– Rosja reaguje siłą spokoju na niezręczny dla niej incydent na Gazociągu Jamalskim. Równie spokojnie odpowiada na niego strona polska. Ma prawo domagać się wyjaśnień, a może i rekompensat, ale nie może sobie pozwolić na pochopne stwierdzenia podważające jej wiarygodność. Polska, podobnie jak Rosja, musi zachować spokój. Nie ułatwiają tego tezy o rzekomym kryzysie – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Operator Gazociągów Przesyłowych GAZ-SYSTEM S.A. informuje, że w związku ze złą jakością gazu ziemnego, nie może odbierać paliwa do krajowego systemu przesyłowego w Punkcie Wzajemnego Połączenia (PWP) na gazociągu jamalskim.
Jak podał Gaz-System, obecnie gaz nie spełnia parametrów jakościowych określonych w Instrukcji Ruchu i Eksploatacji Systemu Przesyłowego (IRiESP). GAZ-SYSTEM wstrzymał odbiór gazu w punkcie PWP od 21 czerwca 2017 r. od godz. 6.00. Ograniczenie zdolności przesyłowej w punkcie PWP planowane jest do 23 czerwca 2017 r. do godziny 6.00. W przypadku zmiany tego terminu GAZ-SYSTEM będzie aktualizował Pilne Komunikaty Rynkowe w tej sprawie.
„20 czerwca wieczorem pojawił się krótkotrwały problem techniczny związany z jakością gazu dostarczanego do systemu Jamał-Europa. Specjaliści odpowiednich spółek grupy Gazprom podejmują wszelkie niezbędne środki na rzecz jak najszybszego rozwiązania tej kwestii i dostawy gazu stosownej jakości. Specjaliści naszej spółki podjęli wszelkie środki na rzecz tego, by sytuacja ta nie wywierała wpływu na realizowanie przez Gazprom Eksport zamówień klientów europejskich i na niezawodność zaopatrywania Europy w gaz” – głosi oświadczenie Gazpromu cytowane przez Polską Agencję Prasową.
– Jeżeli jakość gazu się poprawi, nie wykluczamy anulowania tej decyzji przed terminem – powiedział rzecznik Gaz-System Tomasz Pietrasieński cytowany przez TASS.
W oświadczeniu PGNiG można przeczytać, że to kolejny raz, kiedy „mamy do czynienia z sytuacją, w której nastąpiło zakłócenie ciągłości dostaw bez wcześniejszego uprzedzenia ze strony dostawcy, tj. Gazpromu. Nie ma na razie jednak podstaw do twierdzenia, że przyczyny zaistniałej sytuacji są inne niż awaria techniczna. Nie wiemy jednak jak długo potrwa ta sytuacja. Czekamy na pełne wyjaśnienie sytuacji przez stronę rosyjską. Pozostajemy w stałym kontakcie z operatorami systemów przesyłowych w Polsce i na Białorusi” – czytamy.
Gazeta.ru wiąże temat przerwy dostaw z celem porzucenia gazu z Rosji w 2022 roku. 21 czerwca pisałem o tym, że jeśli usterka zostałaby wywołana celowa, to mogłaby mieć związek z deklaracją ministra Piotra Naimskiego, pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
– Polska, podobnie jak, na marginesie, Ukraina, Litwa, Łotwa i Estonia, pozycjonuje się dzisiaj na obrońcę Europy przed Rosją – mówi Igor Juszkow z Narodowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego.
Gazeta.ru przypomina, że PGNiG domaga się stanowczej postawy Komisji Europejskiej w śledztwie antymonopolowej i kary dla Gazpromu. Także ze względu na działania Polaków została zawieszona decyzja Komisji o tym, że rosyjski koncern może bez przeszkód korzystać z większej przepustowości odnogi Nord Stream w Niemczech, czyli OPAL, i słać więcej gazu do Europy Środkowo-Wschodniej.
Jest to swoista lista krzywd, jakie Polska wyrządziła Gazpromowi. Czy poprzez jej przedstawienie, Gazeta.ru chce przekonać czytelników, że problem z Gazociągiem Jamalskim się Polakom należał?
– Polska może oczywiście podnosić problem jakości gazu. To prawo klienta. Jeżeli jest jakakolwiek wątpliwość, lepiej przeprowadzić ocenę ekspercką, bo to kwestia bezpieczeństwa systemu przesyłowego gazu, który może ucierpieć – powiedział przedstawiciel grupy consultingowej NEO Center, Aleksander Raksza. – Jednocześnie niska jakość gazu może być spowodowana szeregiem czynników wewnętrznych. W przypadku rewersu wirtualnego może chodzić o uszkodzenie osłon gazociągu, które mogło wpłynąć na wyniki inspekcji jakości błękitnego paliwa po stronie odbiorcy. Problem należy usunąć. Jest mało prawdopodobne, że polski Gaz-System będzie musiał przedłużyć przerwę dostaw – ocenił.
Tak nieprecyzyjne stwierdzenie sugeruje, że wina może być po stronie polskiego operatora. Jednak gdyby doszło do wykrycia rozszczelnienia gazociągu po stronie polskiej, Gaz-System nie informowałby o tym, że nie zna przyczyny i że przerwa jest niespodziewana, o czym już pisałem.
