znajdować się 1,5 bln m3. Roczne wydobycie ma sięgnąć do 35 mld m3. W sumie (docelowo) z wymienionych złóż otrzymamy nieco ponad 70 mld m3 gazu ziemnego rocznie. Stąd wnioskowana pierwotnie przez Gazprom dla umowy z CNPC ilość 68 mld m3 gazu rocznie. Firma chciała słać cały swój gaz rurami – najtaniej, najwygodniej. Chiny zmniejszyły wolumen do 38 mld m3 jedynie z opcja powiększenia go w przyszłości. A zatem resztę Gazprom sprzeda przez terminale LNG zwiększając płynność na rynku azjatyckim na co liczą szczególnie Korea Południowa i Japonia związane z kolejnym projektem Gazpromu Władywostok LNG.
Tymczasem do wejścia na rynek azjatycki szykuje się także Rosnieft. Z dokumentów do których dotarł Reuters wynika, że firma zamierza słać do Azji 60 mld m3 gazu ziemnego rocznie w 2025 roku pod warunkiem, że Kreml usunie monopol Gazpromu na eksport surowca gazociągami, tak jak zrobił to już w sprawie eksportu gazu skroplonego. Ze złóż wschodniosyberyjskich w dyspozycji Rosnieftu może w długiej perspektywie pochodzić nawet 200 mld m3 gazu rocznie. Choć w Szanghaju Rosnieft nie podpisał nowych umów na dostawy, to jego plany są śmiałe a dyrektor Igor Sieczyn jest ważnym współpracownikiem Władimira Putina. Zakładając, że się powiodą suma wolumenu rosyjskiego, który ma trafić do Azji wzrośnie do 270 mld m3.
Należy dodać także przepustowość projektu Novateku – Jamał LNG – faworyzowanego przez Chiny ze względu na to, że objęty sankcjami Zachodu dyrektor rosyjskiej firmy Giennadij Timczenko został niedawno dyrektorem Chińsko-Rosyjskiej Rady Biznesowej. Ponadto, chińskie CNPC ma 20 procent udziałów w projekcie terminalu jamalskiego, w przeciwieństwie do terminali azjatyckich Gazpromu, do których nie chciało wejść (Władywostok LNG). Novatek podpisał z CNPC 20-letnią umowę na dostawy 3 mln ton LNG rocznie (4,14 mld m3 rocznie), dzień przed Gazpromem co pokazuje jego miejsce w kolejce rosyjskich petentów Pekinu, których rywalizację świetnie rozgrywają stratedzy Państwa Środka. Docelowo jednak jedyny europejski terminal Rosji ma osiągnąć przepustowość 16,5 mln ton rocznie (22,7 mld m3/rok). Zakładając, że cały ten surowiec popłynie do Azji suma wolumenu rosyjskiego na ten region rośnie do 292,7 mld m3. To prawie dwa razy więcej niż 160 mld m3 słanych do Europy (Unia Europejska plus Turcja). Jednak co to oznacza dla światowego rynku?
Biorąc pod uwagę przewidywaną przez Międzynarodową Agencję Energii rosnącą płynność rynku LNG na świecie (nowy gaz skroplony z USA, Australii, krajów Azji i Pacyfiku, państw afrykańskich na czele z Mozambikiem) należy spodziewać się stopniowego spadku cen LNG i gazu ziemnego w ogóle na naszym globie.
W materiale, który przygotowałem dla Państwowego Instytutu Geologicznego wyznaczyłem w tym kontekście dwa scenariusze dla rynku europejskiego. Pierwszy – pesymistyczny – zakłada pośredni i bardziej długofalowy wpływ na ceny gazu ziemnego na Starym Kontynencie. Ceny LNG w Azji będą dalej wysokie przez wielkie zapotrzebowanie Chin i Japonii przez co to tam skierują się nowi dostawcy a wpływ na ceny europejskie będzie pośredni – przez wzrost płynności na świecie. Jednakże jeżeli spełni się azjatycki sen Kremla a Rosjanie zaleją Chiny i inne kraje regionu swoim tanim gazem, spełni się scenariusz optymistyczny z mojej prognozy – w Azji powstanie miażdżąca presja cenowa na rynku LNG. Ceny będą musiały spaść a nowi dostawcy gazu skroplonego z przychylnością spojrzą na tańszy rynek europejski, który znów będzie konkurencyjny. Proces spotęgowałby rozważany przez Tokio powrót do atomu, który obecnie zastępują dostawy gazu ziemnego. Wtedy okaże się, że rosyjski zwrot do Chin pompowany przez media kremlowskie na tąpnięcie geopolityczne rzeczywiście nim będzie. Co prawda pozwoli Rosjanom na otwarcie nowego rynku zbytu, ale jednocześnie – przez to, że skieruje dostawców LNG do Europy – uniezależni od Rosji stary rynek europejski.
Te długofalowe prognozy prowadzą do jednej konstatacji. Rosja, idąc na konfrontację z europejskimi klientami tak naprawdę pomaga im wybić się na niezależność. Ilość gazu ziemnego na światowym rynku zwiększa się a więc cena – prędzej czy później – będzie spadać. Nerwowe działania Rosjan tylko przyspieszają ten proces.Jakie wnioski dla Polski? Robić swoje, ciągnąć z Unii Europejskiej jak najwięcej środków na rozbudowę infrastruktury i zmniejszać uwiązanie w kontrakcie gazowym z Gazpromem. Zadanie od lat to samo, od lat niezrealizowane do końca.