Financial Times potwierdza informacje przekazane wcześniej przez EurActiv.com. Prawnicy Komisji Europejskiej twierdzą, że prawo unijne nie może zostać użyte wobec kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2. Spór na ten temat dzieli Europę na dwa obozy, na których czele stanęły Polska i Niemcy.
FT widział dokumenty służby prawnej Komisji. Mimo to wypowiedzi wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej ds. Unii Energetycznej Marosza Szefczovicza wskazują na to, że Bruksela chce wpisać projekt w ramy prawne. – Wszystkie kluczowe zasady powinny być w całości zastosowane wobec tak istotnego projektu – powiedział. Ostrzegł, że w innym wypadku gazociąg powstanie jedynie w zgodzie z rosyjskim prawem, co stworzy „pustkę prawną”. Wcześniej Szefczovicz proponował niemieckiemu regulatorowi stworzenie specjalnych regulacji na potrzeby Nord Stream 2.
Niemcy bronią Nord Stream 2 przed Komisją
Jednak interpretacja Szefczovicza została odrzucona przez tego regulatora – Bundesnetzagentur. Financial Times cytuje Jochena Homanna, dyrektora tego podmiotu, który nadzoruje sieć gazową w Niemczech. W odpowiedzi BnetzA na pytanie o opinię skierowane do niej przez Komisję Homann napisał, że tego rodzaju gazociąg podmorski nie jest przedmiotem prawa unijnego. Odwołał się do opinii prawników Komisji.
Financial Times dotarł do tej opinii, którą opisywał już EurActiv.com. Prawnicy piszą, że „mamy do czynienia z konfliktem prawnym, który najlepiej rozwiązać poprzez międzynarodowe negocjacje”. Chodzi o konflikt prawa rosyjskiego z unijnym przy Nord Stream 2.
Homann przypomina, że prawo unijne nie zostało zastosowane wobec Nord Stream 1, więc dyskryminacją byłoby jego zastosowanie wobec drugiej inwestycji. W podobnym tonie wypowiada się Gazprom. – Podstawowa zasada Unii jako takiej: prawo musi być stosowane jednakowo wobec wszystkich sprawia, że Nord Stream 2 nie można traktować gorzej w obliczu prawa niż jakikolwiek inny gazociąg tego typu tylko ze względu na powody polityczne – ocenił rzecznik Nord Stream 2 Sebastian Sass.
Dyskusja na ten temat w Komisji Europejskiej ma być prowadzona dalej. Jej tematem będzie również utrzymanie tranzytu przez Ukrainę pomimo planów zwiększania dostaw szlakiem niemieckim dzięki Nord Stream 2. Szefczovicz liczy na to, że uda się utrzymać minimalne dostawy, co pomoże ustabilizować sytuację na Ukrainie, ale także zachować część zysków jego rodzimej Słowacji, która jest kolejnym krajem tranzytowym na szlaku.
Dwa obozy
Dania i Szwecja mają ocenić wniosek Nord Stream 2 o budowę gazociągu na ich wodach terytorialnych. Wezwały one Komisję Europejską do jasnej oceny prawnej projektu, aby mogły zdecydować. Komisja odmówiła oceny prawnej projektu, który nie jest przedmiotem umowy międzyrządowej, a kontraktu między firmami.
Jednocześnie zeszłego lata dziewięć krajów unijnych: Polska, kraje Grupy Wyszehradzkiej, państwa bałtyckie, Chorwacja i Rumunia napisały list do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jeana Claude Junckera z ostrzeżeniem, że Nord Stream 2 zwiększy zależność od rosyjskiego gazu w Europie Środkowo-Wschodniej, a tym samym podniesie ryzyko geopolityczne. Konsorcjum Nord Stream 2 obstaje przy stanowisku, że jest to projekt czysto komercyjny.
Prawo może wymusić rewizję projektu
Zakłada on budowę dwóch nitek gazociągu z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie o łącznej przepustowości 55 mld m3 rocznie z opcją powiększenia do 60 mld m3 rocznie. Pozwoli on tłoczyć do Europy Środkowo-Wschodniej więcej gazu z Rosji, co zagrozi rozwojowi rynku, pojawieniu się alternatywnych źródeł dostaw (LNG, Norwegia, itd.) oraz bezpieczeństwu dostaw. Mimo to projekt ma wsparcie Niemiec, których wicekanclerz opowiedział się za realizacją Nord Stream 2.
Kraje Europy Zachodniej, których spółki chcą zaangażować się w to przedsięwzięcie, są co najmniej neutralne wobec projektu: Wielka Brytania i Holandia (Shell), Austria (OMV), Francja (ENGIE)i właśnie Niemcy (BASF/Wintershall oraz E.on/Uniper).
Jeżeli prawo unijne będzie miało zastosowanie wobec Nord Stream 2, projekt będzie musiał ulec rewizji. Gazprom będzie musiał ustanowić niezależnego operatora i dopuścić konkurencję do przepustowości. Na BiznesAlert.pl można przeczytać w jaki sposób mógłby to osiągnąć.
Financial Times/Wojciech Jakóbik