icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Krystowski: PZL Świdnik chce wnieść wartość dodaną do polskiej gospodarki (ROZMOWA)

O warunkach nowego przetargu na śmigłowce dla polskiej armii oraz o Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju portal BiznesAlert.pl rozmawia z Krzysztofem Krystowskim, wiceprezesem Leonardo Helicopters, spółki do której należy polski producent śmigłowców – PZL-Świdnik.

BiznesAlert.pl: Co może zaoferować PZL-Świdnik w kontekście nowego przetargu na helikoptery? Czy zdąży z dostarczeniem maszyn, na które zapotrzebowanie zgłaszało Ministerstwo Obrony Narodowej?

Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo Helicopters: Obecnie toczące się postępowania są zdecydowanie bardziej racjonalne niż przetargi, które miały miejsce dwa lata temu. MON zamierza zakupić śmigłowce, których najpilniej potrzebuje. Chodzi o dwa rodzaje maszyn: dla Marynarki Wojennej, przeznaczane do zwalczania okrętów podwodnych, oraz dla Wojsk Specjalnych. Rozwiązanie to jest rozsądne, ponieważ w ten sposób MON odchodzi od starej koncepcji jednej platformy, czyli jednego modelu śmigłowca do wszystkich zadań. Krytykowaliśmy takie podejście, ponieważ chciano złożyć zamówienie na śmigłowce o parametrach, które w rzeczywistości nie istnieją. Dla Marynarki Wojennej, jak i dla Wojsk Specjalnych potrzebne są duże maszyny, o dużym zasięgu i udźwigu, z dużą kabiną. Później, jak mniemam, przeprowadzana będzie druga część przetargu, a jego przedmiotem będą średniej wielkości śmigłowce wielozadaniowe, bardziej ekonomiczne, przeznaczone do wsparcia wojsk lądowych.

My w tych nowych postępowaniach na śmigłowce morskie i dla Wojsk Specjalnych oferujemy AW101 – śmigłowiec o licznych zastosowaniach, odpowiadający oczekiwaniom obu rodzajom sił zbrojnych. Jest on używany w wielu armiach na całym świecie, między innymi w Królewskiej Marynarce Wojennej Wielkiej Brytanii, jako legendarny już Merlin, gdzie stanowi klasę sam dla siebie, zwłaszcza jeśli chodzi o zwalczanie okrętów podwodnych. Ponadto korzysta się z niego też w Kanadzie, Danii i Portugalii. Śmigłowce te zamówiła również Japonia i Norwegia.

Jak wyglądała w tym aspekcie oferta Airbusa?

Nie znam szczegółów oferty naszego konkurenta, on też nie potwierdził publicznie jaki śmigłowiec ostatecznie zaoferował MON, ale wielce prawdopodobne jest, że ponownie będzie to Caracal. Jeśli chodzi o ten śmigłowiec, to warto wspomnieć, że nie posiada on wymaganej przez MON możliwości zwalczania okrętów podwodnych. Zatem najbardziej naturalnym rozwiązaniem kwestii wyboru śmigłowców morskich byłoby przystąpienie do negocjacji tylko z jednym oferentem (tj. z PZL-Świdnik, ponieważ trzecia z firm ubiegających się o zamówienia MON – Sikorsky Aircraft Corporation – nie złożyła swojej oferty w postępowaniu na śmigłowce morskie, a jedynie na maszyny dla Wojsk Specjalnych – przyp. red.). Poprzedni przetarg „dopuszczał” możliwość proponowania przez dostawców śmigłowca, który w rzeczywistości nie istnieje. Obecny na takie rozwiązania, w moim przekonaniu, nie pozwala. W przypadku oferty dla Marynarki Wojennej mamy więc właściwie tylko jeden śmigłowiec do wyboru – AW101 doświadczony w zwalczaniu okrętów podwodnych.

