Od kilku miesięcy relacje między Waszyngtonem, a Moskwą stają się coraz bardziej napięte. Regularnie wraca temat zbyt bliskich kontaktów prezydenta Trumpa i osób z jego otoczenia z przedstawicielami rosyjskiej dyplomacji i biznesu. W odpowiedzi na te zarzuty rosyjski MSZ zarzucał Stanom Zjednoczonym wzrost antyrosyjskich nastrojów, oskarżając jednocześnie „dobrze znane kręgi” o „otwartą konfrontację”. Efektem tych wszystkich tarć było uchwalenie w dniu 28 lipca przez amerykański Senat, wspólnymi głosami Demokratów i Republikanów, nowych sankcji wobec Rosji. Przy tej okazji Iran oraz Korea Północna zostały dołączone do listy krajów objętych długofalowymi ograniczeniami. W ten sposób Stany Zjednoczone trochę na potrzeby polityki wewnętrznej zdefiniowały nową „Oś Zła” – pisze Roma Bojanowicz, współpracowniczka BiznesAlert.pl.
Nowe sankcje jakie nałożono na Rosję są swoistą odpowiedzią na rosyjską ingerencje w ostatnie wybory prezydenckie w USA, dzięki którym podobno fotel prezydenta objął Donald Trump. Pierwsze obostrzenia w relacjach Waszyngton – Moskwa zostały nałożone przez gabinet Baraka Obamy w związku z udziałem Rosji w wojnie na wschodzie Ukrainy oraz aneksją Krymu. Obecna ustawa jest kolejną podjętą przez amerykański Senat i ogranicza swobodę decyzji Donalda Trumpa w kwestii stosunków z Koreą Północną, Iranem i Rosją.
Wszelkie zmiany dotyczące złagodzenia sankcji wobec tych krajów będą musiały zostać poddane konsultacjom oraz otrzymać aprobatę Kongresu USA. Jest to swoiste zabezpieczenie pozwalające obu izbom Parlamentu amerykańskiego na przejęcie kontroli nad rozwojem obecnej sytuacji. Zarówno Republikanie, jak i Demokraci obawiają się zbytniego zbliżenia Prezydenta Trumpa z przedstawicielami rosyjskiego biznesu i polityki, co może mieć negatywny wpływ na sytuacji Ameryki na świecie. Takie podejrzenia są pokłosiem informacji o bliskich stosunkach biznesowych obecnego prezydenta i przedstawicieli Kremla oraz oskarżeń o manipulowanie wynikami wyborów kierowanych wobec rosyjskich hakerów.
Zbrojne ramię Kim Dzong Una wymierzone w Amerykę
Korea Północna, jest jednym z najbardziej zmilitaryzowanych państw na świecie. Szacuje się, że tamtejsza armia liczy około 1,2 mln żołnierzy i oficerów. Pjongjang wbrew sprzeciwom społeczności międzynarodowej od lat rozwija swój program nuklearny i rakietowy. Od przejęcia władzy przez Kim Dzong Una prace nad rozwojem pocisków międzykontynentalnych mogących przenosić głowice atomowe nabrały rozpędu. Nie dalej jak 28 lipca odbył się kolejny popis siły reżimu północnokoreańskiego – wystrzelono unowocześnioną rakietę typu Hwasong-14, która w trakcie 47 minutowego lotu pokonała odległość 998 km, osiągając przy tym maksymalną wysokość 3725 m. „Całe terytorium USA jest w naszym zasięgu” – następnego dnia po przeprowadzeniu próby oświadczył Kim Dzong Un.
