KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Choć nie ma jeszcze oficjalnych wyników wyborów na Ukrainie, wiadomo już, że stronnicy obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza mają silne poparcie na wschodzie kraju. To ich, zamiast wojny gazowej, będzie mogła wykorzystać Rosja do destabilizacji sytuacji nad Dnieprem.
Dane z 84 procent komisji wyborczych na Ukrainie dają zwycięstwo Frontowi Narodowemu premiera Arsenija Jaceniuka, którego obóz od początku wspierał niepopularne społecznie reformy sektora gazowego. Drugie miejsce, z nieznaczną stratą, notuje Blok Petra Poroszenki – prezydenta Ukrainy. Trzecią pozycję objęła partia mera Lwowa Samopomoc. Na czwarte miejsce wysunął się z kolei Blok Opozycyjny pod wodzą byłego ministra energetyki w rządzie Janukowycza, Jurija Bojki. Ma on szczególnie mocne poparcie we wschodnich częściach kraju.
Chociaż w okresie poprzedzającym Euromajdan ludzie Janukowycza starali się balansować politykę energetyczną między podążaniem ku reformom Wspólnoty Energetycznej a utrzymywaniem dobrych relacji z Rosją, to jej owocem była zgoda Ukrainy na przedłużenie stacjonowania Floty Czarnomorskiej na Krymie w zamian za tani gaz. Dlatego po przejęciu władzy przez opozycję, Rosja natychmiast zwiększyła cenę surowca z 268,5 do 485,5 dolarów za 1000 m3. 16 czerwca tego roku zatrzymała dostawy od Gazpromu. Do dziś trwają negocjacje KE-Ukraina-Rosja na temat ich ponownego uruchomienia. Po raz kolejny ich finał zapowiedziano tym razem na środę 29 października.
Widząc wyniki wyborów parlamentarnych prezydent Władimir Putin może spokojnie podpisywać porozumienie gazowe z Ukrainą. Wcześniej przygotował już grunt pod destabilizację tamtejszego sektora gazowego za pomocą narzędzi innych, niż wojna gazowa z całą Europą, która przyniosłaby mu straty wizerunkowe. Już je ponosi: jak informowaliśmy wczoraj w zachodniej prasie mowa jest o przekreśleniu szans na przedłużenie Nord Stream do Wielkiej Brytanii oraz zgodę Komisji Europejskiej na wyłączenie spod unijnych regulacji jego odnogi – OPAL – prowadzącej gaz do Niemiec, Czech i Austrii. Putin ma do dyspozycji kilka narzędzi.
- Do stworzenia pełnego bufora gazowego na Ukrainie brakuje mu kontroli nad obwodem charkowskim przez który ciągnie się ostatni gazociąg poza kontrolą bojowników rosyjskich. Z nieoficjalnych i oficjalnych informacji wynika, że największy potencjał powtórzenia scenariusza z Donbasu jest właśnie w tej oblastii. Dlatego ważne będzie tamtejszy wynik Bloku Opozycyjnego. Tymczasem rury donbaskie znajdują się już teraz w pieczy rebeliantów, a marionetkowe rządy w Doniecku i Ługańsku podpisały umowy gazowe z Gazpromem. Tymczasem Kijów zamierza odciąć je od dostaw gazu, bo te nie płacą za wolumeny słane tam przez Naftogaz. Grunt pod kryzys jest przygotowany. Czy Putin zdecyduje się zrzucić odpowiedzialność za ewentualne przerwy tranzytu do klientów europejskich na „seperatystów?”
- W rosyjskich mediach, a także części zachodnich, funkcjonuje już retoryka partii wojny i pokoju, opisywana przeze mnie w innym tekście. Idąc na ustępstwa podczas jutrzejszych rozmów gazowych Putin wyjdzie naprzeciw partii pokoju, a spostponuje partię wojny. Warto obserwować jak przyporządkuje Kreml poszczególne partie do tego szablonu. W pierwszym etapie partią wojny będą ludzie Jaceniuka a partią pokoju obóz Poroszenki. Jeżeli nie uda się złamać solidarności w koalicji, obrońcami pokoju zostaną tradycyjnie pogrobowcy Janukowycza. Wtedy destabilizacją polityki energetycznej kraju zajmie się opozycja prokremlowska.
- Ostatecznym celem prezydenta Władimira Putina jest zwycięstwo prorosyjskich sił na Ukrainie i zatrzymanie jej w rosyjskiej strefie wpływów. Na rzecz jego realizacji rosyjski przywódca może zmusić Gazprom do niekorzystnej umowy gazowej z Naftogazem oraz innych koncesji na rzecz Kijowa. W ostatnim czasie Putin wysyłał sygnał złagodzenia swojego stanowiska w sprawie spłaty długu. Rosjanie zgodzili się wstępnie do wyliczania go w oparciu o cenę zaproponowaną przez Komisję Europejską i Ukrainę. Narzędziem destabilizacji w takim scenariuszu, będzie nowa, atrakcyjna oferta gazowa dla Ukraińców złożona w okresie napięć społecznych wywołanych realizacją reform sektora energetycznego, które uderzą w byt społeczeństwa obywatelskiego, ale także – co ważniejsze – w interesy oligarchów ukraińskich, których lojalność wobec kraju jest warunkowa. Wtedy ofertę taką przyjmie obóz prokremlowski, którego bazą może stać się Blok Opozycyjny, dzięki czemu w średnim terminie mógłby przejąć władzę na Ukrainie.
Jak słusznie stwierdził na łamach BiznesAlert.pl dr Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich, kompromis gazowy zawarty jutro jest możliwy do osiągnięcia tylko na rosyjskich warunkach. Jednak nie oznacza to, że propozycja Rosjan będzie dla Ukrainy skrajnie niekorzystna. Jednakże wszystkie koncesje ze strony Kremla będą jedynie zabiegiem taktycznym, przygotowującym grunt pod dalszą destabilizację kraju.
Jedyną osłoną przed agresywną polityką energetyczną Rosji będzie dla Ukrainy implementacja reform sektora energetycznego zgodnie z trzecim pakietem energetycznym Unii Europejskiej. Jednak ich realizacja może rychło stopić poparcie dla obozu reform, który Kreml szybko mianuje partią wojny. Wtedy porozumienie gazowe może zostać zerwane. Wtedy na ratunek Ukrainie wyruszy Jurij Bojko z gotowym planem zatrzymania reform w sektorze energetycznym. Jeśli Europie nie zabraknie gazu, z samozadowolenia może ten proces przeoczyć.