Resort energii chce, by węgiel brunatny i kamienny stanowiły „zaplecze” naszego miksu energetycznego nie tylko w perspektywie 2020 czy 2030 roku, lecz nawet 2050 – zapowiedział w środę w Sejmie wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.
Tobiszowski uczestniczył w posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu Górnictwa i Energii.
Wiceminister zapewnił, że resort „z pełnym przekonaniem” podtrzymuje rolę węgla brunatnego w polskim miksie energetycznym. Dlatego – jak zapowiedział – resort rekomenduje budowę odkrywkowej kopalni węgla brunatnego w Złoczewie, nieopodal Bełchatowa.
„Złoczew zaczyna być bezdyskusyjny” – podkreślił Tobiszowski. Resort – według zapowiedzi Tobiszowskiego rekomenduje też budowę odkrywki w Ościsłowie, choć – jak podkreślił wiceminister – według ministerstwa środowiska – może być z tym „większy problem”.
W połowie marca Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Poznaniu odmówił określenia środowiskowych uwarunkowań dla wydobycia węgla brunatnego z odkrywki Ościsłowo. W toku postępowania i na podstawie zgromadzonych materiałów dowodowych stwierdził, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo negatywnego wpływu odkrywki na jezioro Wilczyńskie, znajdujące się na terenie chronionego obszaru Natura 2000. Pod koniec marca PAK KWB Konin, spółka zależna inwestora ZE PAK, złożyła do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie odwołanie od tej decyzji.
Posłowie zespołu zapoznali się z programem dla sektora węgla brunatnego na lata 2017 – 2030 z perspektywą do 2050 r., który powstał pod auspicjami Ministerstwa Energii.
W opinii autorów wykorzystywanie rodzimych złóż węgla brunatnego zwiększa nasze bezpieczeństwo energetyczne. Obecnie z węgla brunatnego wytwarza się ok. 33 proc. energii elektrycznej. W sektorze pracuje ok. 23 tys. osób, w branżach z nim związanych – ok. 100 tys. Autorzy programu wskazują, że jest to dzisiaj najbardziej efektywne kosztowo paliwo.
W Polsce funkcjonuje obecnie pięć kompleksów górniczo-energetycznych węgla brunatnego Bełchatów i Turów należących do GIEK PGE i Pątnów – Adamów – Konin do ZE PAK. Są one zlokalizowane w centralnej i zachodniej Polsce, co korzystnie wpływa na równomierne obciążenia sieci energetycznych.
Jednak zasoby w działających odkrywkach się kończą – w Adamowie już w tym roku, w odkrywce bełchatowskiej w 2040 r., w Turowie w 2044 r. Według autorów dokumentu, koniec Turowa oznaczałby zakończenie działalności branży.
Do 2030 r. produkcja energii elektrycznej z węgla brunatnego będzie stabilna, o ile nie powstaną nowe odkrywki, po tym czasie gwałtownie się załamie, ze względu na powstałą lukę węglową.
W dokumencie zarekomendowano uruchomienie – w perspektywie do 2030 r. – złóż w Gubinie, Złoczewie i Ościsłowie a w perspektywie 2050 r. w Dębach Szlacheckich, Legnicy i Oczkowicach.
Autorzy programu założyli trzy scenariusze dla górnictwa węgla brunatnego; nierozwojowy – czyli taki, że po wydobyciu pozostałego jeszcze 1 mld ton kończymy eksploatację, scenariusz bazowy – czyli, że decydujemy się na eksploatację złóż Gubin, Złoczew i Ościsłowo. W przypadku uruchomienia tych trzech odkrywek można by było produkować 40 – 45 TWh rocznie. Scenariusz rozwojowy – czyli wejście odkrywek Dęby Szlacheckie, Legnicy i Oczkowicach – spowodowałby, że z węgla brunatnego moglibyśmy uzyskać nawet 80 TWh na rok.
Polska Agencja Prasowa