Sytuacja gospodarczo-polityczna w KRLD jest bardzo trudna. Poważne niedobory żywności i podstawowych dóbr konsumpcyjnych, życie pod dyktando jedynie słusznej partii utrudniają życie codzienne Koreańczykom z Północy. Jedynym elementem pozwalającym utrzymać władzę w rękach reżimu, to zdaniem ekspertów, rozbudowany aparat represji wobec obywateli i podtrzymywane poczucie zagrożenia zewnętrznego. Aby podnieść morale społeczeństwa reżim Kim Dzong Una chwalił się kolejnymi udanymi próbami atomowymi i próbami rakietowymi. Zagrożenie militarne jakie stanowi nieprzewidywalna Korea Północna niepokoi zarówno Stany Zjednoczone, ale również Korę Południową (oficjalnie pozostającą z północnym sąsiadem w stanie wojny) i Japonię, której wody terytorialne już kilkakrotnie były celem północnokoreańskich rakiet.
Sankcje jakie na Koreę Północną nałożyły Stany Zjednoczone mają na celu przede wszystkim ograniczenie atomowych ambicji Pjongjangu poprzez dalsze reglamentacje stosunków handlowo-gospodarczych. Statki należące do Korei Północnej oraz krajów nie przestrzegających rezolucji ONZ i oficjalnie z nią współpracujących nie mogą pływać po amerykańskich wodach terytorialnych, a także wpływać do amerykańskich portów. Dodatkowo do Stanów Zjednoczonych nie wolno sprowadzać towarów produkowanych prze Koreę Północną w obozach pracy przymusowej, do których trafiają ludzie oskarżeni o przestępstwa polityczne.
Iran – bliskowschodnia potęga atomowa
Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej Donald Trump bardzo negatywnie wypowiadał się o podpisanym w 2015 roku porozumieniu w kwestii ograniczenia programu nuklearnego Iranu. W jego ramach rząd w Teheranie miał zrezygnować z prac nad stworzeniem głowic nuklearnych w zamian za stopniowe zniesienie międzynarodowych sankcji gospodarczych. Kolejnym etapem rozwijania potencjału militarnego przez Iran stały się prace nad budową rakiet balistycznych, które być może mogą przenosić broń jądrową. Pierwsza próba nowego irańskiego pocisku balistycznego za kadencji prezydenta Trumpa odbyła się 29 stycznia bieżącego roku. Spotkało się to z bardzo negatywną reakcją z jego strony. W swoim wpisie na Twitterze napisał, że Teheran „igra z ogniem”. W odpowiedzi na ten zarzut strona irańska oświadczyła, że po pierwsze żaden z pocisków obecnie testowanych i produkowanych nie będzie służył do ataku na inny kraj. Po drugie Iran nie prowadzi prac nad budową rakiet mogących przenosić głowice atomowe. Wyjaśnienia te, choć logiczne politycznie, nie wzbudzają zaufania Białego Domu.
Obok rozwoju potencjału atomowo-rakietowego kwestiami poruszonymi w Ustawie Kongresu USA stały się oskarżenia o wspieranie międzynarodowego terroryzmu, sprzedaż sprzętu wojskowego i broni do krajów zagrażających Stanom Zjednoczonym oraz łamanie praw człowieka. Te zarzuty nie są tak łatwe do odparcia.
Rosyjski Łącznik
Od pierwszych dni prezydentury Donalda Trumpa wątek wpływu rosyjskich służb specjalnych na wynik ostatnich wyborów rozgrzewa głowy wielu amerykańskich polityków i wysokich amerykańskich urzędników. Jedną z osób przesłuchanych przez senacką komisję ds. „Russiagate” był zięć prezydenta Trumpa Jared Kushner. Z oświadczenia jakie wydał po wystąpieniu przed Komisją wynika, że z przedstawicielami strony rosyjskiej spotkał się zaledwie czterokrotnie. Większość tych spotkań maiła charakter kurtuazyjny i nie miała wpływu na decyzje jakie administracja prezydenta Trumpa podejmowała w relacjach z Moskwą. Ostatnie spotkanie w jakim uczestniczył Kushner dotyczyło kwestii „rozczarowania stanem relacji amerykańsko-rosyjskich za prezydenta Obamy i nadziei na ich poprawę w przyszłości”.
