Marszałkowski: Embargo na ropę rosyjską będzie niczym uderzenie jądrowe

14 kwietnia 2022, 07:35 Energetyka

W zachodnim „arsenale” broni do wykorzystania przeciwko Rosji zostało już niewiele „efektorów”. Ten jeden, który jeszcze pozostał, może odmienić wszystko. Tą bronią jest embargo na import ropy. Efekt użycia nie będzie widoczny od razu, ale jego skutki będą oznaczać de facto zagładę budżetu rosyjskiego – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.

Zbiornikowiec klasy VLCC Svet należący do Sovcomfłot fot. Alexandr Barashkin
Zbiornikowiec klasy VLCC Svet należący do Sovcomfłot fot. Alexandr Barashkin

Rosyjskie „miękkie podbrzusze”

Rosja jest drugim po USA producentem ropy na świecie. Zgodnie z danymi z grudnia 2021 roku, dzienne wydobycie ropy i kondensatu gazowego wynosiło w tym państwie 10,8 mln baryłek ropy. W tym samym czasie USA wydobywały dziennie 11,7 mln baryłek ropy, a Arabia Saudyjska 10 mln baryłek ropy dziennie zamykając podium.

W całym 2021 roku, produkcja ropy i kondensatu gazowego z rosyjskich złóż wyniosła 524 mln ton, z czego 230 mln ton zostało wyeksportowane. Udział eksportu w produkcji ropy wyniósł zatem 43,9 procent. Wartość wyeksportowanej ropy wyniosła 110 mld dolarów.

Ropa jest kluczowym towarem eksportowym Rosji. W 2021 roku odpowiadała ona za 22,4 procent całkowitego eksportu Rosji (w porównaniu do 21,5 procent w 2020 roku) i za 41,3 procent eksportu węglowodorów (43,3 procent w 2020 roku).

Poza wydobyciem surowej ropy, Rosja w ostatnich latach prowadziła intensywne starania mające na celu zwiększenie produkcji i eksportu produktów naftowych. Produkty te cechują się wyższym poziomem marż w stosunku do surowej ropy, ale także pozwalają na konkurowanie cenowe na rynkach, w których funkcjonują rafinerie innych koncernów energetycznych. W 2021 roku eksport produktów naftowych w ujęciu ilościowym wyniósł 144,3 mln ton, co oznaczało wzrost o 1,8 procent w stosunku do 2020 roku. Wartość eksportu wyniosła 70 mld dolarów.

Primorsk

W 2021 roku Rosja eksportowała ropę do 36 państw. Największym konsumentem rosyjskiego surowca są Chiny, które odpowiadają za odbiór ponad 30 procent rosyjskiej sprzedaży poza granicę. Rozkład największych importerów rosyjskiego surowca przedstawia się następująco (dane według Federalnej Służby Celnej):

Chiny – 70,1 mln ton o wartości 34,9 mld dolarów
Holandia – 37,4 mln ton o wartości 17,3 mld dolarów
Niemcy – 19,2 mln ton o wartości 9,3 mld dolarów
Białoruś – 14,9 mln ton o wartości 6,4 mld dolarów
Korea Południowa -13,5 mln ton o wartości 6 mld dolarów
Polska – 11,2 mln ton o wartości 5,4 mld dolarów
Włochy – 8,9 mln ton o wartości 4,2 mld dolarów
USA – 7,4 mln ton o wartości 3,7 mld dolarów
Finlandia –6,3 mln ton o wartości 3 mld dolarów
Słowacja – 5,3 mln ton o wartości 2,5 mld dolarów

Państwa Unii Europejskiej odpowiadały za 47 procent sprzedaży rosyjskiej ropy. Łącznie do wspólnoty Rosja wyeksportowała 108,1 mln ton ropy naftowej o wartości 50,9 mld dolarów.

Rosjanie eksportują swoją ropę (i produkty naftowe) na różny sposób. Podstawę stanowią dostawy rurociągowe. W 2021 roku ropociągami należącymi do operatora systemu przesyłowego Transnieft wyeksportowano 174 mln ton ropy. Z czego około 40 mln ton jest eksportowanych do Chin za pomocą magistrali Syberia Wschodnia – Ocean Spokojny (WSTO), 39 mln ton trafia do Europy przez ropociąg Przyjaźń, a pozostałe ponad 96 mln ton trafia do portów morskich.

