Davos 2017: Obawy, nadzieje i populizm

20 stycznia 2017, 17:15 Bezpieczeństwo

– Tematem tegorocznych dyskusji w Davos było Responsive and Responsible Leadreship – Przywództwo Odpowiedzialne i Dostosowane do Nowych Warunków – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

Fot.: World Economic Forum/Mattias Nutt
Fot.: World Economic Forum/Mattias Nutt

Prawie 300 czołowych polityków z 70 państw i około 1000 przedstawicieli największych spółek świata debatowało od 17 do 20 stycznia br. w Davos o pobudzaniu światowego wzrostu gospodarczego, o drastycznych nierównościach społecznych oraz ich przyczynach.

Z uwagi na taki program Polskę w Davos reprezentowali wicepremier, minister rozwoju i minister finansów Mateusz Morawiecki, prezes NBP Adam Glapiński, minister spraw zagranicznych Krzysztof Waszczykowski oraz prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys.

Zdaniem wielu polityków z ustępującym wiceprezydentem USA Joe Bidenem najważniejszym powodem tych nierówności jest ogromny postęp technologiczny, szczególnie robotyzacji, prowadzący do likwidacji milionów miejsc pracy.

Europejscy i azjatyccy analitycy oceniają, że nad tegorocznym Forum w Davos zaciążył populizm i protekcjonizm „ogarniający świat”. Finansiści, biznesmeni i politycy próbowali znaleźć odpowiedzi na to wyzwanie, skonfrontowani jednocześnie z zagrożeniem powszechnym populizmem. Nie grożący światu kolejny kryzys gospodarczy, ale populizm był dyżurnym straszakiem na Światowym Forum Gospodarczym 2017 r.

Konfrontacja USA – Chiny?

Jako pierwszy na Forum wystąpił prezydent Chin Xi Jinping (jednocześnie szef KPCh, z uprawnieniami równymi oficjalnie niegdysiejszemu statusowi Mao Ze Donga). Po raz pierwszy obecny w Davos. Prezentując konsekwentny i spójny program obrony globalizacji i liberalizacji handlu światowego, choć nie tej „demokratycznej liberalizacji” jakiej chciał bronić ustępujący wiceprezydent USA Joe Biden. „Musimy powiedzieć NIE protekcjonizmowi” – deklarował Xi.

Nie wymienił Stanów Zjednoczonych ani nowego prezydenta Donalda Trumpa, ale nie zostawił suchej nitki na jego programie gospodarczym przeciwnym chińskim interesom. Co sprowadza się do perspektywy wojny handlowej z USA pod prezydenturą Donalda Trumpa oraz zaoferowania wolnemu światu koncepcji ekonomicznych Pekinu. Co ma zapewnić Chinom pozycję światowego hegemona na miejsce USA. Xi Jinping zaprezentował otwarcie chiński model globalizacji, „dostępny” dla wszystkich oprócz USA i Japonii.

A sprowadza się do ekspansji gospodarczej Pekinu realizowanej metodami skomplikowanych ofert inwestycyjnych/kredytowych oraz uzależnień handlowych poprzez dumpingowe ceny. Wszystkie te rozwiązania są właściwie sprzeczne od rozwiązań przyjętych w Bretton Woods, na których oparta była (?) koncepcja liberalnej gospodarki Zachodu. Ale mają ludzkość „ramię przy ramieniu prowadzić ku świetlanej przyszłości” – zakończył Xi Jinping powracając do ulubionego hasła marksistów.

Nieobecnego w Davos Trumpa reprezentował na Forum jego doradca Anthony Scaramucci. Podjął twardą polemikę z Xi, dowodząc, że program gospodaczy nowego prezydenta USA nie ma nic wspólnego z autarkią i izolacjonizmem.

„Konieczny jest wolny rynek, ale w ramach uczciwych zasad i uczciwej konkurencji, a nie dumpingu. Wolny rynek musi chronić interesy amerykańskich pracowników i amerykańskiej klasy średniej” – podkreślił Scaramucci. Co w pełni harmonizowało z wielokrotnie podkreślanymi w Davos faktami, że w 2016 r. ponad połowa światowego bogactwa należy do 9 osób. I że zanika na świecie klasa średnia a rośnie strefa ubóstwa. Taka nierównowaga musi sią skończyć katastrofą – przestrzegali zarówno niektórzy politycy, jak i przedstawiciele biznesu.

