Rada Atlantycka: Gazprom to broń Putina. USA i UE muszą chronić Europę

31 maja 2017, 07:30 Energetyka

Raport „Gazowa gra Kremla w Europie – konsekwencje dla polityków” (The Kremlin’s Gas Games in Europe: Implications for Policy Makers) opracowany przez ekspertów Rady Atlantyckiej w maju br. bije na alarm: Kreml podbija Europę swoją bronią energetyczną i bronią gazową. Instrumentem służącym do podboju jest Gazprom.Raport nie ogranicza się do dość precyzyjnej diagnozy, ale prezentuje wnioski dotyczące działań, jakie powinny być podjęte przez USA i Unię Europejską w celu obrony nie tylko konkurencji na rynku energii w Europie, ale także obrony przed znacznym politycznym uzależnieniem Starego Kontynentu od Kremla.

Władimir Putin, fot. Kancelaria Prezydenta Federacji Rosyjskiej (CC BY 4.0)

Gdy pojawił się Putin, Gazprom stał się instrumentem polityki Kremla

Na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy ceny gazu były niskie, a rosyjskie stosunki z Zachodem były ciepłe, Rosja ograniczyła wykorzystywanie Gazpromu jako instrumentu politycznego do wpływania na swoich bezpośrednich sąsiadów, dawniej włączonych do ZSRR oraz do sowieckiego bloku. To się zmieniło w pierwszej dekadzie XXI wieku, gdy prezydentem Rosji został Władimir Putin. W tych latach nastąpił „bezprecedensowy” wzrost cen surowców energetycznych, w tym gazu. Putin, który miał większe ambicje niż jego poprzednik, szybko zaczał korzystać z Gazpromu jako instrumentu do realizacji swoich celów politycznych. Przede wszystkim dzięki temu, że Gazprom, stosując długoterminowe kontrakty, uzależnia partnerów – odbiorców gazu. Ponadto stosowana klauzula zabraniała nabywcom sprzedaży gazu zakupionego od Gazpromu stronom trzecim. Ten system gwarantował dwustronną wymianę handlową z każdym krajem europejskim oddzielnie i zapewniał Gazpromowi właścicielską kontrolę nad kluczowymi gazociągami.

W 2009 r. Unia Europejska, reagując na rosyjskie dążenia do monopolistycznej dominacji na krajowych rynkach gazu w Europie, przyjęła trzeci pakiet energetyczny. Pakiet wszedł w życie we wrześniu 2009 r. Miał zapewnić otwarte rynki gazu i energii elektrycznej w UE, przy jednoczesnym oddzieleniu funkcji właściciela/producenta gazu od funkcji handlowej (lata 2010-2014).

Zapotrzebowanie na rosyjski gaz spadło w Europie na krótki czas, gdy pojawiły się nieduże dostawy norweskiego gazu skroplonego (LNG) oraz dostawy spotowe. Osłabiło to dyktat cenowy Gazpromu i przyhamowało na jakiś czas projekty inwestycyjne. Jednak ostatecznie Gazprom nie tylko utrzymal mocną pozycję na rynkach europejskich, ale nawet zaczął ją zwiększać.

Strategiczny gazowy przyczółek Rosji w Niemczech

Oprócz obaw dotyczących korupcyjnych praktyk biznesowych, operacje Gazpromu są szczególnie niepokojące z tego względu, że Kreml używa tego przedsiębiorstwa jako instrumentu kontroli nad postsowiecką strefą, jednocześnie pogłębiając europejską zależność od rosyjskiego gazu. Zwłaszcza niebezpieczny jest projekt Nord Stream 2, ponieważ pozwoli Gazpromowi stworzyć strategiczny przyczółek rosyjski w Niemczech. Po uruchomieniu tej magistrali „Niemcy staną się głównym terytorium tranzytu i magazynowania rosyjskiego gazu i jego dalszej dystrybucji w Europie Zachodniej”.