Dalej Gazeta.ru przekonuje, że deklaracja Polski o tym, że zamierza porzucić gaz z Rosji do 2022 roku jest irracjonalna. – Nawet pomimo faktu, że LNG jest o 70 procent droższe od gazociągowego gazu z Rosji, Polska nie wycofała się z celu porzucenia długoterminowych kontraktów z Rosjanami. Polacy już zapowiedzieli, że są gotowi płacić za dywersyfikację – czytamy w gazecie. Należy na wstępie podkreślić, że spekulacje na temat porównania ceny dostaw LNG do Polski a wartością kontraktu jamalskiego są nieuprawnione, bo cena pozostaje tajna. Z wypowiedzi PGNiG wiadomo jednak, że oferta rosyjska jest obecnie najmniej atrakcyjna z dostępnych.
Rosjanie odnoszą się w ten sposób do wypowiedzi Piotra Naimskiego, który przyznał, że Polska chce zrezygnować z dostaw rosyjskiego gazu. – Obiektywnie patrząc, przestawienie się na LNG będzie dla Polski kosztowne – dopowiada Kirył Jakowenko, analityk Alor. Nie wspomina o tym, że Polacy chcą także zbudować gazociąg pozwalający sprowadzić surowiec z Norwegii.
Gazeta.ru kończy wywód stwierdzeniem, że według niewymienionych z nazwiska ekspertów, Polska sprowadziła do Świnoujścia LNG z USA po to, aby zainicjować negocjacje z Gazpromem o rewizji wolumenów i cen dostaw gazu z Rosji.
Co ciekawe, zwykle obfite w komentarze portale branżowe Neftegaz.ru i Oilcapital.ru, w sprawie usterki na Gazociągu Jamalskim pozostają oszczędne w informacji. Przekazują jedynie komunikat Gaz-Systemu o problemie i Gazpromu o woli jego rozwiązania.
Może to oznaczać, że nie ma powodów do spekulacji o winie strony polskiej. Nie da się zrzucić winy za problemy na Polaków. Natomiast koncyliacyjny ton informacji prasowej Gazpromu może wynikać z faktu, że kolejne problemy z dostawami ze Wschodu ponownie podważają wizerunek rosyjskiej spółki w oczach jego partnerów na Zachodzie. Rosjanie potrzebują wiarygodności, np. do realizacji kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2. Z jednej strony usterka na Jamale jest argumentem za realizacją tej inwestycji, ale z drugiej, skłania partnerów europejskich rosyjskiego giganta do ponownej refleksji na temat jego wiarygodności.
W zaskakujący sposób broni jej prezydent Rosji. Nord Stream 2 „ma wszelkie szanse na sukces” – powiedział Władimir Putin na spotkaniu z prezesem holendersko-brytyjskiego Shella, Benem va Beurdenem. Dodał: „zawsze podkreślam, że jest to projekt czysto komercyjny”.
W ten sposób rosyjski przywódca dołącza się do politycznej obrony Nord Stream 2 podjętej przez kanclerza Austrii i ministra spraw zagranicznych Niemiec, którzy także twierdzą, że jest to projekt biznesowy. Ich interwencja polityczna temu przeczy, podobnie jak spotkanie w tej sprawie partnera finansowego projektu – Shella – z prezydentem Rosji. „Powinniśmy po prostu spokojnie wyjaśnić wszystkim naszym partnerom, wszystkim zainteresowanym krajom, że ten projekt nie jest wymierzony przeciwko komukolwiek” – powiedział.
Jeżeli doszło do celowego obniżenia jakości gazu z Rosji, to celem mogło być ośmieszenie polskiego postulatu porzucenia rosyjskich dostaw, o czym pisałem, albo promocji szlaku alternatywnego do Gazociągu Jamalskiego. Jednak efektem jest potwierdzenie, że Polska słusznie inwestuje w dywersyfikację, która już teraz zmniejszyła negatywny wpływ na nasz sektor gazowy niespodziewanych usterek jak ta z 21 czerwca. Problemy Jamału dowiodły, że słusznie inwestowaliśmy w terminal LNG. Nawet jeżeli usterka została sprokurowana, o czym można jedynie spekulować w oparciu o złe doświadczenia z historii relacji z Gazpromem, to bez dowodów nie można odpowiedzialnie postawić takiej tezy.
Z kolei deprecjonowanie naszych wysiłków przez rosyjskie media i ekspertów powinno skłaniać do zdwojenia wysiłków na rzecz realizacji projektu Korytarza Norweskiego, czyli Baltic Pipe. Dywersyfikacja to proces, który nie został ukończony.
Jednocześnie nie należy sugerować, że problem z Gazociągiem Jamalskim to „kryzys”. Usterka nie zaszkodziła bezpieczeństwu energetycznemu kraju. Takie sugestie przenoszące się z publicystyki do oficjalnych komentarzy z Polski mogłyby odebrać wiarygodność potrzebną Polakom na przykład do rozmów o Baltic Pipe z partnerami skandynawskimi.
Na Twitterze mogą pojawić się fałszywe tweety sugerujące, że problem jest większy niż faktycznie, które będą prowokować do pochopnych wypowiedzi polityków. Artykuły sugerujące kryzys w sytuacji, kiedy Polska dobrze sobie radzi z problemem, będą jedynie kolejną pożywką do działań dezinformacyjnych.
Rosjanie prezentują siłę spokoju, pomimo sytuacji niezręcznej dla Gazpromu. Polska nie powinna im pozwolić przekuć tego incydentu w sukces, poprzez popadanie w alarmistyczne tony. Póki co władze w Warszawie zachowały potrzebny spokój. Należy teraz konsekwentnie oczekiwać ustalenia przyczyn i rozwiązania problemu przez stronę rosyjską, ewentualnej rekompensaty szkód i propozycji, jak uniknąć tego rodzaju usterek w przyszłości.