Fedorska: Austria, kryzys energetyczny i jej uzależnienie od gazu z Rosji

5 sierpnia 2022, 07:25 Energetyka

Austria jest w znacznie większym stopniu zależna od rosyjskiego gazu niż na przykład Niemcy. Blisko 80 procent tego surowca zużywanego w tym alpejskim kraju pochodzi z Rosji. W 2021 roku zużyła 9 mld m sześc. gazu ziemnego. Biorąc pod uwagę fakt, że poziom zużycia jest porównywalny do Czech, wydawać by się mogło, że Austriacy powinni być w lepszej sytuacji niż np. Niemcy, które rocznie potrzebują 100 mld m sześc. gazu – pisze Aleksandra Fedorska, redaktor BiznesAlert.pl.

Niepokojący jest jednak wskaźnik wzrostu zużycia tego surowca w austriackiej energetyce w zestawieniu rok do roku. W pandemicznym 2020 roku Austria potrzebowała 8 mld metrów gazu, podczas gdy w 2014 roku – 7,5 mld. Gaz ten importowany jest na podstawie umów, które państwowy koncern energetyczny OMV podpisał z rosyjskim Gazpromem. W 2018 roku austriacko-rosyjski kontrakt gazowy partnerzy przedłużyli do 2040 roku. Ważną rolę w tym procederze odegrał prezes OMV, Rainer Seele. W obliczu aktualnych problemów austriacka prasa “przypomniała sobie”, że Seele jest niemieckiego pochodzenia. Ci sami dziennikarze jeszcze w 2015 roku pisali, że rząd austriacki powinien powołać na szefa OMV, osobę o dobrych kontaktach z Rosją.

– Strategia Seelego została dobrze przyjęta przez inwestorów. Kurs akcji wzrastał. A magazyn biznesowy „Trend” uznał Niemca za „Człowieka Roku” w 2018 roku. Przemysł również był zadowolony, ponieważ otrzymywał tanią energię z Rosji za pośrednictwem rurociągów, co poprawiło jego konkurencyjność – podaje niemiecka gazeta Handelsblatt, krytykując podejście austriackiego przemysłu w ostatnich latach.

W ostatnich latach zapotrzebowanie na gaz w Austrii wzrosło z podobnych powodów jak w przypadku Niemiec. Uznano, że osiągnięty został maksymalny poziom wykorzystania energetyki wodnej, która jest tam najważniejszym źródłem energii elektrycznej. Dlatego też Austriacy postanowili postawić na energię słoneczną, która jednocześnie wymusza na systemie bilansowanie mocy stabilnymi dostawami z konwencjonalnych źródeł. Są nimi, podobnie jak w Niemczech, elektrownie gazowe. Austriacy eksperci analizują obecnie, czy węgiel będzie w stanie wystarczająco stabilizować system sieci elektrycznych. Ponieważ dotychczas w Austrii nastawiano się na stabilizację za pomocą elektrowni gazowych, obecnie wzrasta ryzyko problemów z siecią elektryczną.

Jednocześnie jednak Austriacy nie muszą obawiać się zimy i zimnych kaloryferów tak bardzo, jak Niemcy. Inaczej niż w Niemczech budynki jednorodzinne ogrzewane są często drewnem. Dodatkowo Austria zaczęła już reaktywować swoje stare elektrownie węglowe. Wcześniej bloki węglowe zamykano ze względu na politykę klimatyczną. Dobrym przykładem jest ciepłownia Mellach, która odpowiada za ciepło dla miasta Graz, którą reaktywowano dwa lata po jej zamknięciu.

Elektrownie wodne będą prawdopodobnie w stanie zaspokoić potrzeby energii elektrycznej gospodarstw domowych, o ile uda się utrzymać wystarczające i stabilne napięcie w sieci przesyłowej. Austria jest tradycyjnie krajem o negatywnym nastawieniu do energii jądrowej i nie ma własnych elektrowni atomowych. Jednocześnie importuje spore ilości prądu z Czech, gdzie energia jądrowa jest podstawą produkcji prądu.

Bardzo problematyczna jest natomiast sytuacja w przemyśle, gdzie gaz stał się niezbędnym surowcem. Sytuacja ta przypomina kłopoty, z którymi borykają się Niemcy. Austria ma co prawda magazyny gazu, ale były one do niedawna własnością rosyjskiej spółki Gazprom Germania, która ze względu na własne korzyści nie zapełniała ich w wystarczającym stopniu. Gazprom Germania została jednak upaństwowiona przez władze niemieckie. Dlatego też Niemcy i Austria mogą obecnie napełnić magazyny wedle własnych potrzeb.

– Austria chce stworzyć strategiczne rezerwy gazu i wydać na nie 6,6 mld euro. Dzięki temu rząd chce zapewnić, że do przyszłej zimy magazyny gazu będą zapełnione w 80 procentach – podaje Handelsblatt.

Stopień wypełnienia największego i głównego austriackiego magazynu gazu w Haidach wynosi obecnie 55 procent pojemności – podaje austriacka gazeta Kurier.

Austria ma też problemy z benzyną, bo główna rafineria w Schwechat, która jest własnością OMV, ma nie tylko twardy orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o dostawy ropy z Rosji, ale także poważne problemy techniczne. W czerwcu zakład musiał poradzić sobie z dużą awarią techniczną. Aby umożliwić względnie normalne funkcjonowanie rynku benzyny w Austrii rząd zdecydował się wtedy na uwolnienie narodowych rezerw w ilości 112 tys. ton oleju napędowego i 56 tys. ton benzyny.

Grudniowa energia w Niemczech podrożała o 1000 procent wróżąc kryzys