– Według zapowiedzi Ministerstwa Energii do końca roku opinia publiczna ma poznać strategię energetyczną Polski. Czy i na ile odpowie ona na ambitny kierunek unijnej polityki klimatyczno-energetycznej? – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.
Jak wynika z informacji, do których dotarliśmy, cały czas trwają niełatwe rozmowy na temat kształtu naszej strategii energetycznej. Ścierają się w nich dwa obozy: prowęglowy i projądrowy. Polska polityka w zakresie energetyki od lat znajduje się na ścieżce węglowej. Potwierdzają to wypowiedzi zarówno premier Beaty Szydło, jak i ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, którzy uważają, że energetyka powinna być budowana w oparciu o własne zasoby. W podobnym tonie wypowiada się również pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski, który podczas Energy Congress News podkreślał, że fundamentalnym surowcem dla polskiej energetyki będzie węgiel. Jego zdaniem mamy go na tyle dużo, że w perspektywie następnych 30 lat będziemy wykorzystywać go w przeważającej większości.
Można zakładać, że zapowiadana strategia energetyczna Polski będzie prowęglowa, ale na ile? Jak powiedział Michał Kurtyka, wiceminister energii, Polska znajduje się na kursie kolizyjnym z polityką klimatyczną Unii Europejskiej, która dąży do dekarbonizacji i transformacji europejskiej gospodarki w stronę niskoemisyjności.
Ale jak Warszawa wpisze się w tym zakresie w proponowaną przez Brukselę politykę? Wiele mówi się o zagrożeniach, jakie wynikają z tzw. pakietu zimowego, a zwłaszcza z jednego z jego sztandarowych zapisów, który dotyczy poziomu emisyjności, od którego uzależnia się wsparcie dla nowych mocy wytwórczych – 550 g/kWh. Ten pułap jest nie do przeskoczenia dla elektrowni węglowych, więc trzeba poszukiwać alternatywnych rozwiązań.
Polska i tak będzie musiała zbudować nowe moce wytwórcze ze względu na podeszły wiek tych eksploatowanych dotychczas. W przeciwnym wypadku grozi to odłączeniami w dostawach energii. Jednak bez wsparcia będzie to trudne. W kontekście pakietu zimowego podnoszony jest argument, że pozbawia on Polskę suwerenności energetycznej poprzez przenoszenie procesu decyzyjnego na poziom unijny. Co więcej, według Warszawy działania Brukseli nie uwzględniają specyfiki polskiej energetyki, która jest oparta na węglu.
W trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach minister Tchórzewski mówił: „Formuła, że do 2050 roku będziemy mieli energetykę w Europie bez węgla, to na pewno nie uda się to z Polską. Przy ogromnym wysiłku i kosztach 200 mld zł możemy uzyskać efekt 50 procent energii z węgla i 50 procent z innych”. To stwarza miejsce na rozwój energetyki jądrowej w naszym kraju.
Na początku tygodnia Rzeczpospolita informowała o tym, że aby zaspokoić zapotrzebowanie rynku krajowego na węgiel potrzebny będzie import surowca. Nie wykluczył tej możliwości będący częścią Polskiej Grupy Górniczej główny eksporter węgla Węglokoks S.A. Według gazety w grę mógłby wchodzić droższy, rosyjski surowiec, co przełożyłoby się na cenę energii i ciepła. Mimo że spółka zaprzeczyła, PGG ma faktycznie problemy z wypełnieniem planów wydobywczych, o czym donosi Rzeczpospolita.
Do zamierzeń Węglokoksu odniósł się Krzysztof Tchórzewski, który winą za potencjalną konieczność importu węgla obarczył zahamowanie inwestycji w górnictwie w minionych latach. Nie zapominajmy jednak, że wydobycie wysokiej jakości surowca w Polsce jest coraz trudniejsze i coraz bardziej kosztowne.
W tym kontekście należy zaznaczyć, że posiadanie elektrowni jądrowej mogłoby docelowo dać alternatywę i zapewnić poczucie suwerenności energetycznej, o które tak bardzo zabiega polski rząd.
I tutaj powracamy do przyszłej strategii energetycznej. Przypomnijmy, że opinia publiczna miała ją poznać już w ubiegłym roku. Obecny termin to jesień 2017 roku. Na prace nad strategią nałóżmy dyskusje na temat rozwoju energetyki jądrowej, która jest niskoemisyjnym źródłem pozyskiwania energii. To ważne źródło, które może być polską kartą przetargową w rozmowach na temat unijnej polityki klimatycznej.
Dostrzegają to przedstawiciele resortu energii. W połowie maja, mówiąc o budowie w Polsce elektrowni jądrowej, wiceminister Andrzej Piotrowski stwierdził, że „teraz jest pytanie nie tyle czy, tylko jak przeprowadzić ten proces, by był on przewidywalny i mieścił się w ramach czasowych”. Ponadto szef resortu Krzysztof Tchórzewski przekonywał, że jest zwolennikiem budowy w naszym kraju elektrowni jądrowej. – Chcę, aby w perspektywie do 2050-2060 roku powstały trzy elektrownie. Te technologie idą do przodu i zapewnią bezpieczeństwo energetyczne, co jest dla nas bardzo ważne – mówił.
Jednak do tej pory nie wiemy, ile energii w naszym kraju będzie pochodziło z atomu. Ile powstanie bloków jądrowych? O jakiej mocy? Ile to będzie kosztowało? Kto za to zapłaci? Po odpowiedzi na te pytania będzie mogła zostać ukończona strategia energetyczna. Niewykluczone jest, że stronnictwo jądrowe zwycięży i w naszym miksie energetycznym pojawi się atom.
Opóźnienie publikacji strategii mogą wynikać z poszukiwań środków na realizację projektu energetyki jądrowej. Być może w ten sposób resort chce dać czas na ich znalezienie. Atom mógłby zostać wykorzystany do obrony węgla, tak długo jak to możliwe. Cykl inwestycyjny takiego projektu nie jest krótki, ale jasna deklaracja Warszawy może dać pozytywny sygnał, że Polska nie chce za wszelką ceną stawać w poprzek unijnej polityce klimatycznej.
Atom nie jest jedynym panaceum na problemy polskiego sektora energetycznego, ale jedną z możliwości. Nie wyklucza zastosowania czystych technologii węglowych. Te jednak są również kapitałochłonne, ale w odróżnieniu od energetyki jądrowej nie zapewnią takiej zgodności z unijną polityką klimatyczną.
Wśród argumentów przeciwko atomowi wskazywane jest wycofywanie się z niego takich państw jak Niemcy czy Korea Południowa, czy też bankructwo amerykańsko-japońskiego potentata jądrowego Westinghouse. Jednak kurczowe trzymanie się węglowego kierunku w energetyce nie jest dobrym rozwiązaniem. Zwłaszcza, że wiele podmiotów finansowych czy ubezpieczycieli zastanawia się bądź już podjęło kroki na rzecz zmniejszenia zaangażowania w aktywa węglowe. To powinno dawać pewien sygnał decydentom, aby spojrzeli nieco szerzej na tę kwestię.
Ostatni raport Najwyższej Izby Kontroli nie pozostawił złudzeń, jeżeli chodzi o efektywność wydatkowania środków publicznych w ramach ratowania polskiego górnictwa. Polityka klimatyczno-energetyczna Unii Europejskiej stwarza zagrożenie dla węglowej energetyki nad Wisłą, ale daje szansę na transformację sektora. Czy z niej skorzystamy?