- Opiniotwórcze magazyny Forbes czy Bloomberg od lat prowadzą rankingi innowacyjności. W zestawieniu Bloomberg, w kategorii najbardziej innowacyjnych gospodarek Polska awansowała na 22 miejsce. Natomiast w rankingu Forbes najbardziej innowacyjnych firm w pierwszej setce nie ma jeszcze żadnej firmy z Polski. Dominują firmy z USA. W pierwszej dziesiatce jest ich sześć, w dwudziestce czternaście, a w sentce równo połowa. Ktoś powie, że obecność polskich firm na tej liście to tylko kwestia czasu. Moim zdaniem nie tylko. Ważną rolę odegrają regulacje, a konkretnie podejście regulatorów do innowacji. W USA jest ono inne niż w Europie i przynosi pozytywne efekty – pisze dr Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen.
Start-upy, wprowadzając na rynek innowacyjne (a zatem wcześniej nie stosowane) rozwiązania, zwykle robią to nielegalnie, łamiąc wiele przepisów obowiązującego prawa. Profesor prawa i etyki biznesu Kevin Werbach z University of Pennsylvania w wywiadzie udzielonym portalowi Knowledge@Wharton przekonuje, że amerykańscy regulatorzy, w odróżnieniu od swoich kolegów z wielu innych krajów, generalnie podchodzą ulgowo do innowacyjnych firm i stosowanych przez nie rozwiązań. Wiedzą, że start-upy w okresie dojrzewania wymagają specjalnego traktowania i trzeba przymknąć oko (na pewien czas) na ich działanie ponad regulacjami, o ile jest to w interesie konsumentów.
Kiedy Skype zaczynał od połączeń głosowych, w większości krajów był nielegalny – według obowiązujących wówczas zasad nie wolno było świadczyć usług telefonicznych poza istniejącą infrastrukturą regulacyjną. W USA, w 1990 roku, kiedy wypłynęła kwestia transmisji głosowej przez IP (Internet Protocol), zdecydowano świadomie, aby pozostawić otwarte drzwi dla tego typu rozwiązań. Umożliwiono im dalszy rozwój, mimo, że pozostawały one poza strukturami obowiązujących przepisów. Regulatorzy, tacy jak FCC (Federal Communication Comission) w USA podeszli do sprawy konstruktywnie, rozumiejąc, że nowe technologie rozmów przez Internet były sposobem na zmniejszenie kosztów rozmów telefonicznych, na świadczenie usług lepszej i zupełnie nowej jakości, na czym ostatecznie korzystali konsumenci tych usług.
Podobnie było z Uberem. Gdy zaczynał, łamał prawo. Jeszcze dzisiaj korporacje taksówkarskie na całym świecie zarzucają Uberowi nieuczciwą konkurencję, polegającą na obniżaniu kosztów świadczenia usług przewozu osób, poprzez obchodzenie przepisów prawa. W wielu krajach trwa spór między regulatorami a firmą Uber o to, czy jego kierowcy pracują w rozumieniu prawa i powinni odprowadzać z tego tytułu właściwe składki, czy też, jak twierdzi firma, kierowcy są „partnerami” oraz „klientami” Ubera, a nie pracownikami. Rozstrzygnięcia tego sporu różnią się zasadniczo między państwami. W części działalność Ubera jest zabroniona lub poważnie ograniczona. W innych z kolei sukces firmy doprowadził do pojawienia się kolejnych podobnych firm (Lyft, Arro i Way2Ride w USA, Grab w Południowej Azji, Ola w Indiach), konkurujących skutecznie z Uberem z korzyścią dla klienta.
Werbach w swoim wywiadzie zwraca uwagę, że pojawienie się Ubera nie zastąpiło rynku tradycyjnych taksówek. Nie każdy taksówkarz stracił pracę na rzecz kierowcy Ubera. Dane z rynków, gdzie działa firma pokazują coś przeciwnego. Uber nie jest wyłącznie konkurencją dla tradycyjnych korporacji przewozowych, ale przede wszystkim zupełnie nowym rozwiązaniem, które – uruchomiło utajony popyt, po który poprzednie modele biznesowe nie sięgały. Korzyści dla konsumentów są oczywiste. A skoro regulatorzy powinni kierować się właśnie ich interesem to naturalnym kierunkiem jest dostosowanie regulacji rynków przewozów osób do obecności platform cyfrowych.