W 2016 r. Komisja UE i Gazprom zbliżyły swoje stanowiska, gdy monopolista obiecał zmienić swoje praktyki biznesowe. Raport nie precyzuje jednak na czym polegały zobowiązania rosyjskiego potentata. Przywołuje natomiast pouczające doświadczenia z negocjacji dotyczących budowy Nord Stream 1 przy współudziale niemieckich kompanii i grup kapitałowych, przede wszystkim BASF i E.ON. Negocjacje zakończyły się akceptacją dla realizacji tej magistrali, choć już wtedy było wiadomo, że prawdopodobnym motywem dla Gazpromu jest zakończenie tranzytu przez Ukrainę. Rosyjscy negocjatorzy podkreślali, że Gazprom będzie ściśle przestrzegać zasad wolnego handlu i konkurencji.Uzasadniali projekty Nord Stream i South Stream koniecznością „zaspokajania rosnącego zapotrzebowania na energię w Europie” przez nowe ogromne dostawy rosyjskiego gazu.

Gazowa gra przeciwko Ukrainie – skąd się wziął Firtasz

W rzeczywistości motywacja Kremla, aby zbudować Nord Stream 1, była wyłącznie polityczna. Rosja i Ukraina od dawna prowadziły ostre spory dotyczące tranzytu gazu. Tranzyt należał bezpośrednio do kompetencji ukraińskiej państwowej firmy naftowo-gazowa Naftogaz. Ominięcie tranzytu przez Ukrainę dałoby Gazpromowi pełną kontrolę eksportu na rynki europejskie bez negocjowania opłat tranzytowych z Ukrainą. W przeciwieństwie do innych państw postsowieckich kolejne rządy w Kijowie starały się wykorzystywać tranzyt gazu, domagając się od Kremla ustępstw politycznych. Współpracowały też z Europą przeciwko Rosji w sprawach delikatnych, wykorzystując swoją pozycję państwa tranzytowego wobec Gazpromu. Kreml i Putin osobiście sprzeciwili się kosztom tranzytowym, dlatego że znacznie zmniejszały przychody z eksportu gazu oraz znacząco dofinansowywały budżet ukraiński, a tym samym wspierały istnienie niezależnej od Moskwy Ukrainy.

Aby zmniejszyć opłaty tranzytowe, Kreml starał się wpływać na ukraińskie elity poprzez korupcję. Raport pomija konkrety personalne, ale wiadomo, że jedną z takich postaci prywatnego handlu gazem, wykreowaną przez Kreml, był Dmytro Firtasz. Jednak choć kolejne rządy w Kijowie korzystały na korupcji w handlu gazem, żaden z nich nie pozwolił Gazpromowi na przejęcie ukraińskiego systemu tranzytu gazu. W 2007 r. ukraiński parlament uchwalił przepisy zakazujące prywatyzacji lub leasingu segmentów systemu tranzytowego. Putin krytykował Ukrainę na długo przed aneksją Krymu. W 2005 r., podczas szczytu G-8 w Szkocji, zapowiedział, że Rosja planuje zwiększyć współpracę z Ukrainą, ale muszą zaistnieć warunki po stronie ukraińskiej.

Oficjalnym uzasadnieniem projektu Nord Stream 1 była przede wszystkim potrzeba bezpieczeństwa energetycznego Europy i w związku z tym konieczność znacznie zwiększonych dostaw gazu na rynki europejskie. Gazprom w tym czasie planował wydobycie z pola Sztokman i pola Bovanenkowo na Półwyspie Jamalskim. Dążenia monopolistyczne Gazpromu były ukryte za frazesami zaspokojenia spodziewanego wzrostu popytu na gaz w UE. Raport podkreśla znaczenie racjonalnego sprzeciwu Polski wobec tych dążeń.

Rosja dopłaca do Nord Stream, zyskują koncerny niemieckie

W praktyce Nord Stream 1 przyniósł poważne przychody partnerom biznesowym Gazpromu w Europie, ale był katastrofalny finansowo dla rosyjskich podatników i państwowego budżetu Rosji. Koszt transportu gazu przez Nord Stream 1 okazał się być wyższy niż koszt tranzytu przez Ukrainę. Ponadto szacunki wskazują, że nie mógł w wystarczającym stopniu zaspokoić europejskiego szczytowego zapotrzebowania. W dokumentacji manipulowano realną przepustowością. Zamiast bezpośrednio z Jamału gaz transportowany przez Nord Stream 1 był kierowany z sieci przesyłu mającej transportować gaz przez tranzyt ukraiński. Zapowiadane zwiększenie tranzytu gazu z Azji Środkowej przez Ukrainę po uruchomieniu Nord Stream 1 nie zostało zrealizowane. W 2009 r. Rosja spowodowała kryzys w dostawach do Europy przez słynne zakręcenie kurka. W 2015 r. tranzyt przez Ukrainę był nieznacznie tańszy niż przez Nord Stream 1. Raport stwierdza, że choć brak wiarygodnych danych liczbowych, to większość rosyjskich i amerykańskich ekspertów uważa, że tranzyt przez Ukrainę był nie tylko tańszy, ale znacząco sprawniejszy.

