– Trójmorze jest to pomysł chorwacki, który Polska poparła. Pierwszy szczyt odbył się w sierpniu 2016 roku, kiedy 12 państw członkowskich UE podpisało w Dubrowniku deklarację o współpracy. Służy ona pogłębieniu integracji europejskiej – mówiła podczas dzisiejszej konferencji prasowej przed wizytą prezydenta USA w Polsce Veronika Jóźwiak, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych
– Jest to pewien sposób harmonizacji tego procesu. To wpisuje się w cele polskiej polityki regionalnej, która dąży do wyrównania różnic cywilizacyjnych między wschodnią a zachodnią częścią UE, aby zapewnić podobny komfort bezpieczeństwa. Wszystkie formaty współpracy regionalnej na poziomie regionalnym służą realizacji tego celu, zarówno V4, V4+, jak i inicjatywa bukaresztańska. Trójmorze to rozwój infrastruktury energetycznej i transportowej w naszym regionie i co ważne w oparciu o strategię unijną. Trójmorze ma służyć jako strategia wewnątrzunijna skupiająca się na rozwoju Europy Środkowo-Wschodniej – dodała ekspertka.
– To nie jest inicjatywa, która miałaby ambicje harmonizacji polityki zagranicznej. Tutaj rzeczywiście mówimy o tym, jak infrastruktura może służyć jednolitemu rynkowi. To służy bezpieczeństwu, któremu służy rynek – mówił Bartosz Wiśniewski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, zaznaczając, że ważna jest rozbudowa połączeń na osi Północ-Południe.
Podkreślił również, aby przy tworzeniu jednolitego rynku nie zapominać o rynku cyfrowym.
Dziennikarze pytali także o możliwe umowy na dostawy amerykańskiego LNG do Polski. Według ekspertów trzeba będzie na nie jeszcze poczekać.
– Nie spodziewam się, aby w trakcie wizyty prezydenta Trumpa podpisano umowę na dostawy LNG, ponieważ nie towarzyszy mu żadna delegacja gospodarcza – powiedział Wiśniewski. Przypomniał jednak, że polskie PGNiG toczy rozmowy na temat kontraktu średnioterminowego z amerykańskim Cheniere Energy.
– Być może efektem tej wizyty będzie bardzo wyraźny sygnał dla amerykańskiego biznesu. Tam gdzie administracja daje pieczęć, tam biznes podąża za tą rekomendacją. Spodziewam się bardziej przygotowań do wizyty misji handlowej. Patrząc na warunki, to jest dobry moment, aby podpisywać kontrakty na dostawy LNG, ponieważ ze względu na nadwyżkę surowca na rynku ceny są korzystne – ocenił ekspert PISM.
W trakcie konferencji nie zabrakło pytań o spotkanie Donalda Trumpa z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
– Oczekiwania dotyczące spotkania prezydenta Trumpa z Władimirem Putinem mocno temperuje wewnętrzny kontekst polityki amerykańskiej. Z jednej strony wydaje się, że Trump nie zrezygnował z pewnego porozumienia z Rosją, przynajmniej na poziomie prezydenckim. To co odpycha obydwie strony, to różnice interesów, np. w Europie. Rosjanie mówią o bezpieczeństwie europejskim, a nie bezpieczeństwie w Europie. To ciekawy zabieg semantyczny – powiedział Wiśniewski
Jego zdaniem polityka administracji Trumpa opiera się przede wszystkim na strategii „America First”, a więc na amerykańskiej gospodarce oraz amerykańskich miejscach pracy. To według eksperta zależy od tego, ile USA eksportują, a to z kolei jest pochodną polityki handlowej.
– Warto zwrócić uwagę, że w skład amerykańskiej delegacji wchodzi ekipa odpowiedzialna za kwestie gospodarcze, tzn. sekretarz handlu i skarbu. Są to dwie najważniejsze osoby odpowiedzialne za kształtowanie polityki gospodarczej – powiedział Wiśniewski, podkreślając, że jest to istotne z punktu widzenia dążeń Waszyngtonu do stania się jedną z potęg eksportowych gazu.
W trakcie konferencji ekspert PISM był również pytany o przemówienie, jakie Donald Trump ma wygłosić w Warszawie.
– Jeżeli chodzi o to, co z punktu widzenia administracji najważniejsze, to przemówienie jakie wygłosi Trump będzie przemówieniem, które ustawi resztę jego podróży po Europie. Będzie uważnie słuchane w Berlinie, Paryżu, Pekinie, Moskwie. Istotnym elementem wystąpienia Trumpa będzie ostatni test rakiet przeprowadzany przez Korę Północną – mówił Wiśniewski.
Według niego Trump może pokazać w Warszawie, w jaki sposób USA angażują się w bezpieczeństwo w Europie. W tym kontekście wiele osób zarzucało amerykańskiemu prezydentowi unikanie potwierdzenia przez Stany zobowiązań wynikających z art. 5 traktatu o NATO.