Ataki na szlaki naftowe w Zatoce Perskiej są zagrożeniem dla alternatywnych tras wobec Cieśniny Ormuz

21 maja 2019, 15:15 Alert

Ataki na aktywa naftowe Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich zbudowanych w celu ominięcia Cieśniny Ormuz, strategicznie ważnego szlaku wodnego w Zatoce Perskiej, wzbudziły obawy, że te alternatywne trasy mogą być zagrożone.

Cztery statki, w tym dwa saudyjskie tankowce, zostały uszkodzone w tajemniczych atakach sabotażowych w zeszłą niedzielę w okolicach Fujairah, czyli emiratu znajdującego się przy kluczowym wejściu do Zatoki.

Po incydencie nastąpił atak drona dokonany przez rebeliantów Huthi z Jemenu na główny rurociąg naftowy prowadzący z Arabii Saudyjskiej, który stanowił alternatywną trasę eksportową, na wypadek, gdyby Cieśnina Ormuz została zamknięta.

Iran wielokrotnie groził, że nie dopuści do żeglugi w cieśninie, w przypadku konfrontacji wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi, które w ostatnich miesiącach nałożyły sankcje na Teheran. Mohammad Bagheri, szef sztabu sił zbrojnych Iranu, ostrzegł w zeszłym miesiącu, że ropa z innych krajów z pewnością nie przekroczy cieśniny, jeśli zostanie zablokowany eksport z Teheranu.  Prawie cały eksport ropy z Arabii Saudyjskiej, Iraku, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kuwejtu, Kataru i samego Iranu, co najmniej 15 milionów baryłek dziennie, jest wysyłany przez Cieśninę Ormuz. „Myślę, że istniejące alternatywne trasy eksportu ropy są niewystarczające i niepraktyczne”, powiedział AFP ekspert naftowy z Kuwejtu Kamel al-Harami. „Ponadto, te trasy są położone z dala od głównych rynków w Azji”, dodał.

Przez Ormuz przepływa również import ropy naftowej o wartości setek miliardów dolarów, co czyni ją jedną z najważniejszych połączeń morskich na świecie. Zatrzymanie żeglugi w wąskim punkcie cieśniny u ujścia Zatoki Perskiej, prawdopodobnie spowodowałoby wzrost cen ropy do ponad 100 USD za baryłkę i znaczne zakłócenie dostaw. W piątek cena baryłki wynosiła 72,80 dolarów.

Państwa Zatoki Perskiej, głównie Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, pracują nad alternatywnymi drogami, aby ominąć cieśninę. Rijad zbudował 1200-kilometrowy rurociąg East West, zdolny do pompowania pięciu milionów baryłek ropy dziennie z wschodniej prowincji Arabii Saudyjskiej do portu na Morzu Czerwonym i chce zwiększyć jego możliwości przesyłowe do siedmiu milionów baryłek dziennie.

Zjednoczone Emiraty Arabskie zbudowały również 406-kilometrowy rurociąg z Abu Zabi do emiratu Fujairah na Morzu Arabskim, omijający Ormuz, który ma moc przesyłową na poziomie 1,6 miliona baryłek dziennie. Fujairah może się pochwalić ogromną powierzchnią magazynową, posiada jeden obiekt zdolny pomieścić ok. 70 milionów baryłek i drugi, gdzie można składować 42 miliony baryłek. Inne państwa Zatoki Perskiej zbudowały mniejsze magazyny na przykład w Korei Południowej. Regionalne napięcia wzrosły od czasu, gdy prezydent USA Donald Trump wycofał się z porozumienia nuklearnego z Iranem rok temu i nałożył na Teheran dławiące irańską gospodarkę embargo naftowe.

Gdyby żegluga na Cieśninie Ormuz została wstrzymana, głównie ucierpieliby eksporterzy ropy z Zatoki Perskiej. Byłby to również problem dla azjatyckich importerów ropy – głównie Chin, Japonii i Korei Południowej – których zapotrzebowanie na ropę jest aż w połowie zaspokajane przez import z Bliskiego Wschodu.

Agence France Presse/Joanna Kędzierska