KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redaktor BiznesAlert.pl
[tt]Są poważne i uzasadnione obawy w kwestii bezpieczeństwa budowanego gazociągu TANAP[/tt]. Ten długi lądowy szlak przesyłowy przebiegający przez całą Turcję może stać się celem zamachów dywersantów kurdyjskich. [tt]Wobec kryzysu ukraińskiego coraz ważniejsza staje się rola gazociągu Transanatolijskiego (TANAP)[/tt].
Pomimo ograniczonej przepustowości w realizowanym już projekcie, w perspektywie politycy i [tt]analitycy przewidują, że TANAP mógłby także przesyłać turkmeński gaz do Azerbejdżanu[/tt], a potem do Europy. Rozpoczęta realizacja krajowego gazociągu turkmeńskiego Wschód-Zachód, który będzie transportować gaz na wybrzeże Morza Kaspijskiego, stwarza opcję rozszerzenia projektu TANAP – system Południowego Korytarza Gazowego mógłby także być zasilany przez surowiec z Kazachstanu i Iranu. Ale to odległe perspektywy.
Na razie realizowany jest projekt TANAP, sprawnie i zgodnie z harmonogramem. Udziałowcami konsorcjum są: azerski koncern SOCAR (58 proc), turecki BOTAS (30 proc.) i BP (12 proc.). Projekt TANAP, ma kosztować 9,2 mld euro, będzie dostarczać gaz z pola Szah Deniz 2 w Azerbejdżanie od granicy gruzińsko-tureckiej do granicy Turcji z Grecją. Azerski państwowy koncern naftowy SOCAR poinformował 26 sierpnia, że konsorcjum, w którym operatorem jest British Petroleum, od lipca 2018 r. zacznie dostarczać gaz do Turcji. Początkowo będzie to 2 mld m3 gazu rocznie. W 2019 r. dostawy wzrosną do 4 mld 3., aby w 2020 r. osiągnąć ostatecznie 6 mld m3 gazu rocznie. Tak określa umowa zawarta w 2011 r. pomiędzy konsorcjum i turecką gazową firmą BOTAS. Po zakończeniu budowy gazociągu Trans Adriatyckiego (TAP), rozpocznie się w 2020 r. dostawa gazu azerskiego do Europy – 10 mld m3 rocznie.
Z danych więc wynika, że [tt]dla Turcji gaz dostarczany przez TANAP ma mniejsze znaczenie[/tt]. Tymczasem zapotrzebowanie tureckiej gospodarki na ten surowiec w ciągu najbliższych dwóch lat ma wzrosnąć o 25 – 26 mld m3 rocznie. Obecnie 60 proc. gazu do Turcji dostarcza Gazprom. Obie strony – i Moskwa i Ankara – są tu wzajemnie uzależnione. [tt]Dla Gazpromu Turcja jest drugim po Niemczech europejskim rynkiem eksportowym[/tt]. Ankara nie może się obejść bez gazu z Rosji. Warto pamiętać, że większość tureckiego importu obecnie omija system przesyłowy Ukrainy dzięki zwiększeniu dostaw przez Blue Stream. TANAP będzie więc dostarczać tylko nieduże uzupełnienie błękitnego surowca. Jest to inwestycja priorytetowa dla Ankary, ale jej celem jest stopniowe przejęcie przez Turcję głównego południowego szlaku tranzytowego do Europy. Tu Erdogan ma wspólny interes z Putinem – wyeliminować Ukrainę. Nawet poświęcając Tatarów Krymskich i nawet godząc się, żeby częściowo udostępnić TANAP dla gazu rosyjskiego. Wobec zagrożenia deficytem gazu, Erdogan ma do wyboru albo pilna realizacja nowej magistrali (czyli Turkish Stream), albo budowa systemu Południowego Korytarza Gazowego. Ta druga opcja wydawałaby się łatwiejsza do realizacji, choć na razie konkretem jest jedynie dyplomatyczna ofensywa Baku.
Ankara milczy w tej kwestii. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych po wizycie wiceprezydenta Bidena w Ankarze 24 sierpnia, pojawiły się przypuszczenia, że Turcja ma poważne i uzasadnione obawy, co do bezpieczeństwa budowanego gazociągu TANAP. Ten długi lądowy szlak przesyłowy przebiegający przez całą Turcję może być znakomitym celem zamachów dla dywersantów kurdyjskich. Zamachy samobójcze Kurdowie stosują od zerwania porozumienia przez władze tureckie w 2014 r. Ostatnio po zbombardowaniu kurdyjskich osiedli w Syrii przez tureckie samoloty, odwet Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) wszedł w nową nową fazę. Przewiduje ona ataki rakietowe na obiekty państwowe. 28 sierpnia cztery zdalnie sterowane rakiety trafiły w budynek lotniska w Diyarbakir. Jedna zaś trafiła w policyjny punkt kontrolny, a eksplozje słychać było w całym milionowym mieście. Nie było ofiar, ale zniszczenia były duże. Francuski minister spraw zagranicznych Jean-Marc Ayrault wezwał Ankarę, aby nie uległa pokusie rozwiązania swojej kwestii kurdyjskiej na terytorium Syrii. Zdaniem korespondentów AFP i Reutersa w Turcji rozpoczęła się otwarta wojna domowa z bardzo liczną mniejszością kurdyjską, stanowiącą ok. 30 – 33 proc. ludności. Erdogan widocznie postanowił siłowo rozwiązać problem kurdyjski, bez względu na cenę jaką przyjdzie mu za to zapłacić
Nie można więc lekceważyć zagrożenia dla gazociągu TANAP, a co więcej Turcja potrzebuje coraz większych dostaw gazu, ale o wiele bezpieczniejszy jest dla niej wciąż istniejący tylko w deklaracjach Moskwy i Ankary – Turkish Stream. Jednak Ankara musi brać właśnie tę opcję pod uwagę. Największy odcinek rosyjskiej rury ma przebiegać po dnie Morza Czarnego, niewielki odcinek lądowy – przez europejskie terytorium Turcji. Praktycznie poza zasięgiem zamachów. Jedna nitka brana pod uwagę na razie przez obie strony to 16 mld m3 gazu rocznie. Dla Ankary byłoby to prawie pełne pokrycie krajowego popytu.