Obecnie Nord Stream 1 jest zaopatrywany w gaz systemem przesyłowym, który jest stosunkowo tani, ale nie jest dogodny, aby dostosowywać dostawy do sezonowych zmian popytu. Tymczasem w 2015 r. Gazprom został upoważniony przez Putina do sezonowego zmniejszenia dostaw o 50 procent do Polski, Słowacji, Austrii i Węgier, czyli do krajów, które rewersem sprzedawały gaz Ukrainie.

Gazprom twierdzi, że przyszłe dostawy do Europy będą pochodzić z Jamału i innych nowych źródeł. Wiarygodność tej zapowiedzi jest trudna do zweryfikowania. Pewne jest jedynie, że ani gaz z Azerbejdżanu, ani z innych nierosyjskich źródeł nie będzie przesyłany przez Nord Stream 1 i Nord Stream 2.

Południowa flanka europejskiego rynku gazu

W ciągu ostatnich dziesięciu lat Rosja proponowała oprócz Nord Stream 2 kilka innych projektów w celu zamknięcia tranzytu przez Ukrainę. Jako dojrzałe projekty raport Rady Atlantyckiej omawia South Stream (z którego zrezygnowano w 2014 r.) i Turkish Stream. Podkreśla, że także w tym przypadku znacznie ważniejsze niż handlowe są polityczne motywy obu tych inwestycji.

W kwietniu 2015 r. prezes Gazpromu Aleksiej Miller zapowiedział, że od 2019 r. europejscy nabywcy będą mogli kupować rosyjski gaz z drugiej nitki Turkish Stream na granicy turecko-greckiej. Projekt Turkish Stream jest opóźniony, a realizacja drugiej nitki wciąż niepewna. Jednak zarówno Turkish Stream, jak i Nord Stream 2 stanowią część tego samego planu obejścia Ukrainy i ewentualnego zamknięcia eksportu Gazpromu przez tranzyt ukraiński do 2019 r. lub nieco później. Dodatkową motywacją projektu Turkish Stream jest osłabienie politycznego i handlowego znaczenia Południowego Korytarza Gazowego, który ma dostarczać gaz z Azerbejdżanu do Turcji i Europy Południowej jako alternatywa dla dostaw Gazpromu. Turkish Stream jest też instrumentem naprawy stosunków rosyjsko-tureckich, które pogorszyły się po zestrzeleniu rosyjskiego samolotu nad turecką przestrzenią powietrzną. W sierpniu 2016 r. podpisana została międzyrządowa umowa rosyjsko-turecka o budowie Turkish Stream, a na początku 2017 r. Turcja zatwierdziła wszystkie niezbędne pozwolenia na budowę pierwszej nitki gazociągu o przepustowości 15,75 mld m3 gazu rocznie. Gaz jest przeznaczony wyłacznie na rynek turecki.

Gdy Gazprom zapowiedział projekt zakończenia tranzytu przez Ukrainę do 2019 roku, państwa Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej stanęły wobec ogromnego deficytu czy wręcz braku dostaw „błękitnego paliwa”. Dla nich miała być przygotowana oferta zbudowania drugiej nitki gazociągu Turkish Stream, z zastrzeżeniem, że rosyjski gaz będzie dostarczany do granicy z Grecją, skąd może popłynąć gazociągami do krajów bałkańskich i dalej na północ do Słowacji i na Węgry. Wymagałoby to jednak budowy ogromnych systemów przesyłu gazu łączonych interkonektorami o dużej przepustowości, aby zapewnić transport surowca na całych Bałkanach i do dwóch, trzech krajów Europy Środkowej. To z kolei wymagałoby ogromnych nakładów. Zainteresowane strony mają nadzieję otrzymywać częściowe, a jeszcze lepiej pełne finansowanie z UE lub Rosji. Tyle, że te nadzieje są bez szans na realizację. Mimo to kilka państw regionu Bałkanów promuje siebie jako przyszłe centra gazowe, konkurując między sobą oraz z Turcją. Państwa te – Bułgaria, Albania i Chorwacja – starają się osiągnąć status hubu nie tylko dzięki odpowiednio rozbudowanej infrastrukturze przesyłu, ale dzięki ogromnym magazynom gazu i terminalom LNG. Do tego dochodzi Grecja, mająca jednak realne podstawy do posiadania hubu: zaawansowaną realizację gazociągu Transadriatyckiego (TAP), dwa terminale LNG w budowie oraz memorandum z Izraelem, Cyprem i Włochami o budowie dużej inwestycji wydobycia i transportowania gazu izraelskiego i cypryjskiego.

