Naimski: Strategia energetyczna jest w wyłącznej gestii rządu

6 lutego 2018, 07:31 Atom

O zmianach po rekonstrukcji, polskiej strategii energetycznej, pakiecie zimowym i Nord Stream 2 opowiada pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.

Piotr Naimski, Premier RP Beata Szydło i premier Danii Lars Lokke Rasmussen w trakcie podpisania memorandum dot. Baltic Pipe, Fot. KPRM

BiznesAlert.pl: Czy po rekonstrukcji jest jeszcze szansa na powołanie superministerstwa energetyki?

Piotr Naimski: Nie ma tego w planach. Jest Ministerstwo Energii, które ewolucyjnie dochodzi do kształtu bliskiego pierwotnemu projektowi.

Dlaczego?

Uznano, że bardziej praktyczne jest pójście drogą miękkiego przekształcenia.

W jakim kierunku? Jedna mozaika zastępuje drugą.

Przecież w Ministerstwie Energii skupia się nadzór nad całą energetyką. Wyłączone są sprawy wskutek przepisów o rozdziale właścicielskim i dlatego został powołany Pełnomocnik Rządu właściwy dla operatorów systemów przesyłowych gazu i energii elektrycznej oraz PERN. Po dwóch latach funkcjonowania rządu PiS można powiedzieć, że idea utworzenia Ministerstwa Energii została w dużym stopniu zrealizowana.

Czemu Azoty nie są pod nadzorem ministra energii?

Nie są częścią sektora energetycznego.

Mają wytwarzanie.

W Puławach funkcjonuje blok produkujący energię na potrzeby zakładu. Obecnie projektowany jest drugi.

Dlaczego ministerstwo rozwoju zdecydowało, że nowy blok ma być na węgiel?

Spółka policzyła, że jest to dla niej bardziej opłacalne.

Dlaczego węgiel opłaca się bardziej od gazu?

W pobliżu znajduje się Kopalnia Bogdanka.

Czy pokłosiem rekonstrukcji będą zmiany kadrowe w spółkach energetycznych?

Mogę odpowiedzieć w zakresie spraw, za które odpowiadam, czyli za operatorów: PSE, Gaz-System i PERN. Nie przewiduję, aby doszło w nich w tej chwili do zmian.

Paweł Stańczyk, były prezes OLPP, będzie dyrektorem do spraw logistyki w PKN Orlen.

To dobra wiadomość. Na pewno ma doświadczenie.

Czy będzie się zajmował  solanką?

Decyzja należy do Orlenu.

Pan Minister powiedział kiedyś, że Orlen nie wykonuje należycie zobowiązań ustawowych umożliwiających efektywne korzystanie z magazynów w IKS Solino. Potem Rząd przyjął uchwałą politykę zapowiadającą przeniesienie magazynów w kawern solnych IKS Solino pod nadzór Gaz-System. Tymczasem Orlen bronił się, że przecież gromadzi zapasy zgodnie z ustawą.

PKN Orlen ma kłopot techniczny z wydobyciem surowca i paliw z magazynu IKS Solino w koniecznym czasie zgodnie z regulacjami prawnymi dotyczącymi zapasów strategicznych. Polityka przyjęta przez rząd zakłada, że strategiczne magazyny IKS Solino mają znaleźć się pod stuprocentową kontrolą skarbu państwa, czyli odejdą z grupy kapitałowej Orlen, która jest spółką giełdową. To jeden z punktów do realizacji. Patrząc na to od strony bezpieczeństwa państwa, ta infrastruktura musi być w jego gestii w stu procentach.

Dlaczego Gaz-System, a nie PERN?

Jednym z istotnych elementów tej infrastruktury jest gospodarka zasobami soli. Gaz-System buduje magazyn gazu w kawernach solnych i w związku z tym będzie produkował solankę. W taki sposób wszedł w obszar, który przy eksploatacji IKS Solino jest kluczowy. Medium koniecznym do wydobycia paliwa z kawerny solnej jest solanka. Trzeba ją gdzieś pozyskać, najlepiej blisko. Logistyka będzie oparta na porozumieniu z PERN, który będzie odpowiadał za część paliwową i surowcową. Gaz-System jest operatorem systemu gazowego. Działalność w sektorze soli nie będzie podlegała przepisom operatorskim. To ważne, bo pojawiają się głosy, że te magazyny nie powinny im podlegać ze względu na dostęp stron trzecich. Tak nie będzie.

