Stajniak: Ropa za 40 dolarów? (ROZMOWA)

6 grudnia 2018, 07:31 Energetyka

Jeżeli OPEC nie chce doprowadzić do spadków cen ropy, musi podjąć decyzję o ograniczeniu wydobycia surowca. W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Michał Stajniak, analityk Domu Maklerskiego X-Trade Brokers podkreśla, że w przeciwnym razie ceny spadną do 40 dolarów za baryłkę.

fot. Patrycja Rapacka

BiznesAlert.pl: Dzisiaj rusza szczyt państw OPEC, na którym ma zostać podjęta decyzja w sprawie dalszych losów porozumienia naftowego. Jakiego rozstrzygnięcia możemy się spodziewać?

Michał Stajniak: Porozumienie musi nastąpić, jeżeli OPEC i Rosja nie chcą spadku cen ropy w okolice poziomu 40 dolarów za baryłkę. Prognozy na przyszły rok pokazują mniej więcej przyrost implikowanych zapasów ok. 1,3-1,4 mln baryłek dziennie. Spekuluje się, że właśnie o taki wolumen może zostać zmniejszone wydobycie przez OPEC. Organizacja musi podjąć decyzję o redukcji wydobycia. Na początku tygodnia pojawiły się spekulacje, z których wynika, że Rosja nie chce przystąpić do tego porozumienia. Prawdopodobnie może dojść do przedłużenia rozmów. Prawdopodobnie będą one trwały przez kilka najbliższych dni. Jednak ostatecznie OPEC i Rosja zdecydują się na cięcia wydobycia. Pytanie, czy będzie to redukcja o 1,3-1,4 mln baryłek dziennie, czy, być może, te cięcia będą większe. W tym momencie wydaje się, że porozumienie jest niemal pewne. Jeżeli do niego nie dojdzie, to ceny ropy spadną do 40 dolarów za baryłkę. Natomiast jeżeli uzgodnione zostaną cięcia na poziomie, o którym wspomniałem wcześniej, to wówczas prawdopodobnie cena surowca będzie rosła. Później spodziewałbym się nawet dwuletniej konsolidacji na ropie Brent na poziomie 60-80 dolarów za baryłkę.

Czy dostrzega Pan pewną analogię do sytuacji na rynku z 2015 roku, gdy państwa OPEC zdecydowały się na ograniczenie wydobycia surowca? Czy obecna nadpodaż surowca na rynku jest na tyle duża, że wymaga interwencji?

Jest to powrót do tego samego, co OPEC robiła w ostatnich kilku latach. W momencie gdy zmniejszano wydobycie, następował deficyt na rynku, co powodowało szybki przyrost produkcji. Mamy do czynienia z podobną sytuacją. W zasadzie OPEC sama jest sobie winna. Kiedy pojawiły się problemy związane z wydobyciem w Wenezueli i Iraku, OPEC mogła się zdecydować na mniejszy wzrost produkcji. Nawet jeżeli te kraje uzgodniły, że będą w ograniczony sposób zwiększać wydobycie, to dzisiaj widzimy, że Rosja produkuje ropę na historycznych poziomach. Podobnie Arabia Saudyjska, która wydobywa więcej niż w październiku 2015 roku. Ograniczone prognozy na przyszły rok, związane ze wzrostem popytu pokazują, że produkcja będzie zbyt wysoka. W szczególności patrząc na to, jak będzie rozwijać się wydobycie w Stanach Zjednoczonych.

Czy Pana zdaniem istnieje obawa, że USA zwiększą produkcję i tym samym przyczynią się do zniwelowania efektów porozumienia OPEC?

Myślę, że tak. Stany Zjednoczone skorzystają z cięć wydobycia przez OPEC. Wystarczy przypomnieć sobie sytuację z 2014 roku, gdy OPEC, a głównie Arabia Saudyjska, chciała powstrzymać powrót wydobycia ropy z łupków. To się nie udało. Sektor łupkowy w USA przetrwał. Również teraz przeżyłby okres niższych cen. Sektor poprawił efektywność wydobycia, przez co jest w stanie zarabiać na wydobyciu ropy przy cenie 50 dolarów za baryłkę. OPEC nie powinna oglądać się na zagrożenie ze strony USA, tylko patrzeć na własne interesy.

Czy na rozstrzygnięcie szczytu OPEC może wpłynąć decyzja Kataru o opuszczeniu struktur kartelu 1 stycznia 2019 roku?

Nie będzie to miało żadnego znaczenia. Katar nie jest dużym producentem ropy. Zresztą sam Katar podkreślał, że chce się skupić na gazie. OPEC nie podejmuje decyzji w tym obszarze. Decyzja Kataru nie będzie miała wpływu na decyzje, które zapadną na szczycie.

Rozmawiał Piotr Stępiński