Planowana jest sprzedaż Chinom pięciu proc. akcji Saudi Aramco. Koncepcja transakcji nie jest jasna, nie wiadomo jaka będzie jej wartość. Ani jak będą zagwarantowane prawa mniejszościowego akcjonariusza, co dla Chin musi być szczególnie ważne, gdy 95 proc. akcji naftowego giganta będzie posiadać rząd saudyjski.
W Rijadzie w układzie władzy królewskiej w ostatnich miesiącach zaszły kolejne zmiany. Następcą tronu został na miejsce księcia Mohammeda bin Nayef, młody 31-letni Mohammed bin Salman. Czy koncepcja sprzedaży pięciopocentowego pakietu jest nadal aktualna? Sporo wydaje się za tym przemawiać.Rezerwy finansowe Arabii Saudyjskiej topnieją i konieczny jest szybki dopływ nowych aktywów. Wytrwałość dyskryminacji w kraju w związku z wszelkimi próbami nakładania dyscypliny wydatków. Wielki projekt transformacji gospodarki Królestwa „Plan 2030 r” wymaga ogromnych środków finansowych. Przychód ze sprzedaży akcji Aramco jest konieczny.
Problemem może być wycena Aramco wynosząca 2,6 bln dol. Raczej zawyżona według niezależnych analityków zewnętrznych. A jeśli mają słuszność – to zysk ze sprzedaży akcji okaże się zbyt niski, co upokorzy księcia Salmana i może zagrozić jego sukcesji. Czy więc sprzedaż akcji może spełnić nadzieje? Tak, o ile uda się opracować odpowiednią koncepcję i może dobrze, że pewien bank opracuje nowe rozwiązanie, inne niż dotychczasowy projekt. Co nie wszystkim w Rijadzie się podoba.
Nabywcą Saudi Aramco będą Chiny, które codziennie importują ponad 8,5 mln baryłek ropy naftowej. O 2,5 mln baryłek dziennie więcej niż 2014 r., mimo relatywnie niskiego wzrostu gospodarczego. Własna produkcja ropy w Chinach systematycznie spada, a zapotrzebowanie dynamicznie rośnie. W zeszłym roku wprawdzie pojawiło się 160 tys. pojazdów elektrycznych, ale na drogach pojawiło się 24 mln nowych samochodów benzynowych. Szybko rosną krajowe przewozy lotnicze. W efekcie Chiny są od 10 lat największym na świecie importerem ropy i przewiduje się, że tak będzie w najbliższej przyszłości. .
Prawdopodobnie w Pekinie uznaje się, że najlepszym sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa naftowego jest pozycja akcjonariusza w firmie, która posiada jedne z największych rezerw na świecie. Być może Pekin nie zadowoli się tylko zakupem akcji, a pozycję akcjonariusza umocni długoterminowa umowa o sprzedaży i dostawach ropy. Byłoby to logiczne, tak jak z drugiej strony logiczne jest zaangażowanie Aramco w rozwój chińskiego sektora rafinerii poprzez inwestycje w petrochemię w Fujianie. Co więcej, niedawno Aramco i chińska rafineria w Panjin (północne Chiny, prowincja Liaoning) powołały joint venture z saudyjskim wkładem wynoszącym 10 mld dol.
Pytanie, jak duże są rezerwy ropy w Arabii Saudyjskiej. Do późnych lat 80. Rijad informował, że to170 mld baryłek. Obecnie rezerwy miał wzrosnąć do 260 mld prawie o 100 mld baryłek. Wielu analityków uważa, że ten wzrost jest zasługą polityki, a nie geologii i odwiertów. Prywatne transakcje w tej części świata jednak nie podlegają kontroli takich organów jak amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, więc wielkość zapasów nie miałaby znaczenia. Chiny potrzebują ropy, a Saudyjczycy pieniędzy – tylko to ma znaczenie.
Ewentualna transakcja Aramco nie jest wolna od wątpliwości. Dla Saudów minusem byłoby uzależnienie od jednego silnego partnera, który z pewnością nie zadowoli się pozycją mniejszościowego udziałowca. Wątpliwości Chińczyków będzie budzić problem stabilność obecnego reżimu Arabii Saudyjskiej i ryzyko co najmniej niepożądanego uwikłania w polityczne komplikacje Zatoki Perskiej. Bo transakcja będzie układem między państwami, co szczególnie może odpowiadać Arabii Saudyjskiej nie tylko pod względem gospodarczym ale i politycznym. Dynastia Saudów potrzebuje silnego i stabilnego sojusznika. Jej przetrwanie przez dziesięciolecia skutecznie gwarantowały Stany Zjednoczone. Ale to się właśnie zasadniczo zmienia, USA przestają potrzebować Saudów, którym pozostają Chiny. Państwo Środka nie ma wojsk na Bliskim Wschodzie, ale ma coraz większe wpływy globalne. Chin nie obciąża spuścizna głębokiej nieufności jaką wzbudzili Amerykanie w ciągu ostatnich 60 lat. Słowem chińsko-arabski sojusz oparty na wspólnych interesach byłby solidnie ugruntowany, a Aramco jest dobrym miejscem do zawiązania tego sojuszu.
Przegrane będą Londyn czy Nowy Jork, które stracą ogromne wpływy finansowe do swoich banków i instytucji finansowych. Ale zmienia się geografia gospodarcza świata. Większość handlu ropą prowadzą obecnie producenci z Bliskiego Wschodu i w Afryce na rynkach południowowschodnich. Dlatego wielkie transakcje są zawierane na tych rynkach. Globalne centrum handlu ropą nie znajduje się już w świecie atlantyckim.
Financial Times/Teresa Wójcik