icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Naimski: Tani gaz z szarej strefy

Na polskim rynku gazu pojawił się podmiot, który oferuje sprzedaż dużych ilości gazu w bardzo atrakcyjnej cenie – donosi „Rzeczpospolita”.

Jak relacjonuje dziennik, reprezentowana przez Ludmiłę Grossman i Yigala Farkasha (vel Olega Petrushkę), którzy dotychczas działali przede wszystkim w sektorze zbrojeniowym, izraelska spółka GLI Ltd, oferuje polskim firmom sprzedaż dużej ilości gazu po cenie 270 dol. za tys. m sześc.

Informację tę potwierdza w „Rz” Arkadiusz Krężel, przewodniczący rady nadzorczej Impexmetalu z grupy Boryszew, do którego miała trafić oferta GLI na sprzedaż 1 mld m sześc. gazu. Według dziennika spółka odrzuciła tę ofertę, ale nie wiadomo do jakich firm trafiła jeszcze taka propozycja i czy któraś postanowiła z niej skorzystać.

„Rzeczpospolita” ustaliła, że GLI najprawdopodobniej oferuje gaz, który odbiera w austriackim Baumgarten, a paliwo pochodzi z Rosji. Pojawiły się również głosy, że może być to gaz, o którego kradzieży z ukraińskich magazynów informował w kwietniu premier Arsenij Jaceniuk, chodziło wówczas o ok. 13 mld m sześc. surowca.

Jednocześnie eksperci, z którymi rozmawiała gazeta oceniają, że oferta może być rosyjską odpowiedzią na polskie propozycje unii energetycznej i ma pokazać, że o tym jak będzie wyglądał rynek gazu i tak decyduje dostawca tego surowca. Jak tłumaczy w dzienniku jeden menedżerów PGNiG, sukces takiej oferty dałby argument przeciwnikom dywersyfikacji, bo mogliby wówczas podważać sens inwestycji w bezpieczeństwo dostaw gazu w sytuacji, gdy paliwo jest dostępne na rynku i to w dobrej cenie.

– Najczęściej źródło pochodzenia takiego atrakcyjnego cenowo surowca to szara strefa. Ostrzegałbym przed zawieraniem umów z nieznanymi pośrednikami, bo prowadzi to do kłopotów. Tak było dekadę temu, gdy na skutek negocjacji z Rosjanami wicepremier Marek Pol doprowadził do sytuacji, że musieliśmy uzupełniać dostawy w ramach kontraktu jamalskiego dodatkowymi dostawami spotowymi ze Wschodu. W efekcie zostaliśmy skazani na kilka lat na niekorzystną współpracę z pośrednikiem, firmą RosUkrEnergo – komentuje Piotr Naimski w Rzeczpospolitej.

Źródło: Rzeczpospolita/CIRE.PL

Na polskim rynku gazu pojawił się podmiot, który oferuje sprzedaż dużych ilości gazu w bardzo atrakcyjnej cenie – donosi „Rzeczpospolita”.

Jak relacjonuje dziennik, reprezentowana przez Ludmiłę Grossman i Yigala Farkasha (vel Olega Petrushkę), którzy dotychczas działali przede wszystkim w sektorze zbrojeniowym, izraelska spółka GLI Ltd, oferuje polskim firmom sprzedaż dużej ilości gazu po cenie 270 dol. za tys. m sześc.

Informację tę potwierdza w „Rz” Arkadiusz Krężel, przewodniczący rady nadzorczej Impexmetalu z grupy Boryszew, do którego miała trafić oferta GLI na sprzedaż 1 mld m sześc. gazu. Według dziennika spółka odrzuciła tę ofertę, ale nie wiadomo do jakich firm trafiła jeszcze taka propozycja i czy któraś postanowiła z niej skorzystać.

„Rzeczpospolita” ustaliła, że GLI najprawdopodobniej oferuje gaz, który odbiera w austriackim Baumgarten, a paliwo pochodzi z Rosji. Pojawiły się również głosy, że może być to gaz, o którego kradzieży z ukraińskich magazynów informował w kwietniu premier Arsenij Jaceniuk, chodziło wówczas o ok. 13 mld m sześc. surowca.

Jednocześnie eksperci, z którymi rozmawiała gazeta oceniają, że oferta może być rosyjską odpowiedzią na polskie propozycje unii energetycznej i ma pokazać, że o tym jak będzie wyglądał rynek gazu i tak decyduje dostawca tego surowca. Jak tłumaczy w dzienniku jeden menedżerów PGNiG, sukces takiej oferty dałby argument przeciwnikom dywersyfikacji, bo mogliby wówczas podważać sens inwestycji w bezpieczeństwo dostaw gazu w sytuacji, gdy paliwo jest dostępne na rynku i to w dobrej cenie.

– Najczęściej źródło pochodzenia takiego atrakcyjnego cenowo surowca to szara strefa. Ostrzegałbym przed zawieraniem umów z nieznanymi pośrednikami, bo prowadzi to do kłopotów. Tak było dekadę temu, gdy na skutek negocjacji z Rosjanami wicepremier Marek Pol doprowadził do sytuacji, że musieliśmy uzupełniać dostawy w ramach kontraktu jamalskiego dodatkowymi dostawami spotowymi ze Wschodu. W efekcie zostaliśmy skazani na kilka lat na niekorzystną współpracę z pośrednikiem, firmą RosUkrEnergo – komentuje Piotr Naimski w Rzeczpospolitej.

Źródło: Rzeczpospolita/CIRE.PL

Najnowsze artykuły