Niemcy powinny porzucić Nord Stream 2. Czy zrobią to na szczycie Rady Europejskiej?

18 lutego 2016, 12:15 Energetyka

Niemiecka kanclerz Angela Merkel wielokrotnie przedstawiała elokwentne argumenty w celu przekonania partnerów w Unii Europejskiej do swych racji. Teraz powinna jednak posłuchać cudzych w sprawie budowy gazociągu z Rosji do Niemiec – twierdzą dziennikarze Bloomberga. Zespół redaktorów agencji zajął stanowisko w sprawie Nord Stream 2. Domaga się od Niemiec porzucenia projektu.

Gazprom podpisał z OMV, E.onem, Shellem i BASF/Wintershall podpisało memorandum o porozumieniu w sprawie budowy dwóch nowych nitek gazociągu Nord Stream ciągnącego się przez Morze Bałtyckie z Rosji do Niemiec. Ma pozwolić na podwojenie przepustowości z 55 do 110 mld m3. Będzie to prowadziło do ugruntowania pozycji Gazpromu na rynku europejskim, osłabienia dywersyfikacji źródeł dostaw do Niemiec i rynków, które korzystają z jego giełd gazowych, jak Polska, oraz osłabienia roli tranzytowej Ukrainy, co oznacza zaprzepaszczenie inwestycji w stabilizację polityczną tego kraju. Unia Europejska zainwestowała nad Dnieprem pieniądze, ale i ekspertyzę i zaangażowanie polityczne.

– Chociaż wydobycie w Europie spada, dodawanie tak wielkiej przepustowości z Rosji jest przeciwne z unijną polityką dywersyfikacji źródeł energii – piszą dziennikarze Bloomberga. Przypominają, że już pierwsze dwie nitki podzieliły politycznie Europejczyków. Były minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski porównał projekt do Paktu Ribbentrop-Mołotow.

– Merkel na pewno jest pod krajową presją na rzecz realizacji projektu. Nord Stream 2 uczyniłby z Niemiec dominujący hub gazowy dla Europy. Przynosząc korzyści finansowe i strategiczne – przyznają autorzy stanowiska. – Mimo to zysk Niemiec przyniósłby koszty innym krajom członkowskim oraz wspólnocie jako takiej. Poprzez stawianie wąsko pojmowanego interesu na piedestale, Merkel podważa swoje wysiłki na rzecz pozyskania krajów Europy Wschodniej do wspólnego rozwiązania kryzysu migracyjnego, wsparcia reform na rzecz utrzymania Wielkiej Brytanii w Unii i podtrzymania sankcji ekonomicznych wobec Rosji, do momentu, w którym wycofa wojska z Ukrainy.

Dziennikarze Bloomberga przypominają, że sprawa migrantów i tzw Brexit, zostaną omówione podczas szczytu Rady Europejskiej zaplanowanego na czwartek 18 stycznia. – Poprzez poświęcenie gazociągu, którego potrzebuje tak naprawdę tylko Rosja, Merkel mogłaby zabezpieczyć sprawy dużo ważniejsze dla całej Europy – konkludują autorzy.

Komisja nie zamierza niczego ułatwiać

Niemiecki rząd i narodowy przemysł muszą się zmierzyć z przeciwnym wiatrem z Brukseli. Komisja Europejska ma wyraźne wątpliwości co do tego, że rozbudowa bezpośredniego połączenia gazowego przez Morze Bałtyckie z Rosji do Niemiec jest zgodna z prawem europejskim i z interesem całej Wspólnoty.

Cytowany przez Frankfurter Rundschau Marosz Szefczovicz, wiceprzewodniczący Komisji UE ds. unii energetycznej, powiedział we wtorek w Brukseli: „Upewnimy się w każdym wypadku, że przepisy europejskie są w pełni przestrzegane”. Podkreślił on również: „Chcemy rozwiązań, które są dobre dla wszystkich państw członkowskich. Wierzę, że mamy środek i drogę, aby te cele osiągnąć.” Jednak to, jak i w jakiej formie urzędy mogą przeciwdziałać projektowi, Szefczovicz pozostawił kwestią otwartą.

Sprzeciw Wchodu i Południa

Budowa Nord Stream 2 obejmuje dwie nitki, które – razem z istniejącym już połączeniem – umożliwią przeniesienie niemal całości tranzytu rosyjskiego gazu z lądu na Morze Bałtyckie, omijając w ten sposób państwa pośredniczące. Dotychczasowe kraje tranzytowe, w tym Ukraina i Polska, stracą w ten sposób nie tylko ważne źródło dochodu, ale również staną się znacznie bardziej wrażliwe na naciski ze strony Rosji.

Również Włochy sprzeciwiają się projektowi, który jest konkurencją do upadłego planu budowy South Stream, za którym Włosi mocno agitowali. Gazociąg Południowy miał transportować rosyjski gaz do Europy Południowej i dalej do Centralnej, jednak w 2014 r. został zablokowany przez Komisję Europejską. Pewną rolę odegrały w tym również sankcje gospodarcze przeciw Rosji w związku z kryzysem ukraińskim.

Projekt gospodarczy czy polityczny?

Niemiecki rząd federalny argumentuje, że nie bierze udziału w projekcie Nord Stream 2 i że w tym przypadku jest to wyłącznie przedsięwzięcie prywatnych przedsiębiorców. Szefczovicz odrzucił takie przedstawienie sprawy we wtorek. „Jeszcze nie doświadczyłem tylu prywatnych projektów, które by były tak często dyskutowane na najwyższym szczeblu politycznym” – powiedział komisarz.

Z punktu widzenia Brukseli problematyczny jest przede wszystkim fakt, że rosyjski Gazprom odgrywa znaczącą rolę nie tylko przy obsłudze połączenia, ale także produkuje gaz, który jest przewidziany do transportu na Zachód. Taka koncentracja władzy w rękach tylko jednego dostawcy jest zgodnie z prawem Unii Europejskiej niedopuszczalna. To także był główny powód, dla którego projekt South Stream nie posunął się do przodu, a w końcu upadł.

Komisja Europejska ma także polityczne powody do obaw o Nord Stream 2. Wskazuje bowiem na to, że mocno nadszarpnięta finansowo Ukraina musi zostać uchroniona przed bankructwem miliardowymi subwencjami Zachodu. Rozbudowa istniejącego Gazociągu Północnego prowadzi do dalszego spadku dochodu z tranzytu rosyjskiego gazu.

Zwrot w stronę LNG

Poza sporem o Nord Stream 2, Komisja zaprezentowała we wtorek propozycje ustawy odnośnie do podniesienia bezpieczeństwa dostaw w całej Europie. W ten sposób wszystkie państwa członkowskie UE powinny się wspólnie zabezpieczać przeciw ograniczeniom dostaw gazu. W razie braku gazu w jednym państwie, jego sąsiedzi powinni służyć wsparciem i zagwarantować zaopatrzenie z własnych rezerw.

Władze w Brukseli chcą także uczynić porozumienia bilateralne między członkami UE i państwami trzecimi bardziej transparentnymi. W tym celu umowy powinny być sprawdzone przez Komisję pod kątem ich zgodności z europejskim prawem. Wreszcie należy poprawić dostęp wszystkich państw członkowskich do gazu skroplonego. Ponieważ LNG może być sprowadzany na statkach z dowolnego miejsca na świecie, stanowi solidny wkład w poprawę zależności Wspólnoty od takich dostawców jak Rosja.