Pomówmy o kwestii Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Mówi się o inwestycjach, nie tylko w ramach poszukiwania tańszej siły roboczej, oraz o wdrażaniu nowych technologii. Jaki jest udział polskich naukowców w powstaniu projektu samolotośmigłowca Leonardo?

Niezwykle istotnym założeniem Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju jest to, że polski przemysł musi wejść na wyższy szczebel łańcucha globalnej wartości dodanej. Jeśli chcemy być atrakcyjni nie tylko ze względu na niskie koszty pracy, musimy wejść do światowej ekstraklasy, jeśli chodzi o innowacje, i to nie innowacje odtwórcze, tylko własną kreatywność. Naturalnym sprzymierzeńcem w tym procesie powinny być duże, globalne korporacje, które są liderem światowego rozwoju technologicznego. Czasem dzieje się tak, jak na przykładzie Świdnika, że polska firma staje się częścią dużej międzynarodowej grupy, dzięki czemu wchodzi do pierwszej światowej ligi jako finalny integrator systemu, a nie jako montażysta. Nie ma oczywiście niczego złego w byciu montażystą – Polska w latach dziewięćdziesiątych musiała od czegoś zacząć – natomiast już dzisiaj mamy szanse, żeby nasze firmy uczestniczyły w rozwoju najnowocześniejszych technologii i musimy z tego korzystać. Przykładem takiego zaangażowania może być udział PZL-Świdnik w projekcie AW609 poprzez prace inżynierskie czy prowadzenie badań nad prototypem samolotośmigłowca w Polsce. Projekt ten niesie za sobą ogromny potencjał transferu technologii, nie tylko w sposób formalny, poprzez licencje, ale również w sposób nieformalny, tj. poprzez transfer wiedzy bezpośrednio do polskich specjalistów od naszych partnerów z Włoch. Innym przykładem są prace nad największym śmigłowcowym dronem w Europie – śmigłowcem, który może wykonywać misje opcjonalnie pilotowane, tj. latać z pilotem na pokładzie lub bez załogi. Ten projekt realizujemy już od kilku lat wspólnie z inżynierami z Włoch i Wielkiej Brytanii na bazie naszego polskiego śmigłowca SW-4.

Ten transfer wiedzy od partnerów za granicą w dobie rewolucji informatycznej odbywa się w formie telekonferencji, a jedyną barierą jest zmiana czasu?

Tak, nasi konstruktorzy pracują na tej samej dokumentacji co ich koledzy za granicą, w tym samym czasie. Wymiana informacji odbywa się na linii Polska – Włochy – Wielka Brytania – USA, czyli w miejscach gdzie zakłady ma firma Leonardo. Rewolucja informatyczna dla naszej firmy jest codziennością, ale dla wielu przedsiębiorstw niestety nadal jest rzadkością.

Ale wracając do planu wicepremiera Morawieckiego, to Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju powinna być traktowana jako swoista mapa drogowa dla wszystkich. Dla Polski wyzwaniem jest pokazanie zagranicznym koncernom, że oczekuje się od nich wkładu w budowę innowacyjnej polskiej gospodarki. Trzeba pokazać, że inwestycje zagraniczne są tu mile widziane pod warunkiem, że działają na rzecz rozwoju Polski. Należy zaprosić zagraniczne firmy obecne w Polsce do realizacji tej strategii. Nie osiągniemy założonych w niej celów poprzez wdrożenie nowych rozwiązań tylko w państwowych firmach. W Polsce problemem pozostaje zaś pewien element mentalności determinujący podejście do prywatnego kapitału z nieufnością. Trzeba zrozumieć, że dla Świdnika, który niech będzie tu przykładem, bycie częścią jednej z trzech największych firm produkujących śmigłowce na świecie, jest wielką szansą, a nie zagrożeniem. Jeśli inne koncerny zagraniczne pójdą drogą, którą wybrała Grupa Leonardo, Polska powinna nadrabiać lukę technologiczną wobec zachodu.