Oficjalnym powodem wprowadzenia sankcji były podejrzenia o ewentualny bezpośredni wpływ rosyjskich hakerów na wybór 45 Prezydenta USA. Trwające obecnie dochodzenie FBI ma na celu wyjaśnienie wszelkich okoliczności tej sprawy. Zwłaszcza powiązań finansowych łączących bezpośrednio Moskwę i Waszyngton. Ustawa podpisana przez Donalda Trumpa w części dotyczącej Rosji nakłada amerykańskie restrykcje na: „jakiekolwiek osoby powiązane z wrogimi cyberatakami i inną działalnością w tej dziedzinie, sprzedażą broni dla Syrii, oskarżone o łamanie praw człowieka i korupcję, związane z rosyjskim wywiadem bądź ministerstwem obrony”. Nowe przepisy przewidują zaostrzenie istniejących ograniczeń wobec takich sektorów rosyjskiej gospodarki jak górnictwo, hutnictwo, żegluga, koleje i energetyka.
USA kontra UE
Z ogromnym niepokojem na wszelkie zawirowania w relacjach amerykańsko-rosyjskich spogląda Unia Europejska. „Z pewną troską badamy wpływ projektu ustawy o sankcjach w stosunku do Rosji, szczególnie w kwestiach jej ewentualny wpływ na niezależność energetyczną UE.” – 24 lipca powiedział rzecznik prasowy Komisji Europejskiej Margaritis Schinas. Bruksela jest zaniepokojona nowymi obostrzeniami wobec Moskwy. Zdaniem unijnych urzędników nowe przepisy mogą mieć wpływ na utrzymanie lub modernizację istniejących już rurociągów z Rosji na Ukrainę i tych wokół Morza Kaspijskiego. Stwierdzono również, że między Stanami Zjednoczonymi, a Unią Europejską może zostać zerwana jednomyślność w kwestii aneksji Krymu przez Rosję oraz jej aktywnego wsparcia działań militarnych we wschodniej Ukrainie.
Komisja Europejska domagała się od Waszyngtonu zapewnienia, że w przypadku przyjęcia nowych sankcji nie będą one stosowane w sposób, który wpływałby negatywnie na interesy Unii Europejskiej lub jej przedsiębiorstw energetycznych. Urzędnicy unijni ostrzegli stronę amerykańską o możliwości wprowadzenia ewentualnych retorsji, gdyby europejskie przedsiębiorstwa po wprowadzeniu amerykańskich restrykcji natrafiły na jakiekolwiek przeszkody w handlu z Rosją. Wprowadzenie dodatkowych ograniczeń w relacjach gospodarczych odczują przede wszystkim te przedsiębiorstwa, które przyczyniają się do rozwoju, utrzymania lub modernizacji rurociągów i importujących surowce energetyczne z Rosji. Pierwszą ofiarą nowego prawa stanie się kontrowersyjny projekt budowy gazociągu Nord Stream II, który jest własnością Gazpromu, ale jest współfinansowany przez konsorcjum europejskich firm – Engie, OMV, Shell, Uniper i Wintershall. Nowy gazociąg ma umożliwić przesyłanie kolejnych 55 mld m³ rosyjskiego gazu ziemnego do gazoportu w Niemczech, dzięki czemu Europa jeszcze bardziej uzależni się od dostaw błękitnego paliwa z Syberii. Współudział w nim firm europejskich jest znakiem osobliwego rozkroku w jakim stoi polityka Unii, jej krajów członkowskich i koncernów. Rosja zawsze skutecznie rozgrywa zarówno wewnętrzne sprzeczności w UE jak i rozbieżności interesów Europy i USA.
„Łupkowa” polityka sankcji?
Rosja często oskarża Stany Zjednoczone, że wykorzystują one sankcje dla wzmocnienia własnych interesów gospodarczych na arenie międzynarodowej. Potwierdza to wpis Aleksjeja Puszkowa, przewodniczącego Komitetu Rady ds Obrony i Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, na jednym z portali społecznościowych:”Jeden naród chce zablokować rosyjskie dostawy gazu do Europy i sprzedawać drogi gaz łupkowy z USA swoim europejskim odbiorcom. To jest cała „moralność” Kongresu.”
