RAPORT: Gazomobilność sposobem na ograniczenie emisji z transportu

1 września 2018, 07:31 Alert

Działania podejmowane w ostatnich latach przez Unię Europejską, mające na celu ograniczenie emisji szkodliwych substancji pochodzących z transportu, przyczyniły się do rozwoju rynku paliw alternatywnych. Do takich paliw zaliczane są między innymi wodór, energia elektryczna, oraz gazy LNG (skroplony gaz ziemny) i CNG (sprzężony gaz ziemny). Jeśli spojrzymy na fakty dotyczące źródeł zanieczyszczeń, publikowane przez europejskie agencje, dostrzeżemy że około ¼ emisji CO2 w  krajach Unii Europejskiej pochodzi właśnie z transportu. Ma to związek z faktem, że przytłaczająca większość pojazdów, to pojazdy z silnikami wysokoprężnymi. Plany unijne na najbliższe 12 lat, to ograniczenie emisji gazów cieplarnianych względem 2008 roku o 80 procent. W czym zatem pojazdy zasilane gazem są lepsze dla środowiska i dla mieszkańców miast i czy ta zmiana jest realna?

Wodór jeszcze poczeka

CNG i LNG to paliwa, które podczas spalania nie powodują uwalniania tak dużych ilości tlenków azotu i siarki oraz pyłów PM. Dodatkowo silniki gazowe są bardziej oszczędne. Są one cichsze niż silniki wysokoprężne. CNG jest częściej wykorzystywany do transportu na lądzie, LNG zyskuje coraz większą popularność na wodzie. Wodór, określany jako paliwo „trudne”, pojawia się w charakterze alternatywy do paliw kopalnych, ale na masową skalę nie produkuje się jeszcze pojazdów wykorzystujących zasilanie tego rodzaju. Wodór pozwala na produkcję energii na pokładzie pojazdu dzięki ogniwom paliwowym. Pojazdy wodorowe są znacznie cichsze niż  te wyposażone w silniki konwencjonalne. Efektem ubocznym spalania jest w nich woda. Ogniwa paliwowe ulegają zużyciu, można je jednak wymieniać. Obecnie paliwo wodorowe należy do stosunkowo drogich. Budowa i utrzymanie stacji ładowania wodoru są kłopotliwe i kosztowne. Zatem można założyć, że wodór stanie się realną alternatywą dla paliw kopalnych za kilka, może kilkanaście lat. Dziś wciąż jest nowinką. Warto jednak pamiętać, że polscy producenci autobusów tacy jak Solaris i Ursus mają już pewne doświadczenia w produkcji tego typu pojazdów.

Łącznik na dekady

Ponieważ szkodliwość używanych w miastach pojazdów z silnikami konwencjonalnymi nie budzi w zasadzie wątpliwości, należy znaleźć ekonomicznie przyjazną alternatywę. Jak mówią eksperci, paliwa takie jak CNG i LNG mogą stanowić łącznik pomiędzy benzyną i ropą, a elektromobilnością. Dzięki wykorzystaniu w najbliższych latach tego typu paliw, będzie można doskonalić technologię magazynowania lub wytwarzania energii na pokładzie pojazdu, będzie można budować odpowiednią infrastrukturę do ładowania pojazdów elektrycznych (w tym wodorowych). Tam, gdzie we flotach autobusowych jeżdżą autobusy zasilane gazem, można sprawdzić, jak radzą sobie z codzienną, intensywną eksploatacją.

Większy zasięg, tańsze w zakupie i produkowane w Polsce

Jak można przeczytać w opracowaniu „Paliwa alternatywne w komunikacji miejskiej” przygotowanym przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, pojazdy zasilane CNG, w porównaniu do jeżdżących na ON, mają od 20 do 40 procent większy zasięg, emitują o 15 procent mniej CO2 na 100 km, a emisja pyłu PM 10 to ograniczenie o 95 procent g/km. Dodatkowo zwrócono uwagę, że autobusy gazowe są nieco cichsze niż spalinowe, emisja hałasu spada w nich od 2 do 4 DB. Autobusy gazowe mają większy zasięg niż elektryczne, mogą przejechać na jednym tankowaniu do 400 km.

Brak kosztownej infrastruktury

CNG i LNG wymagają budowy specjalnej infrastruktury, jednak gazy te nie wymagają bardzo drogiej technologii magazynowania, w odróżnieniu od wodoru. W Polsce na rozwijanie gazomobilności zdecydowało się kilkanaście miast. Najbardziej z tym rodzajem paliwa wykorzystywanego w transporcie publicznym kojarzone są Tychy. W miastach rozwijających CNG, partnerem inwestycji w stacje tankowania gazu jest PGNiG. Nie jest jednak konieczne budowanie własnej infrastruktury tankowania CNG. W niektórych miastach możliwe jest korzystanie z działających już stacji. Na taki model zdecydował się Kraków.