Rozmawiał Bartłomiej Sawicki

O warunkach nowego przetargu na śmigłowce dla polskiej armii oraz o Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju portal BiznesAlert.pl rozmawia z Krzysztofem Krystowskim, wiceprezesem Leonardo Helicopters, spółki do której należy polski producent śmigłowców – PZL-Świdnik.

BiznesAlert.pl: Co może zaoferować PZL-Świdnik w kontekście nowego przetargu na helikoptery? Czy zdąży z dostarczeniem maszyn, na które zapotrzebowanie zgłaszało Ministerstwo Obrony Narodowej?

Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo Helicopters: Obecnie toczące się postępowania są zdecydowanie bardziej racjonalne niż przetargi, które miały miejsce dwa lata temu. MON zamierza zakupić śmigłowce, których najpilniej potrzebuje. Chodzi o dwa rodzaje maszyn: dla Marynarki Wojennej, przeznaczane do zwalczania okrętów podwodnych, oraz dla Wojsk Specjalnych. Rozwiązanie to jest rozsądne, ponieważ w ten sposób MON odchodzi od starej koncepcji jednej platformy, czyli jednego modelu śmigłowca do wszystkich zadań. Krytykowaliśmy takie podejście, ponieważ chciano złożyć zamówienie na śmigłowce o parametrach, które w rzeczywistości nie istnieją. Dla Marynarki Wojennej, jak i dla Wojsk Specjalnych potrzebne są duże maszyny, o dużym zasięgu i udźwigu, z dużą kabiną. Później, jak mniemam, przeprowadzana będzie druga część przetargu, a jego przedmiotem będą średniej wielkości śmigłowce wielozadaniowe, bardziej ekonomiczne, przeznaczone do wsparcia wojsk lądowych.

My w tych nowych postępowaniach na śmigłowce morskie i dla Wojsk Specjalnych oferujemy AW101 – śmigłowiec o licznych zastosowaniach, odpowiadający oczekiwaniom obu rodzajom sił zbrojnych. Jest on używany w wielu armiach na całym świecie, między innymi w Królewskiej Marynarce Wojennej Wielkiej Brytanii, jako legendarny już Merlin, gdzie stanowi klasę sam dla siebie, zwłaszcza jeśli chodzi o zwalczanie okrętów podwodnych. Ponadto korzysta się z niego też w Kanadzie, Danii i Portugalii. Śmigłowce te zamówiła również Japonia i Norwegia.

Jak wyglądała w tym aspekcie oferta Airbusa?

Nie znam szczegółów oferty naszego konkurenta, on też nie potwierdził publicznie jaki śmigłowiec ostatecznie zaoferował MON, ale wielce prawdopodobne jest, że ponownie będzie to Caracal. Jeśli chodzi o ten śmigłowiec, to warto wspomnieć, że nie posiada on wymaganej przez MON możliwości zwalczania okrętów podwodnych. Zatem najbardziej naturalnym rozwiązaniem kwestii wyboru śmigłowców morskich byłoby przystąpienie do negocjacji tylko z jednym oferentem (tj. z PZL-Świdnik, ponieważ trzecia z firm ubiegających się o zamówienia MON – Sikorsky Aircraft Corporation – nie złożyła swojej oferty w postępowaniu na śmigłowce morskie, a jedynie na maszyny dla Wojsk Specjalnych – przyp. red.). Poprzedni przetarg „dopuszczał” możliwość proponowania przez dostawców śmigłowca, który w rzeczywistości nie istnieje. Obecny na takie rozwiązania, w moim przekonaniu, nie pozwala. W przypadku oferty dla Marynarki Wojennej mamy więc właściwie tylko jeden śmigłowiec do wyboru – AW101 doświadczony w zwalczaniu okrętów podwodnych.

Pomówmy o kwestii Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Mówi się o inwestycjach, nie tylko w ramach poszukiwania tańszej siły roboczej, oraz o wdrażaniu nowych technologii. Jaki jest udział polskich naukowców w powstaniu projektu samolotośmigłowca Leonardo?

