Jakóbik: Jesień średniowiecza w energetyce

26 października 2015, 07:00 Atom

KOMENTARZ

Sejm RP

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory. Chociaż część obserwatorów ostrzega przed cofnięciem Polski do średniowiecza, wielkiej rewolucji nie będzie. Może jednak spaść kilka głów. Warto przyjrzeć się, co planuje nowa władza w energetyce.

Według sondażu late poll IPSOS dla Telewizji Polsat, TVP i TVN, w wyborach parlamentarnych zwyciężyła partia Prawo i Sprawiedliwość osiągając 38% głosów, co daje 238 mandatów w Sejmie RP. Oznacza to, że nawet przy błędzie sondażowni, ta frakcja będzie może samodzielnie rządzić. Nic nie stoi na przeszkodzie do realizacji jej sztandarowego postulatu, czyli powołania ministerstwa energetyki.

Dopiero we wtorek 27 października poznamy oficjalne wyniki wyborów do Sejmu. Mimo to, wiadomo już, że PiS będzie mógł rządzić samodzielnie, bo nawet z uwzględnieniem błędu sondażowego, wystarczy mu mandatów do osiągnięcia większości bezwzględnej (więcej, niż 50 procent miejsc w Izbie Niższej, których liczba to 460 foteli). Będzie możliwe przegłosowanie każdej ustawy, której autorami będą politycy tej partii, zakładając, że nie dojdzie do rejterady w jej łonie.

Najbardziej rewolucyjnym pomysłem Prawa i Sprawiedliwości w energetyce, jest powołanie dedykowanego jej resortu. Jego stworzenie postulowało w programie Prawo i Sprawiedliwość. Promotorem tej idei był Piotr Naimski, który w przeszłości opisywał już, w jaki sposób zamierza doprowadzić do powołania resortu. – W Polsce sprawami dotyczącymi problemów energetycznych zajmują się różne części administracji, różni ministrowie. Czasem premier jest tym zainteresowany, czasem zainteresowany nie jest, albo jest zainteresowany tylko jakąś częścią, a innymi nie. Minister skarbu nadzoruje jako właściciel spółki Skarbu Państwa, w tym te ważne, strategiczne energetyczne. Minister gospodarki jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo energetyczne kraju, minister ochrony środowiska jest teraz odpowiedzialny za, hm… użyję tego sformułowania, walkę z klimatem – mówił wspomniany polityk w 2010 roku, od kiedy podział uprawnień resortów nie zmienił się. – Rozmycie kompetencji w tej dziedzinie powoduje, że dochodzą do głosu czasem ambicje poszczególnych ludzi, czasem interesy pewnych koterii, czasem lobbing z zewnątrz skutecznie prowadzony w poszczególnych ministerstwach. Koordynacji nie ma albo w najlepszym przypadku dotyczy tylko wybranych zagadnień – oceniał Naimski. Argumentował, że ministerstwa poświęcone energetyce funkcjonują w USA i Norwegii, a sama Komisja Europejska stworzyła urząd komisarza ds. energii (obecnie energii i klimatu).

Uwarunkowania systemowe

Resort energetyki miałby powstać na mocy ustawy, którą przy uzyskanej większości PiS powinien przegłosować bez problemu. W ten sposób usunięcie go po przyszłej zmianie władzy będzie trudniejsze.

Według planu posła Naimskiego w kompetencjach nowego bytu miałyby się znaleźć:

  1. bezpieczeństwo energetyczne,
  2. nadzór nad krajowymi systemami przesyłu energii, surowców energetycznych i paliw z uwzględnieniem zasad prowadzenia racjonalnej polityki,
  3. wykorzystanie energetyki jądrowej, budowa elektrowni atomowych;
  4. dywersyfikacja źródeł dostaw surowców energetycznych do Polski;
  5. nadzór nad zasobami i wydobyciem węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego;
  6. alternatywne i odnawialne źródła energii;
  7. współpraca międzynarodowa w tych kwestiach energetycznych; kwestie środowiskowe dotykające tych problemów, które bezpośrednio przekładają się na funkcjonowanie sektora energetycznego w gospodarce, czyli sprawy związane z pakietem klimatycznym.

Zadania

Najważniejsze zadania, jakie stawia dla resortu ojciec pomysłu w programie zwycięskiej partii to:

  1. dokapitalizowanie sektora węglowego i inwestycje w czyste technologie węglowe (np. Carbon Capture and Storage – CCS),
  2. uruchomienie gazoportu,
  3. budowa połączenia gazowego do Danii, czyli Baltic Pipe,
  4. dywersyfikacja źródeł dostaw do Polski z priorytetem większym, niż liberalizacja rynku gazu,
  5. utrzymanie systemu zapasów obowiązkowych paliw płynnych i gazu,
  6. zwiększanie rentowności rafinerii,
  7. budowa ropociągu Odessa-Brody-Gdańsk,
  8. budowa elektrowni jądrowej,
  9. wyłączenie Polski spod regulacji pakietu klimatycznego Unii Europejskiej lub osłabienie jego wpływu na polską gospodarkę,
  10. rozwój Odnawialnych Źródeł Energii „na zasadach rynkowych”.

