Budowę gazociągu Nord Stream 2 chciałaby zablokować strona polska. Jakóbik tłumaczy jednak, że rząd podchodzi z rezerwą do argumentów ekologicznych, bo mogą się one okazać „bronią obosieczną”. „Te same organizacje, które dzisiaj protestują przeciwko Nord Stream 2 jutro mogą protestować przeciwko polskiemu Baltic Pipe i korytarzowi norweskiemu, używając tych samych argumentów” – zauważył.
Ekspert ocenił jednak, że polska inwestycja ma szansę powstać w zgodzie z prawem o ochronie środowiska nawet jeżeli ekolodzy zdołają wpłynąć na projekt Nord Stream 2. „Jeżeli ktoś będzie próbował kwestionować tę zgodność, to będzie należało po prostu przedstawić dokumenty, które potwierdzają, że żadnego problemu nie ma” – powiedział. Jakóbik wytłumaczył, że w porównaniu z Rosją, która – jak stwierdził – nadużywa nawet swojego własnego prawa w przypadku Nord Stream 2, Polska jest krajem transparentnym. „Stosuje się do wszelkich regulacji i istnieją u nas instytucje, które egzekwują przestrzeganie tych regulacji i podobnie będzie prawdopodobnie przy realizacji korytarza norweskiego” – podsumował.
Gazociąg Nord Stream 2 ma być gotowy do końca 2019 r. Po tym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi. Jego ewentualne opóźnienie mogłoby zmusić Rosję do podpisania kolejnego kontraktu na tranzyt z Ukrainą. Na razie jednak nie ma sygnałów, że Gazprom wstrzymuje budowę.