Niezwykle istotnym założeniem Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju jest to, że polski przemysł musi wejść na wyższy szczebel łańcucha globalnej wartości dodanej. Jeśli chcemy być atrakcyjni nie tylko ze względu na niskie koszty pracy, musimy wejść do światowej ekstraklasy, jeśli chodzi o innowacje, i to nie innowacje odtwórcze, tylko własną kreatywność. Naturalnym sprzymierzeńcem w tym procesie powinny być duże, globalne korporacje, które są liderem światowego rozwoju technologicznego. Czasem dzieje się tak, jak na przykładzie Świdnika, że polska firma staje się częścią dużej międzynarodowej grupy, dzięki czemu wchodzi do pierwszej światowej ligi jako finalny integrator systemu, a nie jako montażysta. Nie ma oczywiście niczego złego w byciu montażystą – Polska w latach dziewięćdziesiątych musiała od czegoś zacząć – natomiast już dzisiaj mamy szanse, żeby nasze firmy uczestniczyły w rozwoju najnowocześniejszych technologii i musimy z tego korzystać. Przykładem takiego zaangażowania może być udział PZL-Świdnik w projekcie AW609 poprzez prace inżynierskie czy prowadzenie badań nad prototypem samolotośmigłowca w Polsce. Projekt ten niesie za sobą ogromny potencjał transferu technologii, nie tylko w sposób formalny, poprzez licencje, ale również w sposób nieformalny, tj. poprzez transfer wiedzy bezpośrednio do polskich specjalistów od naszych partnerów z Włoch. Innym przykładem są prace nad największym śmigłowcowym dronem w Europie – śmigłowcem, który może wykonywać misje opcjonalnie pilotowane, tj. latać z pilotem na pokładzie lub bez załogi. Ten projekt realizujemy już od kilku lat wspólnie z inżynierami z Włoch i Wielkiej Brytanii na bazie naszego polskiego śmigłowca SW-4.

Ten transfer wiedzy od partnerów za granicą w dobie rewolucji informatycznej odbywa się w formie telekonferencji, a jedyną barierą jest zmiana czasu?

Tak, nasi konstruktorzy pracują na tej samej dokumentacji co ich koledzy za granicą, w tym samym czasie. Wymiana informacji odbywa się na linii Polska – Włochy – Wielka Brytania – USA, czyli w miejscach gdzie zakłady ma firma Leonardo. Rewolucja informatyczna dla naszej firmy jest codziennością, ale dla wielu przedsiębiorstw niestety nadal jest rzadkością.

Ale wracając do planu wicepremiera Morawieckiego, to Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju powinna być traktowana jako swoista mapa drogowa dla wszystkich. Dla Polski wyzwaniem jest pokazanie zagranicznym koncernom, że oczekuje się od nich wkładu w budowę innowacyjnej polskiej gospodarki. Trzeba pokazać, że inwestycje zagraniczne są tu mile widziane pod warunkiem, że działają na rzecz rozwoju Polski. Należy zaprosić zagraniczne firmy obecne w Polsce do realizacji tej strategii. Nie osiągniemy założonych w niej celów poprzez wdrożenie nowych rozwiązań tylko w państwowych firmach. W Polsce problemem pozostaje zaś pewien element mentalności determinujący podejście do prywatnego kapitału z nieufnością. Trzeba zrozumieć, że dla Świdnika, który niech będzie tu przykładem, bycie częścią jednej z trzech największych firm produkujących śmigłowce na świecie, jest wielką szansą, a nie zagrożeniem. Jeśli inne koncerny zagraniczne pójdą drogą, którą wybrała Grupa Leonardo, Polska powinna nadrabiać lukę technologiczną wobec zachodu.

Rozmawiał Bartłomiej Sawicki

Najnowsze artykuły