Na przykładzie Ubera Werbach pokazuje, jak poważne wyzwania tworzą regulatorom platformy cyfrowe. W dobie wszechogarniającej cyfryzacji można odnieść wrażenie, że istnieją dwa równoległe, odrębne światy: świat realny i świat cyfrowy. Gdy w aplikacji Uber naciskamy klawisz smartfona, wygląda to tak, jakbyśmy wypowiedzieli zaklęcie „niech się pojawi auto” i tak się dzieje. Mamy wrażenie, że wszystko dzieje się w cyberprzestrzeni, odległej od nas. . W rzeczywistości, mamy do czynienia wyłącznie z obiektami rzeczywistymi: konkretna osoba przyjeżdża do nas realnym samochodem. Myślenie, że świat on-line jest z natury czymś innym, niż świat realny jest dzisiaj nieporozumieniem. Założenie, że możemy zignorować reguły świata fizycznego ponieważ potrzebujemy zupełnie nowych reguł dla świata cyfrowego jest błędem. Jest jeden świat, potrzebujący regulacji.
W przypadku platform cyfrowych, takich jak Amazon.com, pojawia się poważne ryzyko powstawania karteli algorytmowych. Chodzi o to, że ceny na takich platformach są ustalane przez algorytmy. Amazon pokazuje swoje ceny wszystkim zainteresowanym. Na tej podstawie algorytm innej platformy może ustalić cenę o 2% niższą i to jej produkt będzie najtańszy. Wtedy algorytm Amazona obniży cenę i mamy gotową wojnę cenową wywołaną przez komunikujące się między sobą algorytmy. Aby przerwać niszczącą spiralę spadku cen, firmy mogą ustalić między sobą, że już nie będą konkurować cenami. To w praktyce stanowi zmowę cenową i generuje negatywne skutki dla konsumenta. To ryzyko dotyczy wszystkich platform cyfrowych, świadczących usługi na żądanie, a jego mitygacja wymaga interwencji regulatora.
Jak to zrobić? Werbach uważa, że trzeba zacząć od rozmowy regulatora z firmami. Regulator informuje: to jest to, co chcemy osiągnąć. Firma odpowiada: to jest to, co robimy. I wtedy wspólnie ustalają, co jest możliwe do realizacji. Pomóc w tym może dostęp do danych, zarówno generowanych, jak i wykorzystywanych przez platformy cyfrowe. Jeśli regulatorzy dostaną do nich dostęp, to na ich podstawie ocenią zachowanie rynku i będą w stanie podejmować lepsze decyzje regulacyjne.
Przedstawiona procedura prowadzi do bardziej algorytmicznych regulacji, zależnych od danych, co w opinii Werbacha jest dobre i zdrowe. Ale to wymaga od firm gotowości do współpracy. W gruncie rzeczy chodzi o to, by najpierw pozwolić firmom działać, a interweniować dopiero wtedy, gdy ich działania są nieodpowiednie (naruszają interes konsumentów, bezpieczeństwo, etc.). Nie zaczynajmy wszystkiego od regulatora. Firmy, zwłaszcza nowe, wchodzą na rynek i działają, a regulatorzy obserwują, analizują i w razie potrzeby dostosowują zasady. Wyjątek stanowią powstające małe, innowacyjne firmy. One powinny mieć gwarancję większej swobody, bo nawet dobra regulacja może je zniszczyć.
W dobie szybkich zmian regulatorzy nie powinni być pasywni i zakładać, że regulacyjne status quo jest dobrym rozwiązaniem i to firmy powinny się dostosować. Kluczowe w tym zakresie jest i otwarcie na dialog z firmami, informowanie o swoich celach i radzenie się, jak najlepiej je osiągnąć. W końcu chodzi o zaufanie.