Negocjujemy z Komisją Europejską zapisy pakietu zimowego, który będzie miał wpływ na polski przemysł. Czy dotychczasowe ustalenia są satysfakcjonujące?

Podejście ogólne wynegocjowane przez państwa członkowskie jest dla Polski do przyjęcia. Składa się z wielu kompromisów, które przyjęła Rada Europejska. To oczywiście początek procesu. Jesteśmy przed trilogami i dyskusją między instytucjami unijnymi.

Kto po rekonstrukcji jest odpowiedzialny za negocjacje?

Wiodącą rolę pełni Ministerstwo Energii.

Strategia energetyczna czeka na koniec negocjacji z Unią Europejską…

…ona nie czeka na rozmowy z Komisją. Jest w wyłącznej gestii polskiego rządu.

Przedstawiciele ministerstwa energii mówią, że czeka.

To skrót myślowy. Czeka na notyfikację ustawy o rynku mocy. Potem zostanie opublikowana. To musimy uzgodnić z Komisją i jesteśmy na ostatnim etapie. Wynik uzgodnień będzie decydował o przyszłości energetyki przez długie lata. Strategia od tego zależy. Pakiet zimowy też ma znaczenie, ale negocjacje potrwają jeszcze długo i nie sądzę, aby ministerstwo czekało na ostateczny ich wynik.

WysokieNapięcie.pl opublikowało szkic strategii, w którym jest opcjonalne miejsce dla rozbudowy Elektrowni Ostrołęka oraz budowy elektrowni jądrowej. Czy los tych projektów jest rozstrzygnięty?

Nowy blok w Ostrołęce z pewnością będzie budowany. W polityce energetycznej jest miejsce dla elektrowni jądrowej, o czym mówi minister Tchórzewski. To kwestia ostatecznych uzgodnień co do organizacji i sposobu finansowania.

Czy jest miejsce dla atomu w miksie?

W długofalowej polityce energetycznej jest miejsce dla elektrowni jądrowych z prostego powodu. Jeśli chcemy utrzymać wytwarzanie oparte na węglu, to równolegle powinniśmy budować energetykę nuklearną, która jest zeroemisyjna, a tego potrzebujemy ze względu na politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Docelowy miks został przedstawiony przez ministra Tchórzewskiego roboczo. W 2050 roku połowę będzie stanowił węgiel, 20 procent będzie dla atomu, a 20 dla odnawialnych źródeł energii. To pozwoli przez najbliższe 30 lat utrzymać poziom wydobycia węgla na Śląsku.

Jak to sfinansować? Rynek czeka na informację o tym, jak urentownić rozbudowę Ostrołęki i jak sfinansować elektrownię jądrową.

Cierpliwości.

Czy te rozwiązania są już gotowe?

Są.

Czy jest miejsce dla gazu?

Uzupełnieniem dla niestabilnych OZE mogą być elastyczne bloki gazowe.

Czy skoro ma być 20 procent OZE, to także 20 procent gazu?

Nie. Została podjęta decyzja, że w Elektrowni Dolna Odra powstanie blok gazowy. Mamy plan sprowadzenia gazu przez terminal LNG i Baltic Pipe. Zaopatrzenie Dolnej Odry w gaz będzie rzeczą naturalną. W nadchodzących latach oprócz istniejących bloków będących własnością PKN Orlen będziemy potrzebowali dwóch, może trzech nowych bloków gazowych, które pozwolą na utrzymanie w dobrej kondycji Krajowego Systemu Energetycznego. PSE zbudują też blok, który będzie pełnił rolę stabilizującą w systemie przesyłowym. Tak, jak Gaz-System buduje magazyn gazu w ilości niezbędnej dla utrzymania niezawodności gazowego systemu przesyłowego, tak PSE będą budowały blok gazowy, prawdopodobnie w północnej części Polski. Do tej pory unikaliśmy w Polsce przestawienia energetyki polskiej na gaz, bo byłoby to kolejne uzależnienie od rosyjskiego dominującego dostawcy gazu. Projekt realnej zmiany w tym zakresie otwiera możliwość racjonalnej budowy kilku bloków. Nie będziemy jednak rewolucyjnie przestawiać energetyki na gaz.

