Jakóbik: Irański zwrot Trumpa odczują wszyscy Polacy

11 maja 2018, 07:31 Read in english Energetyka

Strzeżonego Pan Bóg strzeże. W styczniu 2017 roku pisałem, że choć Iran kusi Polskę, to polskie firmy zachowują ostrożność. Donald Trump potwierdził ich obawy ogłaszając wycofanie USA z porozumienia nuklearnego z Iranem. Pośrednie skutki jego decyzji odczują wszyscy Polacy na stacjach benzynowych – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Donald Trump, fot. flickr.com/GageSkidmore

Polskie spółki zachowały ostrożność

– Obecnie przewiduje się, że decyzje USA będą mieć ograniczone skutki dla działalności polskich firm, które od wielu miesięcy wstrzymały i znacznie ograniczyły swoje działania w Iranie w związku z niejasnością dotyczącą przyszłości porozumienia oraz narastającą ostrożnością sektora bankowego wobec współpracy z Iranem. Według wiedzy posiadanej obecnie przez MSZ ani PGNIG, ani Orlen nie podpisały długoterminowych kontraktów z irańskimi dostawcami – podsumowuje MSZ.

W innej sytuacji są niektóre firmy zachodnioeuropejskie z Francji, Hiszpanii i Włoch, które zakontraktowały pokaźne ilości dostaw irańskiej ropy (nawet do 200 tysięcy baryłek dziennie) i zdecydowały o inwestycjach w tamtejszy sektor wydobywczy, jak francuski Total obiecujący miliard dolarów inwestycji.

Polskie spółki mogą być rozczarowane utratą perspektywy podpisania tego rodzaju kontraktów. – Szkoda, bo perspektywy współpracy były dobre – mówi nam jeden z menadżerów firmy zainteresowanej dostawami ropy z Iranu.

Tym razem będzie trudniej zablokować ropę

Chociaż Bloomberg przekonuje, że wielcy gracze już się pakują, to sankcje na handel ropą wejdą w życie dopiero za sześć miesięcy, co daje pole do manewru. Europejczycy przekonują, że należy utrzymać porozumienie nuklearne, a Amerykanie liczą na nowy układ. Być może uda się dojść do konsensusu, który odsunie widmo cięć w dostawach z Iranu.

Ponadto, Unia Europejska i Azja niekoniecznie pójdą tym razem śladem Amerykanów. Polska zostaje w tej sprawie po stronie Europy. Według Ministerstwa Spraw Zagranicznych decyzja USA o wyjściu z porozumienia nuklearnego z Iranem i przywróceniu sankcji wobec tego kraju nie zagrozi spółkom z polskiego sektora energetycznego oraz paliwowego.

– Zarówno USA jak i Unia Europejska, której Polska jest członkiem, kierują się tym samym celem – zapewnieniem, aby irański program jądrowy miał charakter wyłącznie pokojowy. Podzielamy opinię Unii Europejskiej, że porozumienie JCPOA (tzw. porozumienie nuklearne – przyp. red.) przyniosło pozytywne efekty, jest ważne dla bezpieczeństwa regionu i Europy i powinno być realizowane w całości przez wszystkie strony – przekazało nam biuro prasowe Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

– Polska utrzymuje kontakty dyplomatyczne z Iranem od ponad 540 lat. Minister Jacek Czaputowicz rozmawiał podczas pobytu w Nowym Jorku z Ministrem SZ Iranu Mohammadem Dżafarem Zarifem. Obserwujemy z uwagą wypowiedzi władz Iranu i będziemy monitorować dalszy rozwój sytuacji w tym kraju i w regionie – dodaje resort w odpowiedzi na pytania BiznesAlert.pl.

Iran pracuje nad nowym gatunkiem ropy naftowej, który nie będzie musiał być mieszany z innymi. Chodzi o surowiec ze złoża Zachodni Karoun, który ma zapewnić dostawy od maja lub czerwca tego roku. Pierwsze dostawy z tego źródła mają być oferowane na spocie, bo do rozstrzygnięcia pozostaje jakość nowego gatunku. Może być to sposób na sprzedaż ropy irańskiej pomimo ewentualnych sankcji Zachodu, które wykluczałyby mieszanie surowca z mieszankami firm zachodnich.

Rynek się boi

Jednak obawy o los dostaw z Iranu dokłada się do szerszego trendu niekorzystnego dla krajów importujących ropę naftową. Ograniczenie eksportu irańskiej ropy (2,6 mln baryłek w kwietniu tego roku) mogłoby wesprzeć spadek podaży wywołany kryzysem ekonomicznym w Wenezueli oraz dalszym obowiązywaniem porozumienia naftowego krajów OPEC+. Powoduje to wzrost niepewności inwestorów i drożenie baryłki.

Dziennik RBK donosi, że według Bank of America Merill Lynch cena ropy naftowej może wzrosnąć nawet do 100 dolarów za baryłkę. Obecnie kosztuje około 75 dolarów za baryłkę, ale jej wartość rośnie wraz z rosnącym napięciem politycznym i popytem.

Bank ostrzega, że zmiany popytu i podaży mogą się skończyć „istotnym deficytem” ropy w nadchodzących 18 miesiącach. Deficyt w 2018 roku może wynieść 630 tysięcy baryłek dziennie i 300 tysięcy baryłek dziennie w 2019 roku. Powodem ma być utrzymanie porozumienia naftowego krajów OPEC+, problemy wydobycia w Wenezueli i zapowiadany powrót sankcji USA wobec Iranu, który może ograniczyć dostawy ropy z tego kraju.

Dotychczasowa, oficjalna prognoza banku zakłada 70 dolarów za baryłkę w 2018 roku i 75 dolarów w 2019 roku. Po decyzji prezydenta USA Donalda Trumpa o wyjściu z porozumienia nuklearnego sekretarz stanu Steven Mnuchin zaapelował do firm wydobywających ropę o zwiększenie produkcji.

Oznacza to, że nawet jeśli najczarniejszy scenariusz z punktu widzenia importerów się nie spełni, wszyscy odczujemy niebawem decyzję Donalda Trumpa na stacjach benzynowych. Nawet jeśli obawy rynku się nie spełnią, to już teraz oddziałują na cenę baryłki.

Czas na uzasadnienie zwrotu

Przy tym warto pamiętać, że USA za podstawę swej decyzji przyjęły rzekome dowody na to, że Iran był blisko pozyskania broni jądrowej. Jeżeli się potwierdzą, działanie w celu powstrzymania reżimu Ajatollahów przed tym ruchem byłoby wskazane. Na razie jednak Waszyngton zatrzymał się na etapie werbalnych zapewnień, że takie dowody istnieją i posiada je Izrael. Amerykański zwrot jest krytykowany w polskich i rosyjskich portalach nacjonalistycznych promujących „walkę z syjonizmem” Izraela, które zwykle promują kremlowski punkt widzenia. W ten sposób przyczyniają się do pogłębiania podziałów na Zachodzie wzmocnionych decyzją Trumpa, która faktycznie była po myśli Tel Awiwu. Jeżeli są dowody na to, że była niezbędna, należy jak najszybciej je przedstawić.