Lietuvos Energija ogłosiła rozpoczęcie międzynarodowych poszukiwań partnerów strategicznych do rozwoju projektów morskich farm wiatrowych. Litwini podobnie jak my chcą wykorzystać potencjał Morza Bałtyckiego.
Poszukiwania partnera
– W ubiegłym roku przyjęliśmy ambitną strategię energetyczną do 2030 roku, która ma przyczynić się do zielonej transformacji w regionie. W ciągu najbliższych 12 lat zamierzamy zainstalować 3 GW mocy, z których większość będzie pochodziła z wiatru. Aby zrealizować nasze ambicje poszukujemy doświadczonego partnera, który przyniesie ze sobą najlepsze praktyki i doświadczenie w budowaniu morskich farm wiatrowych. Następnie liczmy na wspólny rozwój projektów offshorowych na Litwie – powiedział Dominykas Tuckus, członek zarządu i dyrektor ds. infrastruktury i rozwoju w Lietuvos Energija.Do końca 2019 roku spółka chce podjąć decyzję w sprawie potencjalnego nawiązania współpracy.
Pod koniec listopada 2018 roku litewskie Ministerstwo Energetyki ogłosiło przetarg na wykonanie badania, w którym ma zostać przeanalizowany potencjał obszarów w wyłącznej strefie ekonomicznej Litwy, dokonana ocena krajowych wymogów bezpieczeństwa oraz ograniczeń związanych z budową morskich farm wiatrowych oraz ich wpływu na faunę i florę, szlaki żeglugowe, a także plany rozbudowy portów.
Zdaniem ministerstwa najwcześniej przetargi na budowę farm wiatrowych na litewskiej części Bałtyku zostaną ogłoszone w latach 2021-2022. Aby tak się stało rząd musi podjąć odpowiednie decyzje do 2020 roku. Resort zwraca jednak uwagę, że w pierwszej kolejności Litwa powinna wykorzystać potencjał lądowych farm wiatrowych. Do 2020 roku nasi sąsiedzi zamierzają zainstalować w nich dodatkowe 250 MW mocy. Obecnie Litwini mają zainstalowane 500 MW i nie posiadają ani jednej morskiej farmy wiatrowej. Zgodnie z przyjętą przez Wilno strategią energetyczną do 2020 roku, 30 proc. produkowanej na Litwie energii ma pochodzić z OZE (odnawialnych źródeł energii). Do 2050 roku ten wskaźnik ma wzrosnąć do 80 proc.
PGE i Orlen mają apetyt na offshore
Po energię z offshoru chce sięgnąć także Polska. Inwestycje w morskie farmy wiatrowe rozważają m.in. Polska Grupa Energetyczna (PGE), która analizuje możliwość budowy 1000 MW w offshorze. Spółka ma jednak apetyt nawet na 2 500 MW. Pod koniec stycznia poinformowała o zakończeniu pierwszego etapu selekcji potencjalnych partnerów strategicznych, chętnych do uczestnictwa w przygotowaniu, budowie i eksploatacji projektu offshore. Według doniesień medialnych współpracą z PGE jest zainteresowanych 13 największych deweloperów offshore na świecie.
Obecnie PGE bada wietrzność Bałtyku i wkrótce ma przystąpić do badań geologicznych dna morskiego. Spółka chce, aby do 2021 roku jej pierwsze morskie farmy wiatrowe osiągnęły status „ready to build”, (gotowe do budowy), a trzy lata później rozpoczęły funkcjonowanie. Zgodnie z założeniami pierwsza energia z Bałtyku ma popłynąć w 2025 roku.
Plany względem offshoru ma również PKN Orlen, który uważa, że morskie farmy wiatrowe wpisują się w strategię firmy w sektorze energetycznym. Ma ona być w założeniu przyjazna środowisku. Jednak decyzję o zaangażowaniu się w morskie farmy wiatrowe koncern ma podjąć w przyszłym roku.
Szacowany potencjał offshoru w Polsce to ok. 6-8 GW.
Baltic Course/Piotr Stępiński