Wielka Brytania będzie siłą robić miejsce dla OZE?

19 kwietnia 2018, 06:45 Alert

Financial Times podaje, że National Grid, brytyjska spółka zajmująca się dystrybucją energii elektrycznej oraz gazu ziemnego, ostrzegł wielu operatorów elektrowni atomowych i tych, które bazują na paliwach kopalnych o możliwości otrzymania odgórnych instrukcji, mających na celu zmniejszenie produkcji energii elektrycznej w powyższych placówkach.

Hinkley Point C. Fot. EDF Energy
Hinkley Point C. Fot. EDF Energy

Wszystko za sprawą rosnącego znaczenia elektrowni wiatrowych i słonecznych w brytyjskiej energetyce. Dzięki owym dwóm filarom brytyjskich OZE i ich satysfakcjonującej efektywności stworzyła się szansa na pewną redystrybucję energetyczną. Jednym zdaniem – nie ma już tak dużego zapotrzebowania na energię produkowaną w “starych” elektrowniach, gdyż coraz większą część pokrywa sektor OZE.

Hinkley Point vs. OZE

Coroczny raport autorstwa National Grid pokazuje, że transformacja energetyczna Wielkiej Brytanii i wielu innych państw następuje w szybkim tempie. Co to oznacza? Redefinicję ról, jakie odgrywają poszczególne segmenty energetyczne w państwach. W tej chwili w Wielkiej Brytanii około 13 gigawatów energii pochodzącej z elektrowni słonecznych jest bezpośrednio połączonych z lokalnymi sieciami dystrybucyjnymi. W porównaniu z powstającą właśnie elektrownią atomową Hinkley Point w hrabstwie Somerset, mówimy o czterokrotnie lepszych wynikach. W przypadku energii słonecznej, za omawianym skokiem efektywności stoją głównie rządowe programy dofinansowania sektora oraz spadające ceny paneli fotowoltaicznych. Od 2012 roku wkład elektrowni słonecznych w brytyjską energetykę wzrósł sześciokrotnie. Swój udział dokładają także małe elektrownie wiatrowe, które dystrybuują kolejne 5,7 GW energii.

Znaczenie obu segmentów sektora Odnawialnych Źródeł Energii głośno wybrzmiewa, zwłaszcza w zbliżającym się okresie letnim. Tutaj OZE coraz widoczniej zaznaczają swoją obecność i właśnie w tym okresie tradycyjne elektrownie notują największe spadki produkcji, jak miało to miejsce chociażby w 2016 roku, kiedy minimalne zapotrzebowanie na energię w tych placówkach wyniosło rekordowo niskie 16,9 GW (prognoza na tegoroczne lato oscyluje wokół 17 GW – 600 MW mniej, niż w zeszłym roku). W przypadku maksymalnego zapotrzebowania, spadek jest podobny. Tradycyjne placówki energetyczne spadły w tym aspekcie z zapotrzebowania na poziomie 34,4 GW do prognozowanego na poziomie 33,7 GW. Przyczyn należy szukać nie tylko w racjonalizacji polityki energetycznej na poziomie każdego brytyjskiego gospodarstwa domowego, gdyż, wskutek polityki rządowej, takie procesy następują coraz częściej. Jedną z głównych determinant, które tworzą takie okoliczności, jest wzrost efektywności i znaczenia OZE.

Pożyjemy, zobaczymy

Oczywiście, analitycy również muszą podchodzić do sprawy zdroworozsądkowo, starając się bilansować huraoptymizm, który może okazać się zgubny dla branży ekologicznych źródeł energii. Faktem jest, że Wielka Brytania w pełni świadomie podjęła decyzję o budowie wspomnianej już elektrowni jądrowej, mając na uwadze tzw. “okresowość” OZE, największą bolączkę energetyczną innowacyjnego sektora, który wciąż ulega zmianom. Dopóki problem ten nie zostanie w pełni zneutralizowany, struktura energetyczna Wielkiej Brytanii oraz wielu państw o podobnych warunkach geograficznych będzie, siłą rzeczy, bazować na tradycyjnych elektrowniach.

Financial Times/Adam Targowski