Czy gaz przestanie płynąć przez Ukrainę? Co wtedy? (RELACJA)

6 czerwca 2017, 14:15 Energetyka

Eksperci zaproszeni na panel 2 Polsko-Ukraińskiej Konferencji Gazowej pod patronatem BiznesAlert.pl zastanawiali się nad konsekwencjami ewentualnego sukcesu kontrowersyjnego projektu gazociągu Nord Stream 2 z Rosji do Niemiec. Czy gaz przestanie płynąć na Ukrainę?

fot. Gazprom

– Nie tak szybko się to stanie. Budowa gazociągu Nord Stream 2 zajmie kilka lat. Nie warto siać paniki – powiedział wiceminister energetyki Ukrainy Igor Prokopiv. – Zagrożeniem będzie zmniejszenie dostaw do mniej niż 30 mld m3 rocznie. Poniżej będziemy już na minusie – przyznał.

Opóźnienie Nord Stream 2?

Olena Pavlenko z ośrodka Dixi Group przekonywała, że tranzyt przez terytorium Ukrainy nie zostanie przerwany w 2019 roku. – Nord Stream 2, który należało rozpocząć budować już dawno, nie jest budowany, a zatem nie będzie go można oddać do użytku w pierwotnym terminie – powiedziała.

Zastanawiała się też nad tym, w jaki sposób Gazprom zrealizuje dostawy zakontraktowane w Europie na czas po 2019 roku, kiedy miałby powstać gazociąg Nord Stream 2, bez wykorzystania gazociągów ukraińskich. – Nawet w roku 2030 będzie zapotrzebowanie na około 5 mld m3 rocznie dostaw przez Ukrainę, których nie będzie można realizować inną drogą – powiedziała specjalistka.

Nord Stream 2 ściśnie wąskie gardło

Ekonomiczną perspektywę opisał Georg Zachmann z ośrodka Breugel. – Zasadniczo mamy do czynienia z wąskim gardłem między Europą Wschodnią a Zachodnią. Europa Środkowo-Wschodnia, włączając to w Polskę, może otrzymywać z Zachodu około 110 mld m3 rocznie. Pozwala to na konkurencję i odwrócony kierunek dostaw rosyjskiego gazu z powrotem na Ukrainę – powiedział.

Jego zdaniem możliwe będzie jednak, że większość gazu Gazpromu może zostać przekierowana bezpośrednio na rynek Europy Zachodniej w celu konkurowania z gazem skroplonym, np. w Wielkiej Brytanii i Holandii, poprzez niskie ceny możliwe dzięki niższym cenom transportu. Oznaczałoby to jednak powstanie wąskiego gardła dla Europy Wschodniej.

– Ściągnięcie gazu z Zachodu może być wtedy dla odbiorców na Wschodnie praktycznie niemożliwe. Może to sprawić, że Gazprom będzie mógł skorzystać ponownie z dyskryminacji cenowej i oddzielić ceny na Zachodzie od tych na Wschodzie – powiedział Zachmann. Jego zdaniem świadczy to o tym, że przedsięwzięcie Nord Stream 2 jest jednak projektem biznesowym i ma dać przewagę konkurencyjną Gazpromowi.

– To wielkie zagrożenie dla rynku ukraińskiego – ocenił ekspert. – Czy Ukraina będzie całkowicie niezależna od importu gazu w 2025 roku? Niestety bardzo w to wątpię.

Nord Stream 2: fałszywa wymówka i faktyczny cel polityczny

Według dyrektora Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia Ernesta Wyciszkiewicza gazociąg Nord Stream 2 będzie służył do porzucania dostaw gazu przez Ukrainę. – Nie po to powstaje tak duża przepustowość, aby jej nie wykorzystywać. Korporacje będą słać nim tyle, ile się da. Takiej dynamiki należy oczekiwać – przekonywał.

– Jeżeli używamy terminu kryzys tranzytowy, to przenosimy odpowiedzialność za problem na kraj tranzytowy. Mamy jednak kryzys dostaw, bo źródłem turbulencji jest dostawca, który nie tylko przez narzędzia rynkowe, ale i polityczne doprowadził do obecnej sytuacji – powiedział gość konferencji.

– Mamy pozorną przyczynę, którą jest niestabilność dostaw przez Ukrainę i faktyczny cel polityczny, jakim jest usunięcie roli tranzytowej tego kraju – przekonywał Wyciszkiewicz. – Jeżeli w ciągu 5-10 lat możemy się spodziewać wyeliminowania Ukrainy z tranzytu, to zainteresowanie nią spadnie. Co więcej, zainteresowanie modernizacją sieci ukraińskich również będzie spadać i trudniej je będzie pozyskać. Zaczynając od fałszywej przyczyny, czyli trudności z tranzytem przez Ukrainę, korporacje zachodnie i Gazprom osiągają cel faktycznego braku opłacalności dostaw tym szlakiem, która uzasadni Nord Stream 2.

Europa interesuje się ukraińskimi gazociągami

– Rosjanie sami przestali mówić o zerwaniu dostaw przez Ukrainę, zdając sobie sprawę, że jest to blef w szczycie wojny na wschodzie kraju – powiedział Tomasz Dąborowski z Ośrodka Studiów Wschodnich. Podkreślił pozytywny aspekt obecnego rozwoju sytuacji.

– Dwie europejskie firmy, słowacki Eustream i włoski Snam, podpisały bardzo lakoniczne memorandum dotyczące współpracy w tranzycie gazu – powiedział gość konferencji. Przyznał, że nie jest znana treść porozumienia, ale jest to „ważny sygnał, że europejskie spółki obawiające się spadku tranzytu przez Ukrainę, myślą o inwestowaniu w tym kraju”. – To zainteresowanie nie tylko na poziomie politycznym ze względu na chęć wsparcia Ukrainy, ale także na poziomie spółek – dodał.