Drugim sposobem są terminale naftowe i ropociągi nie będące połączone z systemem transportowym Transnieft. Tutaj przykładem może być morski terminal naftowy Warandej, należący do Łukoil, z którego rocznie eksportowane jest 12 mln ton surowca. W ten sposób rocznie opuszcza Rosję ponad 40 mln ton ropy. Trzecim, coraz mniej istotnym środkiem eksportu ropy naftowej jest kolej.

Morskie terminale naftowe, które w głównej mierze odpowiadają za eksport rosyjskiej ropy, zlokalizowane są w trzech głównych obszarach – bałtyckim, gdzie działa terminal w Primorsku oraz Ust Łudze – Morza Czarnego, gdzie funkcjonuje terminal w Noworosyjsku i Tuapse – pacyficznym, gdzie działa port Kozmino. Porty bałtyckie obsługują klientów z Europy Północnej i Atlantyku. Głównym kierunkiem eksportu rosyjskiej ropy jest port Rotterdam. Dla szlaku czarnomorskiego kluczowi są klienci z południa Europy. Dla obszaru pacyficznego najważniejszym klientem są Chiny, ale także Korea Południowa i Japonia.

Łukoil Warandej

Terminal Łukoil Warandej fot. Energybase

W obliczu rosyjskiej agresji wiele firm energetycznych z Europy zdecydowało się na deklaratywne zarzucenie zakupów ropy od rosyjskich firm. Trzeba jednak pamiętać, że efekty tych decyzji zobaczymy najwcześniej za kilka miesięcy. Duża część kontraktów na dostawy ropy i produktów naftowych zawierana jest na określony czas, a wcześniejsza rezygnacja wiąże się z karami umownymi. W takiej sytuacji są m.in. polskie koncerny naftowe, które nadal odbierają ropę, którą nabywają w oparciu o kontrakty podpisane w 2020 i 2021 roku.

Część z nabywców w początkowej fazie wojny korzystała z dużych rabatów oferowanych przez rosyjskie koncerny i firmy traderskie. Dzisiaj różnica pomiędzy ceną ropy Brent a rosyjską Urals sięga już 35 dolarów na baryłce. Jest to na tyle duża zniżka, że część klientów, m.in. Indie czy Chiny, ale także spółki traderskie, decydują się na zakup rosyjskiej ropy.

Część firm zakupuje rosyjską ropę, która następnie trafia do magazynów w Europie m.in. w Rotterdamie. Co potem dzieje się z takim surowcem, tego nie jest się w stanie dowiedzieć nikt spoza danej firmy. W ostatnich dniach pojawiły się również różne sposoby na ukrywanie rosyjskiego surowca, poprzez mieszanie go z innymi gatunkami w stosunku 49 do 51 procent ropy nierosyjskiej. Taka mieszanina sprzedawana jest następnie przez firmy traderskie jako surowiec nie będący rosyjskim. Taki proces może odbywać się, np. na pełnym morzu w ramach transferu STS (Ship to Ship) czyli przetaczaniu surowca z jednego zbiornikowca na inny. Działania te były widoczne, np. w przypadku sprzedaży ropy irańskiej.

Czy jednak Rosja będzie w stanie skutecznie omijać ewentualne embargo? W pewnym sensie na pewno tak. Chiny będą nabywać rosyjski surowiec bez względu na ryzyko zachodnich sankcji, tak jak wcześniej robiły to z surowcem irańskim. Również inni klienci mogą pokusić się na tańszą ropę z Rosji. Jednak globalnie, Rosja będzie miała duży problem ze zbytem swoich surowców. Zastąpienie klientów położnych blisko geograficznie, z którymi od lat istniało połączenie infrastrukturalne będzie wyjątkowo trudne. Choćby ze względów logistycznych.

Dotychczas Rosjanie w transporcie swojego surowca drogą morską korzystali ze zbiornikowców typu Aframax, transportujących od 80 do 120 tys. ton ropy. Takie możliwości są akceptowalne na marszrucie bałtyckiej od Primorska do Rotterdamu. Jednak jeżeli klienci z półkuli północnej zrezygnują z nabywania rosyjskiej ropy, bałtyckie porty eksportowe Rosji, które odpowiadają za ponad 50 procent eksportu ropy drogą morską, staną się praktycznie bezużyteczne. Po pierwsze, we flocie Sovcomfłotu znajdują się tylko dwie jednostki klasy VLCC – największych zbiornikowców świata, zdolnych do transportu nawet 300 tys. ton ropy. To tego typu jednostki są najbardziej ekonomicznie opłacalne do transportu surowców na dalekie dystanse. Jednak nawet takie jednostki nie spełnią swoich zadań na Bałtyku. Ze względu na głębokość cieśnin Duńskich na Bałtyk mogą wejść jednostki morskie o zanurzeniu nie przekraczającym 16 metrów. Zanurzenie w pełni załadowanego VLCC przekracza 19-20 metrów. To oznacza, że jednostka VLCC może wejść na Bałtyk, może mieć na pokładzie ropę, ale nie w takiej ilości, jaki by uzasadniał jej wykorzystanie w tym obszarze.

