Japonia jak Polska. Chce LNG z USA, ale w dobrej cenie

14 kwietnia 2017, 06:15 Alert

Japońskie spółki nie spieszą się z zakupem LNG ze Stanów Zjednoczonych ze względu na jego zbyt wysoką cenę – stwierdzili uczestnicy odbywającej się w Tokio konferencji Gastech 2017.

Dostawa LNG. Źródło: Gaz-System
Dostawa LNG. Źródło: Gaz-System

Niemniej jednak według prezesa Sempra LNG Octavio Simoesa japońskie firmy muszą kupować duży wolumen amerykańskiego surowca, aby zmniejszyć deficyt w wymianie handlowej między USA a Japonią. Sempra LNG jest operatorem znajdującego się nad Zatoką Meksykańską terminalu Cameron LNG.

– Jednym ze sposobów na zbilansowanie protekcjonistycznych tendencji w USA jest zakup od nich większego wolumenu LNG, co zmniejszy deficyt handlowy i ochroni waszą gospodarkę – powiedział Simoes.

Prezes Jordan Cove LNG Elizabeth Spomer również podkreśliła, że administracja prezydenta Donalda Trumpa „chce skoncentrować się na eksporcie ropy i gazu, a w szczególności do Japonii”.

Przy czym japońscy importerzy nabywają amerykański surowiec drożej niż na podstawie dotychczas obowiązujących umów.

– Obecnie dostawy LNG z USA do Japonii nie są zbyt atrakcyjne, jeżeli chodzi o ceny – uważa Hiroshi Hashimoto, ekspert japońskiego Institute of Energy Economics.

Dostarczane do Kraju Kwitnącej Wiśni LNG pochodzi ze znajdującego się w Luizjanie terminalu Sabine Pass i kosztuje ponad 12 dolarów za Mbtu, czyli drożej niż surowiec kupowany na podstawie długoterminowych kontraktów podpisanych z dostawcami z Bliskiego Wschodu i Azji. Zdaniem eksperta jest to związane z wysokimi kosztami transportu, w tym za przepływ przez Kanał Panamski.

Warto jednak odnotować, że Tokio rozważa możliwość zwiększenia zakupów LNG ze Stanów Zjednoczonych, o czym na początku lutego informowała agencja Reuters, powołując się na źródła zbliżone do japońskiego premiera Shinzo Abe. W doniesieniach medialnych pojawiały się informacje, z których wynika, że japońskie spółki zamierzają zainwestować w projekty infrastrukturalne w USA. Dla przykładu spółka IHI zdobyła kontrakt na budowę terminalu LNG w Stanach Zjednoczonych. Według informacji gazety Nikkei umowa z amerykańskim Kinder Morgan szacowana jest na 100 mld jenów (925 mln dolarów). Terminal będzie mógł skraplać do 2 mln ton gazu. Surowiec będzie następnie kupowany oraz eksportowany przez koncern Shell.

Przy czym wypowiedzi dotyczące wysokości cen amerykańskiego LNG pojawiały się na początku roku przy pierwszych dostawach amerykańskiego paliwa do Japonii. Jak wynikało z przedstawionych przez Tokio danych, surowiec z USA okazał się być dwukrotnie droższy od dotychczasowych dostaw. LNG zza Oceanu miało okazać się panaceum dla kryzysu japońskiego sektora energetycznego, który wybuchł po awarii w elektrowni jądrowej w Fukushimie. W styczniu 2017 roku do Japonii przypłynęła pierwsza dostawa paliwa, ale, jak zaznacza Reuters, początkowy optymizm ostudziły koszty dostawy.

Warto również zaznaczyć, że Japonia jest to największy rynek LNG na świecie, odpowiedzialny za 36 procent importu surowca w 2014 r. Stopniowy powrót do atomu może jednak ograniczyć wzrost zainteresowania tym surowcem. Nowa strategia rządowa zakłada, że udział tego paliwa w bilansie energetycznym spadnie z 43,2 procent w 2013 r. do 27 procent w 2030 r. Za 15 lat tamtejszy rynek gazu może skurczyć się o 31 mld m3.

Jeżeli chodzi o amerykańskie LNG, to Japonia odebrała 211,237 ton surowca, płacąc za niego 645 dolarów za tonę – wynika z danych przedstawionych przez tamtejszy resort finansów.