Co ciekawe, w 2007 roku poseł Piotr Naimski postulował wzmocnienie mechanizmów solidarnościowych w polityce energetycznej Unii Europejskiej. Ten sam postulat wysunęła Platforma Obywatelska, tworząc koncepcję Unii Energetycznej. Chociaż te podobieństwa nie były eksponowane z powodów oczywistych w trakcie kampanii wyborczej, można spodziewać się kontynuacji w tym zakresie na arenie europejskiej.

Prawo i Sprawiedliwość, podobnie jak rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, nie zamierza rezygnować z górnictwa. Jego dokapitalizowanie oraz inwestycja w czyste technologie, to postulaty, które łączą owe partie. Różnice mogą pojawić się w ich operacjonalizacji. Frakcja Naimskiego rozważa wyłączenie węgla kamiennego z gry rynkowej, podobnie jak stało się to z węglem brunatnym.

Novum w polityce energetycznej RP może być reanimacja pomysłu budowy gazociągu duńskiego. Ten porzucony przez rząd Leszka Millera pomysł, został przypomniany przez ekspertów kojarzonych z przyszłym obozem rządzącym. Resort energetyki ma również kłaść nacisk na dywersyfikację dostaw gazu, czyli wyhamowanie liberalizacji na krajowym rynku, dopóki Polska pozostaje uzależniona od głównego dostawcy. Umowa z Gazpromem kończy się w 2022 roku. Można się zatem spodziewać, że pozycja PGNiG zostanie ugruntowana jeszcze na kilka lat.

Przyszłości nie mogą być pewni inwestorzy w OZE. System wsparcia z ustawy o Odnawialnych Źródłach może zostać zakwestionowany i zastąpiony nowym lub całkowicie usunięty. To daje niepewność inwestycyjną. Nieznany będzie wpływ zwolenników ustawy odległościowej na politykę energetyczną nowego rządu. Jeżeli będzie znaczny, możliwe jest wprowadzenie restrykcji dla stawiania turbin wiatrowych w Polsce, co może według lobbystów tej branży dobić ją.

Realizacja

Chociaż resort mógłby powstać niezwłocznie, droga do jego utworzenia może być bardziej skomplikowana. W obiegowej opinii panuje przekonanie, że wspomniany Piotr Naimski miałby zostać szefem nowego ministerstwa. Politycy jego partii przekonują, że w tym celu należy rozwiązać ministerstwo skarbu państwa, ponieważ prywatyzacja w Polsce się zakończyła, a spółki strategiczne z sektora energetycznego nie będą jej podlegać. Dlatego możliwe jest, że czasowo stery resortu skarbu przejmie inny polityk, który będzie zarządzał „masą upadłościową” do czasu uchwycenia ich przez ministra energetyki. Mógłby to być europoseł Dawid Jackiewicz, albo Andrzej Jaworski, zastępca przewodniczącego w Komisji Skarbu Państwa Sejmu VII kadencji. Przeciwnicy pomysłu twierdzą, że będzie to jednocześnie sposób na bezproblemowe pozbawienie etatów starej zmiany w resorcie skarbu i zastąpienie jej całkiem nowymi kadrami. Do podobnej zmiany warty powinno dojść w kluczowych spółkach sektora energetycznego. Zagrożeni są prezesi związani z Platformą Obywatelską, szczególnie ci, którzy zaszli za skórę związkom zawodowym. Ocaleją tacy, którzy zgodzą się na poświęcenie ideałów oszczędności na rzecz zgody na inwestycje, będące często daleko idącym poświęceniem. Chodzi na przykład o dofinansowanie górnictwa przez energetykę. Ze względu na brak koalicjanta w rządzie, rozdział stanowisk powinien przebiegać szybko, dlatego przedstawiciele branży już teraz obawiają się „jesieni średniowiecza” w energetyce.

Podsumowanie

Z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kraju, systemowo korzystne są uzyskanie większości bezwzględnej przez jedną partię, kohabitacja jej premiera, z prezydentem z tej samej opcji politycznej, oraz stworzenie ministerstwa energetyki, które będzie zarządzało sektorem. Jednakże skupienie władzy nad nim w jednym ośrodku zawsze grozi patologiami. Rozdawnictwo etatów według klucza partyjnego i towarzyskiego, tworzenie Bizancjum w administracji publicznej i spółkach skarbu – takich mechanizmów musi ustrzec się nowa władza, pierwszy w historii III RP rząd większościowy jednej partii politycznej.