Rosja: Turcja musi potwierdzić zaangażowanie w Turkish Stream

3 grudnia 2015, 10:31 Alert

(Niezawisimaja Gazeta/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

Tranzyt gazu przez Grecję - projekty. Grafika: Breugel.

Jeśli Turcji potrzebny jest Turkish Stream, to powinna o tym powiedzieć Rosji – ocenił prezes Gazpromu Aleksiej Miller.

– W kwestii Turkish Stream to w pierwszej kolejności Turcja powinna się do nas zwrócić, czy jest zainteresowana tym projektem. Na chwilę obecną nie zwróciła się do nas z taką propozycją – stwierdził Miller.

W mediach pojawiły się informacje, że ze względu na fakt zestrzelenia przez Turcję rosyjskiego samolotu bojowego, rosyjsko-tureckie rozmowy na temat cen dostaw gazu od Gazpromu i ewentualnej budowy nowego gazociągu – Turkish Stream mogą być trudniejsze. Możliwe jest też zaprzestanie przesyłu gazu do Turcji.

Wcześniej wicepremier Turcji Mehmet Simsek stwierdził, że jeśli Rosja wstrzyma dostawy gazu ziemnego do Turcji, to Ankara zwiększy zakup surowca w Azerbejdżanie oraz Iranie. Według niego nie jest wykluczone, że Ankara rozważy także kwestię dostaw dodatkowego wolumenu LNG.

W tym kontekście należy odnotować, że Ankara podpisała z Katarem umowę dotyczącą zakupu LNG.

Warto wspomnieć, że 50 proc. importowanego przez Turcję gazu pochodzi z Rosji. Turcja importuje także gaz z Azerbejdżanu poprzez gazociąg Południowokaukaski (Baku-Tbilisi- Erzurum). Ankara ma podpisany kontrakt na zakup 6,6 mld m3 surowca z azerskiego złoża Szach Deniz. Na chwilę obecną, Turcja sprowadza gaz z Iranu, Rosji oraz Azerbejdżanu. Ponadto Ankara podpisała z Algierią umowy na dostawę odpowiednio 4,4 mld oraz 1,2 mld m3 LNG rocznie.

Gazociąg Turkish Stream to projekt będący następcą South Stream – gazociągu zablokowanego przez fakt, że Komisja Europejska wymogła od Gazpromu, aby podlegał on bez wyjątków prawu unijnemu, co podważało jego rentowność. Rosjanie chcieliby mieć monopol na eksport tą magistralą, aby szybko uzyskać zwrot. Taką możliwość wyklucza prawo unijne, które wprowadza rozdział właścicielski i wolny dostęp do przepustowości.

Turkish Stream miał być pozbawiony tego problemu, bo omijałby terytorium Unii Europejskiej, która mogłaby skorzystać z dostaw tym szlakiem pod warunkiem dobudowania odpowiedniej infrastruktury. Zabrakło jakiejkolwiek wiążącej umowy w tej sprawie, więc Rosjanie zaczęli lansować zredukowaną z czterech do jednej nitki wersję Turkish Stream, który miał być poświęcony już jedynie dostawom do Turcji. Problemem było jednak niejasne stanowisko Turcji, która przechodziła okres niestabilności politycznej. Nowy rząd miał przyjąć wiążącą decyzję w tej sprawie. Jednakże na kilka dni przed jego powołaniem doszło do incydentu lotniczego, który zaognił relacje turecko-rosyjskie.

Turcy mają alternatywę w postaci planowanego uruchomienia dostaw surowca azerskiego, z których część powędruje dalej do Europy. W obliczu sporu politycznego z Rosją, realizacja unijnej koncepcji Korytarza Południowego, który miałby to umożliwić przy udziale Turcji, wydaje się tym bardziej prawdopodobna. Projekt Turkish Stream musi poczekać na lepsze czasy, o ile te dla niego nadejdą.

Gazprom zapowiedział już rewizję studium opłacalności projektu. Jego anulowanie oznaczałoby, że Rosja będzie nadal skazana na eksport gazu na Bałkany i do Turcji poprzez infrastrukturę ukraińską. Należy jednak zaznaczyć, że część dostaw dla Turków Rosjanie realizują za pomocą istniejącego gazociągu przez Morze Czarne o nazwie Blue Stream.