Budowa systemów przesyłu gazu i połączeń międzysystemowych stanowi priorytet dla większości krajów Europy Południowo-Wschodniej, ale kwestia kto je sfinansuje i zrealizuje, pozostaje bez odpowiedzi. W Bułgarii, na Węgrzech, w Słowacji i w Grecji są silne frakcje prorosyjskie, które w niedawnej przeszłości uniemożliwiły realizację projektów gazowych zaplanowanych przez UE (gazociąg Nabucco). Zarówno Bruksela, jak i Waszyngton nie dopuściły do realizacji projektu South Stream. Ale to nie oznacza, że Rosja utraciła tam duże wpływy. Raport nie dostrzegł, żeby wpływy te – w sektorze energetyki – np. na Węgrzech zostały umocnione. W początkach lutego br. w czasie oficjalnej wizyty Putin zapewnił Orbana, że Gazprom będzie dostarczał gaz Węgrom także po zamknięciu tranzytu przez Ukrainę.

Unia Europejska – ustępliwość i utrudnienia wobec planów Gazpromu

Jesli chodzi o północne regiony rynku europejskiego, pod koniec marca 2017 r. Komisja Europejska, po twardych sporach z niemieckimi organami nadzoru i własnymi prawnikami, stwierdziła, że będzie dążyć do wynegocjowania z Rosją specjalnego reżimu prawnego dla Nord Stream 2. Będzie wymagać to zgody dwóch trzecich z dwudziestu ośmiu państw członkowskich Unii Europejskiej i może opóźnić rozpoczęcie realizacji projektu o ponad rok.
Realizację Nord Stream 2 utrudniają też komplikacje natury politycznej. Osiem rządów państw z Europy Środkowej i Wschodniej podpisało pismo do KE, stwierdzające, że projekt narusza zasady konkurencji i może mieć skutki „potencjalnie destabilizujące Unię Europejską”. A także „narusza ducha i cele powstającej Unii Energetycznej”.
Raport stwierdza, że Nord Stream 2 będzie mieć negatywny wpływ na UE, zwłaszcza na państwa Europy Środkowej i Wschodniej. Przyniesie straty Ukrainie. Zyski natomiast staną się udziałem europejskich partnerów Gazpromu oraz operatorów systemów przesyłowych w Niemczech. Nord Stream 2 spowoduje przeciążenie istniejącego systemu gazociągów łączących Niemcy z Europą Środkową i Wschodnią. Wzrośnie ryzyko separacji rynków gazu w tym regionie Europy oraz rynku włoskiego. Praktycznie całkowicie odcięta może zostać trasa rewersowych dostaw gazu na Ukrainę.

Te skutki byłyby szczególnie niepokojące dla Stanów Zjednoczonych, ponieważ umożliwiłyby Rosji ponowne wywieranie nacisku na ceny gazu w Europie Środkowej. Pozwoliłyby także Kremlowi zmusić Kijów (po raz kolejny) do ważnych ustępstw politycznych w zamian za korzystne stawki cen za gaz dostarczony z Rosji. Czyli doprowadziłyby do ponownego politycznego uzależnienia Ukrainy. Raport podkreśla, że jeśli UE da „zielone światło” dla realizacji projektu Nord Stream 2, będzie to polityczna schizofrenia – „Zaakceptowanie rozwiązania mającego na celu osłabienie UE”.

