Niedawne podpisanie umowy o współpracy operatorów przesyłowych z Polski i Chorwacji – Gaz-System i Plinacro przy okazji szczytu Trójmorza to kolejny element dość skomplikowanej układanki, określanej jako gazowy korytarz Północ-Południe. Budowana od wielu lat inicjatywa ma umożliwić fizyczny przesył gazu prostopadle do tradycyjnych tras z Rosji na Zachód.
Liczne analizy powstające już od poprzedniej dekady, wskazywały na sensowność pomysłu korytarza, który przede wszystkim miałby zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne regionu Europy Środkowej i Wschodniej (CEE). Jednocześnie wskazywano na słabe punkty: brak własnych zasobów i wydobycia na trasie korytarza, niepewne kierunki i źródła dostaw płynącego nim gazu oraz stosunkowo niewielki rynek i poziom konsumpcji. Ten ostatni parametr przekładał się na trudność sfinansowania całości infrastruktury na warunkach czysto rynkowych. Stąd korytarz powstanie, zgodnie z przewidywaniami, jako seria inwestycji albo poszczególnych operatorów przesyłowych, albo w sąsiedzkiej ich współpracy, ale z finansowym wsparciem UE.
Znacznie większy problem stanowiło dogranie wszystkiego na poziomie regulacji w poszczególnych krajach, tak aby dało się skutecznie handlować gazem na osi północ-południe. Nikt jednak nie zaprzeczał tezie, że korytarz w przewidywalnej przyszłości miał być najważniejszą alternatywą dla regionu wobec dostaw z Rosji. Przynajmniej do czasu pojawienia się pomysłu Nord Stream 2, który – o ile powstanie – będzie stanowił przynajmniej częściowo równoległą trasę dostaw z północy na południe. Chociaż trudno nazwać ją alternatywną wobec istniejącego układu.
Korytarz nie jest typową infrastrukturą łączącą obszar wydobycia z obszarem konsumpcji. Na jego końcach, w charakterze źródeł gazu znajdą się terminale LNG i po stronie polskiej dodatkowo Baltic Pipe. Polski terminal działa od dawna, projekt Baltic Pipe poczynił kolejny krok naprzód, bo pierwszy etap Open Season zakończył się sukcesem, a Gaz-System rozbudowuje krajowy system gazociągów, tak aby dało się przesyłać więcej gazu na południe.
Pierwszym brakującym elementem korytarza jest interkonektor ze Słowacją. Gaz-System dostał ostatnio decyzje środowiskowe dla całego 60-km odcinka rury do granicy. Słowacki operator Eustream poinformował nas, że po drugiej stronie granicy projekt rozwija się zgodnie z harmonogramem. Proces uzyskiwania zezwoleń środowiskowych jest w końcowej fazie. Prace budowlane mają się zacząć w drugiej połowie przyszłego roku i powinny się zakończyć w 2020 r. Pierwsze testy operacyjne gazociągu są planowane na pierwszą połowę 2021 r. Jednak polski rząd nie chce uruchamiać tego połączenia przed końcem 2022 r., kiedy ruszyć ma Baltic Pipe. Interkonektor, uruchomiony wcześniej mógłby bowiem posłużyć do importu rosyjskiego gazu – twierdzą polskie władze. Nie wcześniej miałaby ruszyć – o ile w ogóle powstanie – równoległa trasa przesyłu w postaci drugiego interkonektora z Czechami. Decyzja o momencie uruchomienia tych połączeń jest czysto polityczna i polski rząd się z tym nie kryje.
Tymczasem reszta infrastruktury albo już istnieje, albo powstanie znacznie wcześniej niż Baltic Pipe. Interkonektor Słowacja-Węgry już istnieje, a w czerwcu Węgrzy porozumieli się z Chorwacją co do zasad wykorzystania zbudowanego w 2011 r. dużego interkonektora. Konkretnie chodzi o możliwości przepływu z Chorwacji na Węgry bo rura jest dwukierunkowa. Chorwaci obawiali się bowiem, że uruchomienia tego kierunku przełoży się na podwyżkę cen gazu u nich z powodu zwiększonego eksportu. W przyszłości rura ta posłuży do przesyłu gazu z chorwackiego terminala LNG na wyspie Krk.
Wreszcie rząd Chorwacji solidnie przyspieszył ślimaczący się od lat projekt Krk. Podjęto w końcu decyzję, że będzie to terminal pływający typu FSRU, a nie obiekt na lądzie. I że powinien pojawić się w 2019 r. Lada chwila mają ruszyć konsultacje z rynkiem, a potem pierwsza faza rezerwacji – na razie niewiążących – zdolności regazyfikacyjnych. Umowę o współpracy z chorwackim operatorem Plinacro podpisał ostatnio Gaz-System. Obydwaj operatorzy mają poszukiwać nowych możliwości biznesowych w zakresie optymalnego wykorzystania systemu przesyłowego w regionie, w tym wykorzystania zdolności regazyfikacyjnych obydwu terminali LNG, czyli po prostu dróg na potencjalne rynki zbytu.
Zainteresowanie chorwackim terminalem od dawna wykazują Amerykanie. Kilkanaście miesięcy temu, na imprezie promującej amerykańskie LNG w Warszawie silna ekipa z Departamentu Stanu dużo mówiła o chorwackim terminalu, jako obiekcie zainteresowania i inicjatywie z silnym poparciem politycznym Waszyngtonu. Być może w kontekście planów gazowej ekspansji na Bałkany.