Z wystąpieniem Xi pośrednio polemizowali przedstawiciele biznesu. Wg tych ocen, wszystko co wydarzy się w światowej gospodarce w 2017 roku i w latach następnych będzie napędzane w dużej mierze tym, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Bodźce stymulujące budżet w USA z całą pewnością zapewnią bardziej dynamiczny wzrost, poczynając od sektora energetyki konwencjonalnej – powtarzali paneliści na ponad 20 sesjach.

„Skutki polityki nakręcania koniunktury pod rządami Trumpa widoczne będą dobrze dopiero w 2018 r., a jeszcze lepiej w latach następnych. Spodziewamy się jednak, że już w 2017 roku wzrost w Stanach będzie znaczący, co będzie miało wpływ na gospodarkę całego świata – ocenia raport Oxford Economics prezentowany na Forum.

Poniekąd w reakcji na wystąpienie doradcy Trumpa, prezydent Xi Jinping zagroził 19 stycznia podczas wizyty w siedzibie ONZ w Genewie, że Pekin będzie szukać nowego modelu relacji z USA, w oparciu o „krąg przyjaciół” na świecie. Nie zaś o Waszyngton.

Powtórzył, że, „protekcjonizm w sferze handlu i izolacjonizm nie przyniosą nikomu korzyści”, że wielkie mocarstwa powinny „utrzymać w ryzach to, co je dzieli”. Na razie Xi Jinping skutecznie trzyma w ryzach ponad 1,2 mld obywateli Chin, co niekonieczne jest zgodne z modelem liberalnej demokracji, ale też chroni przed populizmem.

Akceptacja zmian w systemach podatkowych

Do ograniczania tej nierównowagi mają przyczynić się zmiany w systemach podatkowych. W uproszczeniu staje się pożądana progresja podatkowa zamiast monetarystycznej doktryny podatku liniowego oraz polityka podatkowa państwa jako instrument chroniący rynek. Tegoroczny szczyt w Davos wydaje się w kwestii podatków przełomowy, ponieważ tematy, które do niedawna były tematami niemalże tabu są dzisiaj dyskutowane całkiem otwarcie.

Wicepremier i minister rozwoju oraz finansów Mateusz Morawiecki uczestniczył w jednej z najważniejszych sesji w Davos „Podatki bez granic: uczciwa część od firm międzynarodowych”, która odbyła się 19 stycznia. – Kilka lat temu w Davos rozmawiano tylko o obniżaniu podatków dla korporacji. Dziś rozmawiamy o uczciwej części podatków, jaką powinny one płacić. Mamy interwał między dawnym a nowym reżimem. Nie wiemy jeszcze, jak dużym sukcesem będzie nasza walka, ale jestem optymistą – powiedział podczas tej sesji polski wicepremier.

Uczestnicy sesji poruszyli m.in. skutki tzw. kwitów z Panamy i walki państw z unikaniem opodatkowania przez międzynarodowe korporacje, płacące podatki „w innych krajach”. Wg danych OECD skutek tego rocznie państwa tracą aż 240 mld dol. Od tego roku wiele państw, w tym Polska, będzie się wymieniać informacjami podatkowymi w ramach tzw. Common Reporting Standard, który opracowała OECD.

Zdaniem Angela Gurríi, sekretarza tej organizacji będzie obowiązywać zasada: tam, gdzie się zarabia, tam się powinno płacić podatki. Obecnie bywa z tym bardzo różnie i to w świetle prawa. Np koncern Apple płacił praktycznie zerowe podatki w Irlandii. Musi teraz zapłacić 13 mld euro. Podczas sesji ujawniono dane, wg których każdego roku kraje rozwijające się tracą 170 mld dol. przez unikanie opodatkowania przez firmy i osoby fizyczne.

Mateusz Morawiecki podkreślał, że unikanie opodatkowania to również ogromny problem dla państw bogatszych, szczególnie w okresie kryzysu: – „Firmy nie chcą inwestować. Polityka monetarna nie daje z kolei już pola manewru. Uratowała nas od kolejnej depresji, ale nic już więcej nie zdziałamy. Zacznijmy mówić o polityce fiskalnej, skoro monetarna nie działa – firmy magazynują gotówkę i wyprowadzają ją do rajów, żeby uniknąć podatków. Odpowiedzią na to może być właśnie polityka fiskalna, ale musi być ona oparta na solidnej podstawie, to trzeba naprawić. To nie dotyczy tylko biednych krajów, ale i bogatych, cały świat ma problem z finansowaniem inwestycji”.