Gra o regionalny rynek trwa. Kto odpowiada za negocjacje rewizji dyrektywy gazowej, która może podporządkować prawu, ale także opóźnić Nord Stream 2?

Ministerstwo Spraw Zagranicznych w porozumieniu z Ministerstwem Energii. Obecnie to już kwestia  negocjacji politycznych między państwami członkowskimi.

Według prof. Jerzego Buzka, jeżeli uda się przyjąć rewizję do końca roku, to będzie ona obowiązywać Nord Stream 2.

Tak. To odwołanie do szczegółowych propozycji zapisów. Kompromisowy postulat zakłada, że nowelizacja nie będzie obejmować istniejących gazociągów. Będzie oczywiście dyskusja o tym, co to znaczy „istniejący”. Słuszne jest dążenie do objęcia projektu Nord Stream 2 regulacjami unijnymi. Popierają to sąsiedzi Polski z Europy Środkowej, ale także państwa południa Europy, Włosi, Hiszpanie. To jednak wciąż kwestia negocjacji. Z punktu widzenia Południa to ważne, bo mają tam gazociągi z Afryki Północnej, a w perspektywie także – Izraela. Precedensy przy Nord Stream 2 będą miały zastosowanie na południu. Te państwa nie chcą, aby nowe gazociągi powstawały w pustce prawnej.

W mediach funkcjonują dwa mity: że Polska walczy z Nord Stream 2 od dzisiaj i jest samotna w obronie dyrektywy gazowej.

Polska sprzeciwia się od dawna temu projektowi. Uważamy, że jego realizacja ugruntuje dominującą pozycję Gazpromu jako dostawcy gazu do Środkowej Europy. To jest sprzeczne z zasadami rynku europejskiego i przede wszystkim może ze zdrowym rozsądkiem. Autorem zaś projektu nowelizacji dyrektywy gazowej jest Komisja Europejska. Zapomina się o tym, jak powstaje prawo w Unii Europejskiej. To KE ma wyłączność inicjatywy ustawodawczej. Mamy wrażenie, że Niemcy nie chcą tej regulacji. Okazuje się, że pojawiają się kolejne sprawy proceduralne, dodatkowe analizy, które zabierają czas. Prezydencja bułgarska musi się tym teraz zająć, nie wiadomo jak długo to potrwa.

Czy Bułgarzy będą opóźniać prace?

Nie wiadomo. Włosi podnoszą argument nierównego traktowania inwestycji. South Stream, na który liczyli, z powodu sprzeciwu Komisji Europejskiej został odrzucony. Zgoda na projekt Nord Stream 2 oznaczałaby według Rzymu, że zostali potraktowani gorzej. Ten problem dotyczy także Bułgarii. Wyścig trwa.

Czy zdążymy?

Należy doprecyzować pytanie: czy Unia Europejska zdąży? Szansa na to jest, chociaż widać, że inwestor, czyli spółka Nord Stream 2 na nikogo nie czeka, tylko realizuje swój projekt. Uzyskała pozwolenie na budowę na wodach terytorialnych Niemiec. To pierwsze pozwolenia z całej serii niezbędnych zgód w Niemczech i innych krajach, ale inwestor nie będzie czekał na rozstrzygnięcie w UE.

Tymczasem Niemcy chcą budować terminal LNG w Brunsbuttel.

To znak, że Niemcy uznali, że sektor LNG ma perspektywy godne inwestycji. Działania Niemiec w ramach dywersyfikacji dostaw surowców są godne uwagi. Robią to w sposób zróżnicowany, korzystają z wielu źródeł i współpracują z różnymi producentami. Dostawy z Rosji to tylko 40 procent zaopatrzenia. Poza tym mają dostawy z szelfu norweskiego i dostęp do europejskiego rynku. Do tego chcą dodać własny terminal LNG. To racjonalna polityka. W polskiej strategii dążymy do podobnego rezultatu. Rozmawiając w Europie tłumaczymy, że nie chcemy niczego więcej niż to, co oni już osiągnęli.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik