Baca-Pogorzelska: Polska węglem nie stoi. Polska na węglu leży

14 grudnia 2018, 14:00 Energetyka

Dziś do Katowic znów przyjechał prezydent Andrzej Duda. Czego by nie powiedział, to i tak zapamiętane mu zostanie tych 200 lat, na które mamy węgiel. COP24 wkracza w decydującą fazę. Pojawił się kolejny już tekst dokumentu negocjacyjnego. Niestety, może nie być ostatnim –  – pisze Karolina Baca-Pogorzelska, dziennikarka Dziennika Gazety Prawnej.

Prezydent RP, Andrzej Duda. Źródło: COP24
Prezydent RP, Andrzej Duda. Źródło: COP24

Dziś tylko teoretycznie ostatni dzień szczytu klimatycznego ONZ w Katowicach, czyli COP24. Porozumienie może się jeszcze udać, ale czasu jest coraz mniej, a niektórym i tak brakuje dobrej woli. I nie, nie jest to Polska.- Powinniśmy iść do przodu w pracach nad końcowym dokumentem COP24 – mobilizował strony podczas czwartkowej sesji plenarnej prezydent COP24 Michał Kurtyka.

Na razie jednak, choć wszyscy mówią, że „step by step” idziemy do przodu, to końca nie widać. Niemniej jednak można już zacząć podsumowanie trwającej od 2 grudnia imprezy, której Polska przewodniczy po raz czwarty, a którą gości – po Poznaniu i Warszawie – po raz trzeci.

Co możemy powiedzieć o COP dla Polski i odwrotnie?

Poprzedzająca COP24 prezentacja projektu strategii energetycznej 2040, w której w 2030 roku udział węgla w miksie energetycznym wyniesie ok. 60 proc., a w 2050 – 20-25 proc., mija się z propozycją Unii Europejskiej, która rozpoczyna negocjacje długoterminowej strategii klimatycznej. Rekomendowanym przez Komisję Europejską scenariuszem jest neutralność klimatyczna w 2050 roku.

Obserwatorzy szczytu zwracają też uwagę na to, że w Katowicach podpisana została inicjowana przez Polskę deklaracja o sprawiedliwej transformacji regionów pogórniczych, ale to powinno dotyczyć krajów rezygnujących z węgla. A Polska do nich nie należy.

Kontrowersje wokół pierwszej politycznej deklaracji polskiej prezydencji COP24 o sprawiedliwej transformacji dotyczyły m.in. zawężania tego pojęcia wyłącznie do obrony miejsc pracy w górnictwie, podczas gdy ta idea to włączanie wszystkich zainteresowanych do planowania niezbędnej, szybkiej transformacji z poszanowaniem praw pracowników różnych sektorów. Poza tym, to proces uruchamiany w krajach, które podejmują jasną decyzję o odejściu od węgla – Polska nadal utrzymuje chęć utrzymania sektora węglowego w skali podobnej do obecnej.

Polska została też „uhonorowana” antynagrodą Skamielina Roku. Niestety pierwszy raz w historii konferencji ONZ dostał ją gospodarz imprezy. Segment wysokiego szczebla otwierający COP24 przejdzie do historii jako seria cytatów z wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Morawieckiego, ministra Tchórzewskiego czy ministra Kowalczyka. Niefortunna seria zaszkodziła wizerunkowi polskiej prezydencji podczas negocjacji, szczególnie, że węgiel wydawał się być dominującym akcentem ze strony Polski (wystrój pawilonu, spółki węglowe sponsorami szczytu). Nie osłabiło to pozycji prezydenta COP24 Michała Kurtyki, ale na pewno nie ułatwiło mu to pracy.

Do kraju nie wpuszczono kilkunastu osób chcących wziąć udział w konferencji – w odpowiedzi na działania Polski międzynarodowe organizacje (w tym Amnesty International czy Human Rights Watch) wystosowały m.in. oficjalny protest do ONZ w tej sprawie.

Niewątpliwie na katowickiej konferencji słyszalny był też głos kościoła (stanowisko Watykanu, msza odprawiona przez biskupa Wiktora Skworca, pielgrzymi klimatyczni).

Na ostatniej prostej Polska i Fidżi, gospodarz poprzedniego szczytu, wystosowały apel do wszystkich krajów konwencji klimatycznej ONZ o to, by nie zwlekać ze wskazaniem nowych krajowych celów redukcji emisji CO2.

– Na ocenę szczytu jest za wcześnie. Jednak już teraz można powiedzieć, że nie wydaje się, aby proponowane rozwiązania i przebieg negocjacji oddawały powagę sytuacji, jaką przedstawia ostatni specjalny Raport IPCC. Mamy nadzieję, że szczyt przyniesie pewien progres, jednak zbyt mały, by optymistycznie patrzeć w przyszłość – uważa Szymon Malinowski, fizyk atmosfery, profesor nauk o ziemi, redaktor “Nauki o Klimacie”. Spór, o te pół stopnia pomiędzy 2 st. C z porozumienia paryskiego a 1,5 st. C z raportu IPCC praktycznie zdominował część katowickich rozmów. Było z tym trochę tak, jak z naszym zamykaniem koplań. Wygaszanie, wyciszanie, usypianie. Tu mieliśmy powitanie, przyjęcie, zaakceptowanie i kilka zapewne innych opcji.

– COP24 w Katowicach i dyskusje wokół niego pokazały, że polskie społeczeństwo jest gotowe do poważnej rozmowy o klimacie, chociaż zupełnie nie są do niej przygotowani nasi rządzący. Ważne pytania o sprawiedliwą transformację, implikacje raportu IPCC czy adekwatny poziom ambicji polityki klimatycznej próbowano w Spodku przykryć węglowymi osobliwościami polskiego pawilonu, ale te pytania z nami zostają i nie znikną. W kolejnych miesiącach to wokół nich będzie się toczyć dyskusja, w której nie może być miejsca na zaklinanie rzeczywistości i pobożne życzenia, bo – w dużej mierze właśnie dzięki temu, że COP odbył się w Katowicach – ludzie w Polsce zbyt dobrze rozumieją, jak poważna jest sytuacja i jak wielkie zadania przed nami – mówi Izabela Zygmunt, ekspertka BankWatch.

Ta ostatnia prosta szczytu może się okazać bardzo wyboista, ale wciąż nie straciliśmy szansy na to, by udało się wypracować mądry kompromis.