Wicepremier Morawiecki podkreślił że międzynarodowe korporacje unikające opodatkowania także w Polsce szkodzą krajowym małym i średnim firmom. „Nierówności, brak równowagi i unikanie podatków to swego rodzaju trójkąt bermudzki. Dlaczego akurat „bermudzki”? – Bo trzy kraje, które najwięcej zainwestowały w Unii Europejskiej w ramach FDI to USA, Szwajcaria i Bermudy… A jakie trzy kraje uzyskały najwięcej z tych inwestycje? Te same. Jeśli to nie jest globalne unikanie opodatkowania na wielką skalę, to nie wiem, co to może być innego – powiedział Morawiecki.

Zauważył też, że wiele propozycji pojawia się zbyt późno. – Polska traci duże pieniądze, musimy się tym zająć bardziej zdecydowanie i szybciej – stwierdził wicepremier. – Biorąc pod uwagę siłę UE, plan walki z unikaniem opodatkowania powinien powstać jak najszybciej – dodał. Wszyscy paneliści sesji byli zgodni: problem jest natury globalnej. I wszystkim też powinno zależeć, aby najszybciej się z nim zmierzyć.

Za sprawiedliwym opodatkowaniem opowiedział się ustępujący prezydent USA Joe Biden wzywając do wprowadzenia na świecie progresywnego systemu podatkowego.

Te zmiany podatkowe, zwłaszcza jeśli chodzi o zapowiadane przez Trumpa, wystraszyły tradycyjnie obecnych w Davos monetarystów. – „Jeśli USA istotnie wprowadzą w życie swoją politykę podatkową – będzie to taktyka katastrofalna. Np podatek od 35 d0 45 proc. od importu towarów z Chin zapowiadany przez Trampa będzie ekstremalnie szkodliwy dla ludzi ubogich kupujących te tanie towary w wielkich supermarketach” – ostrzegał na jednej z sesji „podatkowych” Forum Kenneth S. Rogoff, profesor ekonomista z Harvardu. Rogoff bronił też „rajów podatkowych”, które jednak były krytykowane jako „generujące poważną przestępczość gospodarczą i finansową”.

Energia i polityka klimatyczna

– W agendzie Światowego Forum Ekonomicznego w Davos znalazły się wątki związane ze zmianami klimatu i realizacją porozumienia z Paryża. Piętnaście sesji było poświęcone tym problemom. Na dziewięciu sesjach debatowano o czystej energii i o energetyce konwencjonalnej w tym węglowej. Jednak te sesje stanowiły pewien margines tegorocznego Forum w Davos. W wystąpieniu ministra ds ropy Arabii Saudyjskiej Al-Faliha największą uwagę zwróciły informacje związane z ostatnimi cięciami wydobycia surowca zgodnie z decyzją OPEC.

Al-Falih zapowiedział, że rynek ropy naftowej ulegnie zbilansowaniu w pierwszej połowie tego roku. Pierwsze dwa tygodnie stycznia to silne cięcia wydobycia ze strony producentów, z tym, że większość krajów tnie więcej niż ustalono w listopadzie ub.r. Rynek globalny ustabilizuje się jednak na dobre, kiedy cięcia będą bardziej widoczne. – W dłuższej perspektywie – podkreślił Al-Falih – zapewne pod koniec obecnej dekady możemy mieć do czynienia z silnym deficytem na rynku ropy, dlatego już obecnie rynek ropy potrzebuje wielkich inwestycji, zwłaszcza w poszukiwanie i rozpoznanie nowych złóż.

