Amerykański gaz może napędzić złotą erę LNG w Azji

28 września 2017, 12:45 Alert

Jeżeli producenci gazu ziemnego chcą wprowadzić w Azji „złotą erę” na ten surowiec, to muszą oferować bardziej konkurencyjną cenę i bardziej elastyczne kontrakty – ostrzegł Yuji Kakimi, szef japońskiej Jera, największego odbiorcy skroplonego gazu ziemnego.

Gazowiec Al Nuaman. Fot. Twitter
Gazowiec Al Nuaman. Fot. Twitter

Yuji to utworzone w 2015 roku jonit venture Chubu Electric Power i Tokyo Electric Power.  W rozmowie z Financial Times szef tej spółki stwierdził, że producenci LNG muszą szybko dostosować się do rynku, ponieważ rosnące dostawy dały większą siłę nabywcą.

– Ceny LNG muszą być rozsądne i elastyczne – uważa Kakimi dodając, że jeżeli tego brakuje rynkowi to złota era dla tego surowca nie nadejdzie.

Obecnie rosnące w szybkim tempie dostawy LNG doprowadziły do sytuacji, w której największych odbiorców paliwa – np. Japonia – dążą do zniesienia tzw. klauzuli destynacji oraz innych ograniczeń, które od lat wpływają na dostawy gazu skroplonego. To z kolei pozwala na morskie dostawy surowca na światowe rynki.

Brak własnych zasobów spowodował, że Kraj Kwitnącej Wiśni stał się jednym z największych importerów LNG, zajmując jedną trzecią globalnego rynku eksportu paliwa. W celu sfinansowania budowy wartych wiele miliardów dolarów terminali ich operatorzy – począwszy od takich spółek jak ExxonMobil czy Shell kończąc na państwach, np. w Katarze – byli zależni od podpisywania długoterminowych umów z klientami, indeksowanych do cen ropy.

Zdaniem szefa Jera amerykański sektor łupkowy w dramatyczny sposób przekształcił rynek LNG, niwelując jego boom i doprowadzając do połączenia przez globalny rynek gazu rozproszonych regionów. To oznacza, że różnica w cenach między Europą a Azją nie jest aż tak duża.

Amerykański gaz zmienił rynek

Financial Times zwraca uwagę, że budowa instalacji LNG w USA „postawiała na głowie” stary model biznesowy sektora skroplonego gazu. W przeszłości duże spółki naftowo-gazowe inwestowały pokaźne środki w zintegrowany łańcuch dostaw, obejmujący wydobycie, rurociągi oraz terminale. Nowe spółki LNG, takie jak Cheniere, nie muszą dokonywać odwiertów i mogą przesyłać gazu z łupków istniejącą infrastrukturą do należących do nich instalacji LNG. Realizacja największych projektów związanych z eksportem LNG zajmowała wcześniej 10-20 lat. Teraz nowe amerykańskie projekty mogą zostać uruchomione w zaledwie pięć lat.

Wzrost dostaw amerykańskiego gazu z łupków daje klientom silniejszą pozycję negocjacyjną. Zdaniem Yuji Kakimi jeżeli warunki kontraktów są niekorzystne, wówczas to Ameryka może dostarczyć swoje paliwo.

Jak czytamy w Financial Times, oprócz rosnących dostaw surowca z Australii wzrost eksportu ze Stanów Zjednoczonych pomogło obniżyć jego cenę. Dzięki nadpodaży paliwa na ryku azjatyckie ceny spadły z rekordowych 20,20 dolarów/mBtu, które notowano w 2014 roku. Zdaniem analityków nowe projekty, które mają zostać uruchomione w ciągu najbliższych lat, doprowadzą do wzrostu eksportu surowca przed 2020 rokiem. Natomiast spodziewana cena LNG na rynku spot na poziomie 6 dolarów/mBtu ma utrzymać się do 2023-2025.

Financial Times/Piotr Stępiński