icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Polska i Komisja razem w decydującym starciu o Nord Stream 2

Polska popiera propozycję Komisji Europejskiej, która może podporządkować sporny projekt Nord Stream 2 prawu unijnemu. Jeżeli nie doprowadzi do zatrzymania inwestycji, to może ją co najmniej opóźnić przez konieczność dostosowania do litery prawa europejskiego.

Rząd za lex Nord Stream 2

Wicedyrektor departamentu ropy i gazu w ministerstwie energii Paweł Pikus przedstawił w imieniu ministerstwa energii stanowisko rządu na temat prac nad zmianą dyrektywy gazowej z 2009 roku w celu podporządkowaniu prawu unijnemu kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2. Zrobił to na posiedzeniu komisji spraw zagranicznych i Unii Europejskiej w Senacie RP.

Urzędnik przypomniał, że wszystko zaczęło się w 2014 roku, czyli w chwili, gdy wszyscy partnerzy gazociągu South Stream zrezygnowali, bo Komisja Europejska domagała się, aby w części lądowej tego projektu zastosowano wszystkie regulacje prawa unijnego broniące zasad konkurencji. Sprawiło to, że partnerzy wycofali się z projektu. – Bardzo szybko doszło do odkurzenia starszego projektu dwóch nowych nitek Gazociągu Północnego. Stało się tak, bo zdaniem konsorcjum odpowiedzialnego za projekt i jego partnerów do gazociągów podmorskich, także na terenie Unii, prawa antymonopolowego nie można stosować – wskazywał Pikus. – Można, zatem łatwo wprowadzać gaz do UE z pominięciem prawa europejskiego. My się z tym od początku nie zgadzaliśmy.

Polska ramię w ramię z Komisją

Polska krytykowała Nord Stream 2 jako zagrożenie dla rozwoju rynku, ale także z punktu widzenia prawa, które jej zdaniem należy stosować wobec niego bezpośrednio. Pikus przyznał, że Warszawie udało się przekonać europejskich partnerów, że ten projekt to problem dla dywersyfikacji dostaw gazu, zostało to potwierdzone przez instytucje unijne, ale aspekty prawne pozostały sporne. Urzędnik tłumaczył, że zanim Komisja zaproponowała zmianę dyrektywy, proponowała negocjacje z Rosją statusu prawnego gazociągu. Jednak mandat został zablokowany ze względu na to, że służby prawne uznały, że dyrektywa gazowa nie ma zastosowania do takich gazociągów. Polska udowadniała analizami prawnymi, że ma zastosowanie. Punktem wyjścia jest zaś projekt zmiany dyrektywy, który tak naprawdę jest instrumentem zapewnienia przestrzegania prawa unijnego przy tym projekcie.

Rewizja dyrektywy zakłada, że prawo unijne zostanie rozciągnięte na wszystkie gazociągi importowe z państw trzecich do Unii Europejskie, także podmorskie. Przez to będą funkcjonować jak magistrale rynku wewnętrznego w zgodzie z wszelkimi przepisami chroniącymi przed monopolami. – Do tego projektu dyrektywy odnosimy się pozytywnie. Są pewne fragmenty do doszczegółowienia, ale istotne jest, aby przyjąć jednolite i wspólne zasady tak, aby do gazociągów jak Nord Stream 2, ale nie tylko, były stosowane w całości – powiedział wicedyrektor departamentu ropy i gazu. Jego zdaniem jest to dobry punkt wyjścia do dalszej dyskusji w Radzie Europejskiej. Podkreślił, że Polska ocenia pozytywnie propozycję Komisji.

Jest to już ustępstwo ze strony Polaków. Jak wskazuje pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski, Polska uznaje, że istniejące prawo wystarczy, aby podporządkować mu Nord Stream 2, a nawet istniejący Nord Stream 1. Poparcie lex Nord Stream 2 jest zatem wyjściem naprzeciw stronie niemieckiej, która ma odmienne zdanie. Jednak według Naimskiego rewizja dyrektywy także będzie krytykowana przez Niemców. Tymczasem wraz z upadkiem rozmów o koalicji chadeków, liberałów i zielonych zmalały szansę na polityczną decyzję Berlina o porzuceniu projektu. Wszelkie spekulacje na temat układu polsko-niemieckiego w tej sprawie są wątpliwe.

Ostatnia szansa

Konsorcjum odpowiedzialne za projekt (w stu procentach należące do Gazpromu) przyznało, że możliwa konieczność zmiany trasy magistrali ze względu na opór Danii może opóźnić projekt. Dodatkowe opóźnienie może powstać z konieczności dostosowania Nord Stream 2 do wymogów prawa unijnego po wprowadzeniu lex Nord Stream 2. Według informacji BiznesAlert.pl ministerstwo energii przewiduje, że rozstrzygnięcie dyskusji na temat zmiany dyrektywy gazowej nastąpi na początku nowego roku. W obliczu braku woli politycznej w Berlinie, jest to być może jedyna szansa wpłynięcia na ten projekt oficjalnie uznany przez Komisję Europejską za niezgodny z unijną polityką dywersyfikacji.

