(Wall Street Journal/EurActiv/AFP/Teresa Wójcik)
Według nieoficjalnych informacji ze źródeł dyplomatycznych siedem państw członkowskich Unii Europejskiej chce, aby sankcje wobec Rosji zostały wycofane lub przynajmniej złagodzone.
Przedstawiciele Austrii, Węgier, Czech, Słowacji, Francji, Włoch i Cypru gotowi są w najbliższym czasie wystąpić z takim wnioskiem. Mają go uzasadnić argumentem, że sankcje okazały się zupełnie nieskuteczne dla rozwiązania kryzysu ukraińskiego, natomiast bardzo zaszkodziły gospodarce tych siedmiu krajów.
Jednakże inicjatywa owej siódemki nie zostanie zrealizowana, a sankcje będą nadal stosowane, tak długo, jak długo Kreml nie zmieni swojej polityki wobec Ukrainy. Wszystkie decyzje UE muszą być podejmowane jednomyślnie w Radzie Europejskiej, a propozycje „siódemki” nie mogą liczyć na akceptację pozostałych państw, które nadal są zdecydowane na sankcje wobec Rosji, a nawet ich wzmocnienie, jeśli Rosja nie zacznie choć częściowo realizować postanowień porozumienia podpisanego w Mińsku we wrześniu.
Przewodniczący Rady Europejskiej, Donald Tusk powiedział w Parlamencie Europejskim, że w poniedziałek, 19 stycznia ministrowie nie będą w ogóle zajmować się kwestią sankcji, pozostawią ją spotkaniu szefów państw i rządów krajów UE. Spotkanie to odbędzie się w Brukseli w marcu. W marcu mija termin obowiązywania sankcji wobec rosyjskich polityków oraz przywódców sił prorosyjskich, którzy są na „czarnej liście” UE, dlatego marcowe spotkanie będzie musiało podjąć decyzję o przedłużeniu tych sankcji. Kolejną decyzję, o ważniejszych sankcjach wobec rosyjskich koncernach państwowych oraz sektorach energetyki, zbrojeniówki i banków, których termin kończy się w czerwcu, Rada Europejska będzie musiała podjąć za niecałe pięć miesięcy.
Sankcjami zostały objęte sektory rosyjskiej energetyki, zbrojeniówki i bankowości.