Gazprom – narzędzie polityki Kremla

Prawdziwym powodem niedostosowania się Gazpromu do zmian na rynku energii – pojawienia się OZE, gazu łupkowego i LNG – jest bezsporny fakt: rosyjski potentat nie jest zależny od swojego zarządu i realiów handlowych lecz od władz na Kremlu. I jest to zależność polityczna. Gazprom nie ma możliwości konkurencyjnego reagowania na zmieniające się uwarunkowania rynkowe. Musi polegać na takich mechanizmach jak długoterminowe kontrakty wiążące ceny gazu z cenami ropy, bilateralne negocjacje tych kontraktów osłaniane tajemnicą handlową oraz potajemne wywoływanie i wspieranie protestów ekologicznych wobec konkurencji. Na przykład protest przeciwko poszukiwaniu i wydobyciu gazu z łupków w niektórych krajach w Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej. To nie znaczy, że Gazprom nie jest w stanie prowadzić działalności czysto handlowej, ale w procesie decyzyjnym obowiązuje hierarchia polityczna. Wszystkie strategiczne decyzje finansowe, projektowe i handlowe są podejmowane przez Kreml z myślą o osiągnięciu celów politycznych. Najwyższe kierownictwo Gazpromu musi do tego dostosować działalność handlową i operacyjną, uwzględniając odpowiednio atrakcyjnie interesy swoich zagranicznych partnerów. Współpraca z Gazpromem musi się im handlowo wysoko opłacać. Raport Rady Atlantyckiej nie wymienia tych partnerów, ale z obserwacji europejskiego rynku gazu jest oczywiste, że chodzi o niemieckich, austriackich oraz holenderskich potentatów sektorów energii oraz finansów.

W ubiegłym roku Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych opublikowało raport na temat działań wywrotowych Rosji na wschodzie Europy. Raport podaje szczegółowy opis kontaktów Gazpromu w polityce i gospodarce węgierskiej i bułgarskiej. W tych krajach Kreml korzysta ze starych kontaktów i agentury KGB, frakcji lewicowych, opłaca propagandę oraz PR w mediach. Wykorzystuje również interesy lokalnych układów, które tracą na wprowadzaniu regulacji UE.

Implikacje i wnioski

Raport Rady Atlantyckiej z analitycznej diagnozy wyciąga konkretne i istotne wnioski. Rosja nie ma żadnych powodów, aby zmienić pozycję i rolę Gazpromu w swojej polityce. Póki więc Putin jest prezydentem, współpraca z Gazpromem nie powinna być traktowana w kategorii „decyzji handlowych” i jako „zwykła działalność handlowa”. Już w czasach sowieckich byli tacy, którzy twierdzili, że dwustronny handel ze skorumpowanymi i autorytarnymi państwami zreformuje ich system polityczny i zbliży je do liberalnych gospodarek rynkowych. Rzeczywistość jest inna, przychody z ropy naftowej i gazu pozwalają dyktaturom utrzymać się przy władzy, doskonalić techniki kontroli społeczeństwa, kupować sprzęt wojskowy i policyjny oraz angażować się w wojny regionalne i nasilać ucisk własnych obywateli. Zarówno w czasach zimnej wojny, jak i dziś handel ropą i gazem prowadzony w Rosji przez państwa europejskie podkopuje liberalny kapitalizm i demokrację. Gazprom jest monopolistyczną spółką gazową kontrolowaną przez autorytarne państwo rosyjskie. Dlatego też nie należy traktować go tak jak normalnego przedsiębiorstwa handlowego. Nie należy angażować się w polityczne projekty takie jak Nord Stream 2, należy za to demonopolizować rosyjski handel gazem.

Konkretnym zadaniem dla amerykańskich i europejskich polityków powinno być obalenie mitów o korzyściach płynących z proponowanego Europie przez Gazprom projektu Nord Stream 2.