Jakóbik: Lex Nord Stream 2

Polska popiera propozycję Komisji Europejskiej, która może podporządkować sporny projekt Nord Stream 2 prawu unijnemu. Jeżeli nie doprowadzi do zatrzymania inwestycji, to może ją co najmniej opóźnić przez konieczność dostosowania do litery prawa europejskiego.

Rząd za lex Nord Stream 2

Wicedyrektor departamentu ropy i gazu w ministerstwie energii Paweł Pikus przedstawił w imieniu ministerstwa energii stanowisko rządu na temat prac nad zmianą dyrektywy gazowej z 2009 roku w celu podporządkowaniu prawu unijnemu kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2. Zrobił to na posiedzeniu komisji spraw zagranicznych i Unii Europejskiej w Senacie RP.

Urzędnik przypomniał, że wszystko zaczęło się w 2014 roku, czyli w chwili, gdy wszyscy partnerzy gazociągu South Stream zrezygnowali, bo Komisja Europejska domagała się, aby w części lądowej tego projektu zastosowano wszystkie regulacje prawa unijnego broniące zasad konkurencji. Sprawiło to, że partnerzy wycofali się z projektu. – Bardzo szybko doszło do odkurzenia starszego projektu dwóch nowych nitek Gazociągu Północnego. Stało się tak, bo zdaniem konsorcjum odpowiedzialnego za projekt i jego partnerów do gazociągów podmorskich, także na terenie Unii, prawa antymonopolowego nie można stosować – wskazywał Pikus. – Można, zatem łatwo wprowadzać gaz do UE z pominięciem prawa europejskiego. My się z tym od początku nie zgadzaliśmy.

Polska ramię w ramię z Komisją

Polska krytykowała Nord Stream 2 jako zagrożenie dla rozwoju rynku, ale także z punktu widzenia prawa, które jej zdaniem należy stosować wobec niego bezpośrednio. Pikus przyznał, że Warszawie udało się przekonać europejskich partnerów, że ten projekt to problem dla dywersyfikacji dostaw gazu, zostało to potwierdzone przez instytucje unijne, ale aspekty prawne pozostały sporne. Urzędnik tłumaczył, że zanim Komisja zaproponowała zmianę dyrektywy, proponowała negocjacje z Rosją statusu prawnego gazociągu. Jednak mandat został zablokowany ze względu na to, że służby prawne uznały, że dyrektywa gazowa nie ma zastosowania do takich gazociągów. Polska udowadniała analizami prawnymi, że ma zastosowanie. Punktem wyjścia jest zaś projekt zmiany dyrektywy, który tak naprawdę jest instrumentem zapewnienia przestrzegania prawa unijnego przy tym projekcie.

Rewizja dyrektywy zakłada, że prawo unijne zostanie rozciągnięte na wszystkie gazociągi importowe z państw trzecich do Unii Europejskie, także podmorskie. Przez to będą funkcjonować jak magistrale rynku wewnętrznego w zgodzie z wszelkimi przepisami chroniącymi przed monopolami. – Do tego projektu dyrektywy odnosimy się pozytywnie. Są pewne fragmenty do doszczegółowienia, ale istotne jest, aby przyjąć jednolite i wspólne zasady tak, aby do gazociągów jak Nord Stream 2, ale nie tylko, były stosowane w całości – powiedział wicedyrektor departamentu ropy i gazu. Jego zdaniem jest to dobry punkt wyjścia do dalszej dyskusji w Radzie Europejskiej. Podkreślił, że Polska ocenia pozytywnie propozycję Komisji.

Jest to już ustępstwo ze strony Polaków. Jak wskazuje pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski, Polska uznaje, że istniejące prawo wystarczy, aby podporządkować mu Nord Stream 2, a nawet istniejący Nord Stream 1. Poparcie lex Nord Stream 2 jest zatem wyjściem naprzeciw stronie niemieckiej, która ma odmienne zdanie. Jednak według Naimskiego rewizja dyrektywy także będzie krytykowana przez Niemców. Tymczasem wraz z upadkiem rozmów o koalicji chadeków, liberałów i zielonych zmalały szansę na polityczną decyzję Berlina o porzuceniu projektu. Wszelkie spekulacje na temat układu polsko-niemieckiego w tej sprawie są wątpliwe.

Ostatnia szansa

Konsorcjum odpowiedzialne za projekt (w stu procentach należące do Gazpromu) przyznało, że możliwa konieczność zmiany trasy magistrali ze względu na opór Danii może opóźnić projekt. Dodatkowe opóźnienie może powstać z konieczności dostosowania Nord Stream 2 do wymogów prawa unijnego po wprowadzeniu lex Nord Stream 2. Według informacji BiznesAlert.pl ministerstwo energii przewiduje, że rozstrzygnięcie dyskusji na temat zmiany dyrektywy gazowej nastąpi na początku nowego roku. W obliczu braku woli politycznej w Berlinie, jest to być może jedyna szansa wpłynięcia na ten projekt oficjalnie uznany przez Komisję Europejską za niezgodny z unijną polityką dywersyfikacji.

Jakóbik: Lex Nord Stream 2

Najnowsze artykuły