Jak czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, z powodu zmiany jednego słowa w nowelizacji ustawy o OZE znowu możliwe będzie stawianie farm wiatrowych tuż obok domów.
– Mamy do czynienia tylko i aż z fatalnym błędem. Jestem przekonany, że to wyłącznie pomyłka urzędników – powiedział gazecie jeden z ministrów w rządzie Beaty Szydło, który jednocześnie uspokaja, że została ona już wyłapana przez Rządowe Centrum Legislacji i zostanie na czas poprawiona.
Jak przypomina dziennik, od roku obowiązuje zasada 10H według której wiatraki można stawiać w odległości od zabudowań równej co najmniej dziesięciokrotności ich wysokości. W najnowszej nowelizacji skorygowano przepis określający w jaki sposób należy mierzyć wymaganą odległość.Obecnie stanowi on, że wylicza się ją między punktem A (którym mogą być trzy różne wartości) a punktem B. Według nowych przepisów spójnik „a” zastąpiono określeniem „albo”.
– Wprowadzenie spójnika „albo” spowoduje, że odległość pomiędzy turbiną a budynkiem mieszkalnym nie zostałaby w ustawie w ogóle zdefiniowana – uważa w rozmowie z DGP prof. Barbara Lebiedowska, ekspertka Komisji Europejskiej ds. akustyki środowiska.
– Odcinek musi przecież zawierać się między jednym punktem a drugim. Niemożliwe jest, by zawierał się między punktem albo punktem – dodaje.
– Byłoby to ze strony urzędników działanie celowe, na miarę znanego z ustawy medialnej zwrotu „lub czasopisma” – uważa cytowana przez gazetę Lebiedowska.
Jak zwraca uwagę dziennik, podobnej argumentacji używa Artur Bilski z kancelarii Hogan Lovells.
– Proponowana zmiana powoduje, że przepis staje się bezprzedmiotowy i norma odległościowa przestanie w praktyce obowiązywać – twierdzi Bilski w rozmowie z DGP.
Jak zwraca uwagę gazeta, wiceprezes Rządowego Centrum Legislacji Robert Brochocki zwrócił się do resortu energii o wyjaśnienie sensu „tej niezrozumiałej zmiany”.
Dziennik Gazeta Prawna/CIRE.PL