Trudno, przynajmniej częściowo, nie zgodzić się tym argumentem. Wraz ze zmianą technologii wydobywania gazu z łupków Stany Zjednoczone posiadają nadmiar tego surowca. W zawiązku z tym amerykański rząd wszelkimi sposobami stara się, po raz pierwszy w swojej historii, znaleźć nowych nabywców na surowce energetyczne. Dzięki tym działaniom już w niedalekiej przyszłości może wzrosnąć zatrudnienie w tym sektorze, a prezydent Trump będzie mógł pokazać swoim wyborcom, że dotrzymuje słowa danego w kampanii wyborczej. Że pracuje nad tym aby „Ameryka znowu była wielka” (Make America great again).
Reakcja Rosji nie powinna nikogo dziwić. Wprowadzenie pierwszych ograniczeń w 2014 roku spowodowało ogromne problemy w rosyjskiej gospodarce, z brakami w zaopatrzeniu w podstawowe produkty spożywcze jak mleko i jego przetwory, czy owoce i warzywa włącznie. Dodatkowo niska cena ropy naftowej na międzynarodowych rynkach też nie pomaga rozwijać się Rosji. Dlatego bezpardonowa walka o rynki zbytu dla gazu jakiej jesteśmy świadkami będzie miała jeszcze wiele ,często mało oczywistych odsłon. Jej areną może być Syria, Korea Północna, Iran jak również Japonia, Turcja czy kraje Unii Europejskiej.
W Syrii trwa wojna domowa, w której jedną ze stron otwarcie popiera Kreml. Korea Północna jako państwo mające wieloletnią tradycję współpracy z byłym ZSRR może zostać wykorzystane do wytworzenia atmosfery zagrożenia atakami pociskami nuklearnymi na kraje Unii Europejskiej Japonię, czy zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Turcja gości około 2,7 mln uchodźców z Syrii. Europę Zachodnią od kilku lat zalewają tysiące imigrantów z rejonów Afryki Północnej, co wpływa destabilizująco na sytuacje wewnątrz UE.
Natomiast Iran porozumiał się z Rosją w kwestiach energetycznych. W dniu 27 lipca Teheran ogłosił, że porozumiał się z Rosatomem w kwestii budowy dwóch nowych bloków elektrowni atomowej Bushehr. Zgodnie z kontraktem Rosatom zobowiązał się do budowy 8 nowych bloków energetycznych w Iranie zgodnie z najnowszymi normami bezpieczeństwa wprowadzonymi po katastrofie w Fukushimie. Teheran współpracuje również z Rosją w obszarze militarno-technicznym. Pod koniec 2016 roku do Iranu dostarczono rosyjski system obrony przeciwlotniczej S-300PMU-1, co stało się początkiem dalszej współpracy wojskowej obu krajów.
Podpisane przez Donalda Trumpa sankcje wobec Rosji, a rozciągnięte na inne państwa, które bardziej otwarcie ( jak Iran), albo mniej jawnie (jak Korea Północna) współpracują z nią świadczy o skuteczności rosyjskich starań o dominację we współczesnym świecie. Rosyjscy stratedzy polityczno-gospodarczy zawsze planują kilka ruchów do przodu, na kilku różnych, często niezależnych od siebie, polach. Nie wahają się poświęcić „pionki”, choćby miałyby nim być całe państwa. W grze zawsze liczy się tylko ostateczny wynik – zwycięstwo i mocarstwowa potęga Rosji.
Kilka ostatnich tygodni jasno pokazuje, że Kongres Stanów Zjednoczonych czuwa i na reaguje na bieżące wydarzenia na arenie międzynarodowej. Być może robi to niezbyt zgrabnie, zrażając przy okazji do swoich planów choćby Unię Europejską. Ale wszystkie jego działania są podporządkowane wsparciu amerykańskiej racji stanu. Nawet, jeśli dzieje się to kosztem ego 45 Prezydenta USA. Czy Unia Europejska weźmie przykład z Ameryki? Czas pokaże.