Bukowski: Dekarbonizacja w Polsce może wyglądać jak w Niemczech

24 maja 2018, 07:31 Energetyka

Do 2030 roku udział węgla w produkcji energii może spaść o połowę bez uszczerbku na stabilności dostaw – powiedział prezes urzędu Jochen Homann w wywiadzie dla Frankfurter Allgemeine Zeitung. Żeby jednak to się stało, do sieci muszą zostać podłączone planowo nowe bloki gazowe. O ocenę dekarbonizacji w Niemczech portal BiznesAlert.pl poprosił prezesa think tanku WiseEuropa dr. Macieja Bukowskiego.

Rząd federalny powołał komisję ds. energetyki węglowej, która ma opracować plan dekarbonizacji niemieckiej energetyki. Jest to poważne zadanie w ramach osiągania celów klimatycznych ustanowionych na 2030 rok.

W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl prezes think tanku WiseEuropa dr Maciej Bukowski przekonuje, że niemiecki plan odejścia od węgla nie wydaje się zagrożony. – Niemcy realizują z całą konsekwencją strategię Energiewende, tzn. agendę zmian systemu energetycznego w kierunku niskoemisyjnym. Rzecz nie w tym, czy postawiony cel zostanie osiągnięty dokładnie w wyznaczonej dacie, czy rok wcześniej czy później. Najistotniejsze jest przybliżone tempo, kierunek zmian i punkt docelowy, a te wydają się być dla Niemiec dobrze określone. Obecne kłopoty naszego zachodniego sąsiada ze spełnieniem celów ograniczenia emisji na rok 2020 wynikają z przyspieszonego wygaszania elektrowni jądrowych. Bardzo szybki rozwój OZE wystarczył, by zrównoważyć wycofywanie się Niemiec z energetyki nuklearnej, był jednak zbyt wolny by wcześniej wyznaczone cele redukcyjne pozostały niezagrożone – powiedział Maciej Bukowski.

Niemcy produkują obecnie energię elektryczną w 40 procentach z węgla. Rodzi się pytanie czy w ciągu 10 lat można o połowę ograniczyć jego udział w miksie energetycznym. – Jest to jak najbardziej możliwe. Wielka Brytania pokazała, że można to zrobić nawet w 5 lat. Na wyspach węgiel praktycznie zniknął w bilansu energetycznego w takim właśnie okresie. Rozbudowa mocy OZE oraz zastąpienie węgla, gazem w roli źródeł regulacyjnych może w krótkim czasie znacząco ograniczyć emisję i zapotrzebowanie na węgiel – dodał Bukowski.

Czy ścieżka Niemiec może być przykładem dla Polski? – Długookresowo to prawdopodobnie jedyny rozsądny kierunek dla naszej energetyki. Jego modyfikacją mogłaby być ewentualnie inwestycja w energetykę jądrową pracującą w podstawie systemu zamiast obecnego węgla brunatnego. Nie jest to jednak konieczne. Oba kraje mają podobne warunki, pozwalające im na korzystanie z energii z wiatru czy słońca w podobny sposób – ocenił rozmówca BiznesAlert.pl.

– Polska nie ma co prawda dostępu do Morza Północnego, jednak dysponuje długim wybrzeżem Bałtyku, o satysfakcjonujących warunkach wietrznych. Podobnie jak Niemcy mamy także rozległe, relatywnie mało zamieszkane tereny w Polsce północnej stanowiące dobrą platformę dla wiatraków czy elektrowni słonecznych usytuowanych na lądzie. Możemy także się od Niemiec uczyć – jeśli jakieś rozwiązanie działa dobrze u nich, to prawdopodobnie sprawdzi się także u nas. Rozwój OZE może więc przebiegać wedle tego samego wzorca, zwłaszcza, że robimy wiele by zdywersyfikować nasze dostawy gazu, a spółki energetyczne coraz śmielej inwestują w nowe moce opalane tym paliwem, których rolą ma być właśnie wspieranie systemu energetycznego ze znacznie większym niż dziś udziałem OZE – dodał Bukowski.

– To nie jest przypadek, bowiem decydenci zdają sobie sprawę, że polski węgiel stopniowo się kończy. Horyzont istnienia działających odkrywek węgla brutalnego to lata 2030 – 2035. Górnictwo węgla kamiennego ma nieco dłuższą perspektywę działania rozciągającą się zapewne do lat 40 naszego stulecia, jednak stanie się tak przy stopniowo spadającym wydobyciu. Od wielu lat tak się już dzieje, co ostatnio przełożyło się na zauważalny wzrost importu czarnego paliwa z Rosji. Pytaniem jest więc nie czy, ale w jakim tempie Polska będzie odchodzić od węgla zastępując go źródłami odnawialnymi, które nie wymagają importu surowców z zagranicy – argumentował na zakończenie nasz rozmówca.