Dyrektywa, która ma duży wpływ na przyszłość

Polska wdrożyła już przepisy uwzględnione w dyrektywie unijnej z 2014 roku, zakładającej rozwój paliw alternatywnych. Dlatego można się spodziewać, że będą one częściej wykorzystywane w usługach komunalnych, nie tylko w przewozie osób. Na gazomobilność stawiają także firmy świadczące usługi transportu towarów. Można się spodziewać, że wybór rodzaju paliwa będzie dla wielu przedsiębiorstw coraz bardziej istotny. 29 sierpnia 2018 weszły w życie przepisy, ustanawiające nowe znaki drogowe. Są to znaki: D-54 i D-55 informujące o początku i końcu Strefy Czystego Transportu. Można się spodziewać, że mając zarówno ustawę, jak i przepisy wykonawcze, miasta będą chętnie korzystały z możliwości wyznaczania takich stref. Zgodnie z przepisami wjazd do Strefy Czystego Transportu bez konieczności uiszczenia opłat będzie możliwy dla samochodów zasilanych energią elektryczną, wodorem, gazem ziemnym czy LNG i CNG. Z przywileju nie skorzystają właściciele hybryd, w tym hybryd typu plug-in. Strefy będą mogły powstawać w miastach powyżej 100 tysięcy mieszkańców. Godzina przebywania w strefie będzie kosztować 2,5 zł. Opłaty będą naliczane od godziny 9:00 do 17:00. Docelowo do stref nie będą mogły w ogóle wjeżdżać pojazdy spalinowe.

Nowelizowane prawo energetyczne

Obecnie w Sejmie trwają prace nad nowelizacją prawa energetycznego. Przepisy dotyczyłyby także kwestii związanych z transportem. Na stronach Rządowego Centrum Legislacji możemy znaleźć informację, że od 2020 roku jednostki samorządu terytorialnego będą zobligowane do zlecania zadań publicznych podmiotom, które mają w swojej flocie minimum 10 procent pojazdów, które posłużą do wykonywania powierzonych zadań, napędzanych gazem ziemnym lub energią elektryczną. Będzie to znaczyło, że firmy oferujące przewozy osób, odbierające odpady, czyszczące ulice będą musiały inwestować w zakup pojazdów zasilanych energią elektryczną lub gazem ziemnym. W innym wypadku nie będą mogły starać się o zamówienia ze strony władz lokalnych.

Polski produkt

Polskie firmy produkujące autobusy mają w swojej ofercie modele napędzane gazem. Największe doświadczenie w ich produkcji ma Solaris. W Lublinie, w fabrykach Ursusa powstają także gazowe autobusy. Trzecim polskim producentem jest Autosan. Dodatkowo dostępne są też autobusy: Man, Scania, Volvo. Wśród producentów ciężarówek na gaz dominuje Iveco. Dostępne są już i wykorzystywane (np. w Warszawie) śmieciarki Iveco oraz Scania.

Zerową stawką akcyzy zadbano o zainteresowanie

Paliwo, jakim jest sprzężony gaz ziemny CNG i skroplony gaz ziemny LNG, objęto zerową stawką akcyzy. Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę zmieniającą poprzednią ustawę. Specjaliści szacują, że Komisja Europejska zatwierdzi korektę do końca bieżącego roku. Dzięki temu zabiegowi cena LNG może spaść nawet o ponad 0,60 zł na kilogramie. Zmiana dotyczy wykorzystania gazu ziemnego, jako paliwa do pojazdów silnikowych.

Ambicje spółek

Ambicją takich spółek jak PGNiG jest działanie na rzecz tego, by Polska stała się w swoim regionie liderem gazomobilności. Wiceprezes PGNiG Henryk Mucha wielokrotnie podkreślał w wypowiedziach publicznych, że widzi szansę, aby w ciągu dekady nasz kraj wykorzystywał gaz ziemny w transporcie na dużą skalę. Niskoemisyjny transport może w najbliższych latach zostać wzbogacony nawet o 3,5 tysiąca pojazdów zasilanych paliwami alternatywnymi – mówił Henryk Mucha. Już dziś po Polsce jeździ niespełna 350 autobusów na gaz CNG. Około 200 wyjedzie na drogi niebawem. Zakupem ponad 100 są zainteresowane warszawskie MZA. Plany budowy stacji tankowania do 2025 są imponujące, można się spodziewać, że pojawi się ich do ciągu tego czasu kilkaset.