Adresat – USA

Amerykańscy polityczni decydenci, Kongres i urzędy administracji federalnej powinny podjąć i realizować następujące działania:

  • Wspierać upowszechnianie informacji o strukturze, strategii i politycznie motywowanych działaniach Gazpromu; działaniach skierowanych przeciwko innym państwom. Należy tym problemom poświęcać otwarte przesłuchania i briefingi dla mediów.
  •  Departament Energii USA (DOE) powinien przygotować i opublikować analityczną prognozę amerykańskiego eksportu LNG do Europy. Prognoza powinna oceniać możliwą konkurencyjność gazu skroplonego z USA oraz szanse na długoterminowe zaspokojenie popytu na ten gaz w Europie (jednocześnie wskazując na ograniczenia dla amerykańskiego LNG na rynku europejskim). DOE powinien współpracować w tych kwestiach z Komisją Europejską i dzielić się najlepszymi doświadczeniami biznesowymi w sektorze energetycznym, które mogą być przydatne dla rozwijającej się Unii Energetycznej.
  • Służby wywiadu i organy ścigania Stanów Zjednoczonych powinny przygotowywać informacje dla partnerów z UE w sprawie aktualnego stanu działalności wywiadu rosyjskiego i rosyjskiej przestępczości zorganizowanej w sektorze energetycznym w Europie i na świecie.
  • Władze USA mają nalegać, aby Komisja Europejska i Parlament Europejski poparły niezależne dochodzenie ekspertów branżowych niezwiązanych z Gazpromem lub Kremlem w sprawie finansowania Nord Stream 1 i Nord Stream 2 oraz towarzyszącej infrastruktury w Rosji i państwach uczestniczących w obu projektach. Departament Stanu USA i Departament Energii powinny udzielić wsparcia tym działaniom.

Zadania dla organów i władz Unii Europejskiej:

  • Dyrekcja Generalna ds. Energii (ENER), organy ds. współpracy i rozwoju międzynarodowego oraz rozwoju handlu wraz z Europejskim Centrum Strategii Politycznej (The European Political Strategy Centre – EPSC) muszą opracować analizę historii europejskiej współpracy z autorytarnymi państwami węglowodorowymi oraz ocenić czy i w jakim stopniu ta współpraca uczyniła te państwa bardziej demokratycznymi. Analiza powinna obejmować także ocenę zgodności projektów Gazpromu z trzecim pakietem energetycznym i innymi przepisami Unii dotyczącymi konkurencji.
  • Zadaniem Europolu, wraz z odpowiednimi agencjami Komisji UE i agencjami bezpieczeństwa narodowego państw członkowskich UE, powinno być przeprowadzenie analizy korzystania przez Gazprom z rosyjskiej agentury wywiadu w Europie oraz analizy powiązań z przestępczością zorganizowaną w Rosji i poza nią.
  • Odpowiednie think tanki i ośrodki badawcze Komisji Europejskiej powinny bardziej aktywnie angażować się w negocjacje dotyczące politycznych i ekonomicznych zasad powstającej Unii Energetycznej. Powinny pracować nad zredefiniowniem koncepcji bezpieczeństwa energetycznego UE wobec rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie w 2014 r. Odpowiednie służby i agencje powinny opublikować materiał podsumowujący wszystkie debaty dotyczące zamierzeń Gazpromu w zakresie budowania sieci przesyłu gazu w Europie i wykorzystania tej sieci. Materiał powinien być zrozumiały dla ogółu społeczeństwa i dla mediów.
  • Przegląd dezinformacji dotyczącej bezpieczeństwa energetycznego wymaga uruchomienia odrębnej sekcji analitycznej przeciwdziałającej propagowaniu energii pochodzącej z Rosji. Zagraża Europie zniekształcony pogląd na politykę i perspektywy UE w obszarach energetyki odnawialnej, gazu i ropy z łupków oraz innych konwencjonalnych i niekonwencjonalnych rodzajów energii. Ochrona suwerenności Ukrainy i jej dostępu do gazu musi być niezbywalnym elementem rozmów prowadzonych przez organy USA i/lub UE z Rosją i Gazpromem.

Decydenci w Stanach Zjednoczonych powinni rozważyć następujące kwestie:

  • Jeśli Gazprom będzie uniemożliwiać rewersy gazu dla Ukrainy, naruszy umowy z państwami członkowskimi UE o dostawach gazu związanych z tranzytem przez Ukrainę po 2019 r. Jeśli Rosja i Gazprom nasilą agresję na Ukrainę w jakikolwiek inny sposób, Kongres Stanów Zjednoczonych zareaguje kolejnymi sankcjami wobec Gazpromu i jego wspólników i pośredników w Europie. W tym celu Kongres powinien skorzystać z ustawy o Stabilności i Demokracji na Ukrainie (Stability and Democracy for Ukraine – STAND). Ta ustawa przekształciła zarządzenia wykonawcze administracji Obamy w akt Prawa Publicznego, co sprawia, że prezydentowi Trumpowi będzie trudniej je obalić. STAND również zaostrza obowiązujące sankcje, rozszerza Akt Magnickiego (The Magnitsky Act) na wszystkie obszary znajdujące się pod okupacją rosyjską i wymaga od Departamentu Stanu przeciwdziałania rosyjskiej propagandzie i cyberatakom.
  • Odpowiednie służby Departamentu Stanu USA i służby wywiadu USA powinny ściśle kontrolować wszystkie plany Gazpromu mające uniemożliwić Ukrainie komercyjny import gazu. Informacje powinny być przekazywane sojusznikom z UE.
  • Departament Stanu USA, Amerykańska Agencja ds. Rozwoju Międzynarodowego oraz Narodowa Fundacja na rzecz Demokracji, wraz z przedstawicielami Stanów Zjednoczonych w Banku Światowym, powinny nadal wspierać odpowiednie branże na Ukrainie oraz pomóc opracować kompleksowy plan reformy krajowej energetyki na Ukrainie. Celem tych działań powinno być zapewnienia większej samodzielności i dywersyfikacji źródeł energii. Ponadto należy opracować plany awaryjne na wypadek zmniejszenia wolumenów rosyjskiego tranzytu gazu przez Ukrainę po 2019 r. Należy przy tym skoncentrować się na działaniach, które mogą być konieczne dla Ukrainy i jej sąsiadów przy najgorszych scenariuszach.

Europejscy decydenci mogliby rozważyć następujące kwestie:

  • Odpowiednie agencje UE mogłyby kontynuować realizację umowy o wolnym handlu (DCFTA) z Ukrainą oraz przestrzegać standardów przejrzystości i odpowiedzialności na rynku energii zgodnie z zasadami Unii Energetycznej UE.

 

Rada Atlantycka (Atlantic Council) to niezależny amerykański think tank specjalizujący się w dziedzinie spraw międzynarodowych. Podkreśla centralną rolę wspólnoty atlantyckiej wobec globalnych wyzwań i zagrożeń. Rada Atlantycka jest forum debaty i poszukiwania rozwiązań dla dramatycznych przemian gospodarczych i politycznych XXI wieku. Skupiając wybitnych polityków, przywódców, uczonych i intelektualistów, ma wpływ m.in. na strategie polityczne USA i innych państw Zachodu.

Siedziba Rady Atlantyckiej znajduje się w Waszyngtonie, a jej siła polega na skupianiu wpływowych polityków o umiarkowanie konserwatywnych poglądach z obu stron Atlantyku. W marcu 2016 r. Rada Atlantycka omawiała strategię zaradczą wobec szerokiego populistycznego ruchu w Europie, który jej zdaniem zagraża porządkowi światowemu. Jej obecny przewodniczący, były ambasador USA w Chinach i gubernator stanu Utah, republikanin Jon Huntsman Jr. został niedawno powołany przez prezydenta Donalda Trumpa na ambasadora USA w Rosji.

Nominacja i jej przyjęcie przez Huntsmana zostały przez media w USA uznane za zadziwiające, ponieważ ten były republikański gubernator konserwatywnego stanu Utah podczas ubiegłorocznej kampanii wyborczej dał się poznać jako jeden z najbardziej surowych krytyków kandydatury Trumpa. Niektórzy uważają, że misja Huntsmana na wysoce eksponowanym stanowisku ambasadora w Rosji (jeśli nominacja zostanie zatwierdzona przez Senat) będzie formą „politycznego zesłania”. Inni – że zrobi on wyjątkową karierę, realizując przerażającą listę problemów w stosunkach amerykańsko-rosyjskich: od kwestii międzynarodowych, jak aneksja przez Rosję Krymu, konflikt w Syrii czy łamanie przez Moskwę porozumień rozbrojeniowych, po bulwersujące amerykańskich wyborców zarzuty o kontakty bliskiego otoczenia Trumpa z przedstawicielami Kremla.

Według nieoficjalnych informacji raport „The Kremlin’s Gas Games in Europe: Implications for Policy Makers” autorstwa Ilji Zaslavskiego powstał z jego inicjatywy.