Zbiornikowiec klasy VLCC Svet należący do Sovcomfłot fot. Alexandr Barashkin

Zbiornikowiec klasy VLCC Svet należący do Sovcomfłot fot. Alexandr Barashkin

Drugim powodem w praktyce skreślającym bałtyckie porty ze światowego rynku surowców jest jego odległość od klientów, którzy potencjalnie mogliby zastąpić Europejczyków. Trasa z Primorska na Bałtyku do Bombaju w Indiach ma ponad 14,5 tys. km. Standardowo przebycie takiej trasy zajęłoby około 30 dni. Dla porównania rejs do Rotterdamu i z powrotem do Primorska łącznie z rozładunkiem ropy zajmuje około 10 dni. Takie rozwiązanie pozwala sprawniej korzystać z dostępnych możliwości transportu surowca do klientów. Oczywiście, póki nie ma ograniczeń ze strony restrykcji Rosjanie mogą próbować korzystać z czarterów jednostek od zagranicznych armatorów, ale to może spotkać się z kolejnymi działaniami na poziomie sankcyjnym. Ponadto zwiększa to znacznie koszty, co przy konieczności udzielania rabatów na sam surowiec może okazać się nieopłacalnym ekonomicznie ruchem.

Czarnomorskie porty już cierpią ze względu na działania wojenne prowadzone na Ukrainie. Ze względu na ryzyko ostrzału, zajęcia statku czy trafienia na minę morską już teraz ubezpieczyciele żądają bardzo wysokich stawek. Według danych Bloomberga specjalna „premia wojenna”, z której korzystają ubezpieczyciele wynosi 10 procent wartości statku. Przy średniej wielkości, kilkuletniej jednostce Aframax mogącej przetransportować milion baryłek ropy, której wartość sięga 50 mln dolarów sam koszt ubezpieczenia wynosi 5 mln dolarów. Najmniej ucierpi port Kozmino na Dalekim Wschodzie, jednak tam możliwości zwiększenia eksportu są niewielkie, ze względu na dostępność odpowiedniej infrastruktury produkcyjnej i przesyłowej.

Embargo „na już”

Patrząc na sytuację na rynku surowcowym, ewentualne embargo na zakup ropy z Rosji może stanowić ogromne wyzwanie dla Rosji. Zamknie ono możliwość łatwego dostępu do twardej waluty dla rosyjskiego budżetu. Oczywiście, nie oznacza to, że ropa rosyjska całkowicie zniknie z rynku, tak jak wcześniej nie zniknęła ropa irańska. Jednak wpływy rosyjskiego budżetu z tego tytułu zostaną wyraźnie pomniejszone.

Decyzja o nałożeniu embarga powinna zostać podjęta jak najszybciej, gdyż z pewnością ewentualne sankcje tego typu będą zawierały odpowiednio długi okres przejściowy tak, aby pozwolić firmom energetycznym na znalezienie odpowiednich alternatyw, i nie narażać się na ewentualne konsekwencje finansowe na wypadek ewentualnych pozwów ze strony rosyjskich spółek.

Uderzenie w najcenniejszy rosyjski towar eksportowy będzie miało ogromne konsekwencje dla Rosji. Znacznie większe, aniżeli ewentualne embargo na dostawy gazu. Rosjanie boją się tego, dlatego w żadnym momencie, w żadnej publicznej wypowiedzi nie mówią o żadnych retorsjach wobec Zachodu polegających na odcięciu dostaw ropy. Co innego w przypadku gazu, którego ewentualna blokada byłaby, choć niełatwo, do przeżycia dla rosyjskiego budżetu.

Trzeba działać szybko i zdecydowanie, a jednocześnie rozsądnie. Embargo nie zadziała od razu, ale jego efekt będzie niczym zrzucenie broni jądrowej.

MAE: Zachód nie odczuje niedoboru rosyjskiej ropy