Dla porównania za ładunek 64 246 ton z Angoli Tokio płaciło 337 dolarów za tonę, z Brunei – 416 dolarów za tonę (ładunek 428 626 ton). Największy japoński dostawca – Australia dostarczyła w styczniu 2,01 mln ton w cenie 384 dolarów za tonę.

Po katastrofie w Fukushimie w 2011 roku Tokio zamknęło swoje reaktory jądrowe, co spowodowało wzrost importu LNG. Rok później japońskie spółki podpisywały na wielką skalę kontrakty na dostawy amerykańskiego LNG. Były one zachęcane przez japoński rząd, który był alarmowany o wysokich kosztach importu paliwa.

Gazociąg z Rosji?

W kontekście dostaw do Japonii od wielu lat pojawia się koncepcja budowy gazociągu z Sachalinu na Hokkaido. Zdaniem Tokio dostawy tradycyjną drogą mogłyby być tańsze niż dostawy realizowane w postaci LNG. Podczas posiedzenia Rady Japońsko-Rosyjskiej w dniu 11 kwietnia stwierdzono, że strony przygotowują się do przedmiotowego omówienia realizacji wspomnianego projektu. Przy czym eksperci twierdzą, że wymaga to dogłębnego, wielowymiarowego podejścia. Potrzebne jest wykonanie wspólnego studium wykonalności projektu.

Wcześniej rosyjskie ministerstwo energetyki obiecało wspomóc projekt Gazociągu Sachalin-Hokkaido, o ile zainteresowanie nim wyrazi biznes, ale na razie jest zbyt wcześnie, aby mówić o konkretnych decyzjach. Mówiąc o realizacji tego projektu, szef resortu Aleksander Nowak stwierdził, że potrzebna jest jego pogłębiona analiza. Pod koniec kwietnia 2017 roku planowana jest jego wizyta w Japonii i wówczas może pojawić się więcej szczegółów w tej sprawie.

Według założeń Gazociąg Sachalin-Hokkaido ma mieć ok. 1,5 tys. km długości i przepustowość 20 mld m3 rocznie, co odpowiada 17 procentom obecnie importowanego przez Japonię wolumenu LNG. Na razie trasa magistrali nie została wyznaczona. Szacowana wartość projektu wynosi ok. 6,7 mld dolarów.

Warto również odnotować, że Japonia jest głównym odbiorcą rosyjskiego LNG oraz ropy. Tamtejsze spółki – Mitsui oraz Mitsubishi – są głównymi akcjonariuszami projektu Sachalin 2, a japońskie konsorcjum SODECO posiada 30 procent akcji projektu Sachalin 1, który chce rozwijać Rosnieft. Spowolnienie tempa wzrostu chińskiej gospodarki oraz zachodnie sankcje zachęcają Rosję do przyciągnięcia nowych japońskich inwestorów.

Pomijając możliwość pogłębionej współpracy Japonii i Rosji w obszarze LNG, nie zmienia to faktu, że zdaniem wielu ekspertów amerykańskie paliwo może spowodować rewolucję na światowych rynkach surowca. Zdaniem analityków Bank of America Merrill Lynch realna cena gazu może zbliżyć się do ceny węgla – 3,8 dolarów za 1 Mbtu, co w przybliżeniu odpowiada 120 dolarom za 1000 m3. To o 20 procent mniej niż ceny rosyjskiego gazu z początku lata 2016 roku, które i tak były najniższe od 12 lat.

Japonia jak Polska

Zmiany na japońskim rynku LNG będą miały istotne znaczenie dla całego sektora na świecie. Powyższe okoliczności mogą okazać się korzystne także dla Polski oraz terminalu LNG w Świnoujściu. Więcej ładunków LNG na rynku to większa konkurencja i w konsekwencji niższa cena. Z tego może z kolei skorzystać Polska oraz terminal LNG w Świnoujściu. Przypomnijmy, że Warszawa jest zainteresowana zakupem amerykańskiego LNG, z zastrzeżeniem, że jego cena będzie dla nas korzystna.

Oilcapital.ru/Reuters/Neftegaz.ru/Piotr Stępiński