Szef Międzynarodowej Agencji Energii Fatih Birol również podkreślił, że kraje producenckie są zdeterminowane, aby znacznie ograniczyć produkcję ropy. Za wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, gdzie wydobycie ropy łupkowej będzie o 500 tys. baryłek dziennie większa w grudniu br. w ujęciu rocznym. Co więcej – dalsze wzrosty cen mogą doprowadzić do kontynuacji odbicia wydobycia w USA. Jednak – zaznaczył Birol – w ostatnich dwóch miesiącach 2016 r. popyt na ropę w USA znacząco osłabł. Trend jednak nie wydaje się trwały, od stycznia następuje pewne odbicie. Jeśli chodzi o rynek rosyjski, zdaniem Maksima Oreszkina, wiceministra gospodarki, Moskwa dotrzymuje słowa, co do cięcia produkcji ropy naftowej, choć „proces ten jest dość powolny”. Także na sesji dotyczącej rozwoju Arabii Saudyjskiej do 2030 r. Al-Falih przedstawił dane korzystnie świadczące o branży naftowej i bilansowaniu finansowym produkcji. Jedynym znakiem zapytania zdaje się być rozwiązanie częściowej prywatyzacji Saudi Aramco.

W agendzie Światowego Forum Ekonomicznego w Davos znalazły się wątki związane ze zmianami klimatu i realizacją porozumienia z Paryża. Piętnaście sesji było poświęcone tym problemom. Na dziewięciu sesjach debatowano o czystej energii i o energetyce węglowej.

Według zaprezentowanych na tegorocznym Forum informacji Bloomberg New Energy Finance, globalne inwestycje w sektor OZE osiągnęły w 2016 r. astronomiczny poziom 287,5 mld dolarów i wszystko wskazuje, że nie jest to pułap maksymalny. Międzynarodowa Agencja Energii szacuje, że wdrożenie w życie porozumienia paryskiego może kosztować w perspektywie roku 2030 około 13,5 bln dol. Oprócz oficjalnych punktów programu, jak wspomniane sesje dyskusyjne, czy wystawa poświęcona globalnemu ociepleniu (pt. „Od szalonej emisji do wzrostu poziomu mórz” ), uczestnicy będą także spotykać się podczas mniej formalnych, zamkniętych, konsultacji poświęconych gospodarczym szansom, jakie stwarza zaistniała sytuacja.

Kwestie środowiskowe zajęły ważne miejsce w wystąpieniu prezydenta Chin. To kolejny dowód, że Państwo Środka dokonało w ostatnich latach znaczącej wolty w tej dziedzinie. Tyle, że nie jest jasne – czy wolta dotyczy zdecydowanej dekarbonizacji sektora energii w Chinach, czy maksymalizacji eksportowej produkcji urządzeń, instalacji i środków dla wytwarzania energii elektrycznej. Jak zapowiedział Xi Jingping wprawdzie Pekin planuje zainwestować w ciągu najbliższych lat ponad 360 mld dol. w rozwój energetyki odnawialnej, ale w 2020 r. ta branża zaspokajać będzie ok. 15 proc. krajowej konsumpcji prądu w Chinach. Reszta to jednak głównie paliwa kopalne, niekonsekwentnie jak na szyld „zielonego mocarstwa”.

Rosyjskie zagrożenie

Na tegorocznym Forum w Davos zabrakło także Putina, ale na Rosję, jej rolę w świecie polityki i gospodarki powoływał się zdecydowanie prezydent Chin. Xi Jinping podkreślił, że Pekin ma wszechstronne partnerstwo z Moskwą. Resztą zajęli się rosyjscy czołowi finansiści i bankierzy z pierwszym wicepremierem Igorem Szuwałowem na czele.

Przed rosyjskim zagrożeniem dla demokracji i międzynarodowego otwartego porządku przestrzegał zdecydowanie w swoim wystąpieniu ustępujący wiceprezydent Joe Biden. – „Pod rządami prezydenta Putina Rosja wszelkimi dostępnymi sposobami próbuje osłabić projekt europejski, testować podziały między zachodnimi państwami i powrócić do polityki podziały świata na strefy wpływów” – ostrzegał Biden. – „Widzieliśmy agresję Moskwy wobec jej sąsiadów. Wysyłanie małych zielonych ludzików przez granicę miało wywołać przemoc i prowokować separatystów na Ukrainie. Kilka państw europejskich będzie miało w tym roku wybory parlamentarne i prezydenckie. To okazja dla kolejnych prób Rosji mających na celu destabilizację demokratycznych procesów. Cel jest jasny – pan Putin ma inną niż my wizję przyszłości” – alarmował ustępujący wiceprezydent.

Jednakże na zakończonym właśnie Światowym Forum Ekonomicznym w Davos przestrogi Bidena na znalazły większego odzewu. Znacznie większe obawy budził populizm.