Trwa kampania dezinformacji, która uderzyła już w polski sektor gazu ziemnego i ropy naftowej, a także w potencjał rozwoju sektora jądrowego. Na Litwie opracowano rozwiązania, które mogą pomóc w obronie przed tego rodzaju działaniami. Mimo to Polska nadal nie przystąpiła do wspólnych prac – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Rosyjski minister obrony narodowej Siergiej Szojgu uznał, że informacja stała się „kolejnym rodzajem broni, kolejnym elementem Sił Zbrojnych”. Ministerstwo obrony Litwy oficjalnie uznało operacje informacyjne przeciwko sektorowi energetycznemu za jedno z narzędzi destabilizowania sytuacji w Europie przez Rosję.
Celem tego rodzaju operacji są kraje zachodnie, w tym Litwa czy Polska. Mają doprowadzić społeczeństwa zachodnie do przekonania, że z uzależnieniem od surowców z Rosji nie opłaca się walczyć. To forma pacyfikacji na odcinku sektora energetycznego. Kanałami transmisyjnymi są rosyjska elita polityczna, rosyjska telewizja, ale także nowe media, w tym rozwinięte portale finansowane z Rosji jak regnum.ru czy rubaltic.ru. Mają one istotne oddziaływanie w państwach bałtyckich, gdzie funkcjonują liczne mniejszości rosyjskie, korzystające z tzw. Runetu, czyli rosyjskojęzycznej przestrzeni informacyjnej w sieci. Rosyjskie operacje informacyjne w przekonaniu ministerstwa obrony Litwy rozciągają się także na portale społecznościowe i serwis wideo YouTube. Są prowadzone podczas konferencji, wydarzeń kulturalnych, trafiają do gier i wystąpień osób mających wpływ na opinię publiczną.
Według informacji przekazanych przez litewskie ministerstwo, telewizja Russia Today posiada obecnie 22 satelity nadawcze, ponad 230 operatorów nadajników. Przyciąga 644 mln widzów z ponad 100 krajów. Jest dostępna w trzech milionach pokojów hotelowych na całym świecie i posiada budżet sięgający 400 mln dolarów (2015). Nadaje po angielsku, arabsku, hiszpańsku, niemiecku, francusku i rosyjsku. Ma najwięcej wideo na YouTube ze wszystkich agencji prasowych na świecie. Z kolei rosyjski Sputnik to platforma multimedialna z własną stroną internetową, portalem informacyjnym i aktywnością w mediach społecznościowych i węzłach informacyjnych tworzonych specjalnie na potrzebę dalszego kolportażu treści. Działa w 30 językach, jest obecny w 34 krajach i 130 miastach. Nadaje około 800 godzin radiowych dziennie. Rosjanie uruchamiają także kanały informacyjne po rosyjsku. Litwini obserwują intensyfikację tych działań. W 2007 roku było to 79 godzin w tygodniu, w 2016 – 151, a w 2017 już 198.
Do kampanii informacyjnych wykorzystywana jest tak zwana fabryka trolli dogłębnie opisana w zachodnich mediach. W Petersburgu pracują etatowi komentatorzy, których zadaniem jest wpływanie na dyskusję w Internecie. Ich aktywność rośnie w korelacji z wydarzeniami międzynarodowymi istotnymi dla Rosji jak obecne ćwiczenia wojskowe Zapad 2017. Owocami działań są fałszywe informacje (tzw. Fake newsy). Prominentnym przykładem może być nieprawdziwa wypowiedź ministra obrony Litwy, który w okresie prac nad uruchomieniem inicjatywy Wschodniej Flanki miał stwierdzić, że Sojusz Północnoatlantycki nie daje bezpieczeństwa, ale jest zagrożeniem. Ta teza rozprzestrzeniła się w rosyjskojęzycznym Internecie na Litwie, by trafić do mediów społecznościowych i stać się legendą powtarzaną w debacie publicznej. Jednocześnie Rosjanie podejmują działania na rzecz wyciszenia prawdziwych informacji. Ministerstwo obrony Litwy informuje o zdiagnozowanych przypadkach ataków hakerskich, które blokowały działania na rzecz odkłamania faktów przeinaczonych w toku rosyjskich kampanii dezinformacyjnych, na przykład poprzez zablokowanie portali internetowych kluczowych instytucji.
W rozmowie z BiznesAlert.pl anonimowi przedstawiciele ministerstwa obrony Litwy wskazują, że celem działań informacyjnych Rosji jest także debata o uniezależnieniu od rosyjskich surowców. W ich przekonaniu Rosjanie chcą przekonać kraje zachodnie, że bardziej opłaca się kupować więcej u nich, niż płacić więcej za projekty dywersyfikacyjne, jak na przykład terminal LNG w Kłajpedzie. Dzięki tym operacjom argumenty ekonomiczne ignorujące kontrargumenty ekonomiczne oraz polityczne, z Russia Today i Sputnika trafiają do obiegu w mediach litewskich.
Myślę, że analogiczny mechanizm można zaobserwować w polskich mediach. Przykładem może być mit o tanim gazie z Rosji, który opisałem w innym miejscu. Inny przykład to opisana przeze mnie kampania dezinformacyjna na temat energetyki jądrowej podjęta w przededniu decyzji Polski, czy zamierza budować elektrownię tego rodzaju. Działania Rosji w tym zakresie, na przykład w sprawie kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2 zgodnie krytykowanego przez Polskę i Litwę, przynoszą podziały w Europie.
Ministerstwo obrony Litwy klasyfikuje podejście krajów europejskich do tych argumentów. Pierwsza grupa to pryncypialni obrońcy jak Polska i Litwa. To kraje obawiające się działań Rosji i zabiegające o stanowczą politykę europejską. Przebudzeni to druga grupa. To kraje, które zmieniły swoje podejście do Rosji po jej agresji na Ukrainie, jak Szwecja czy Niemcy. Kolejna grupa to kraje skrycie wspierające Rosję jak Chorwacja, Rumunia i Bułgaria. Obawiają się działań rosyjskich, ale ze względu na historię i kontekst lokalny wstrzymują się przed stanowczą ich krytyką. Następna grupa to kraje izolujące się od tematu, jak Austria, Belgia czy Hiszpania. Ze względu na brak więzi lub brak poczucia zagrożenia nie chcą się mieszać w dyskusję na temat działań Rosji. Z kolei Słowacja i Węgry zostały zaklasyfikowane jako kraje używające karty rosyjskiej w polityce krajowej. Używają pozytywnych sygnałów na temat relacji z Rosją do celów politycznych i ekonomicznych w kraju, ale także jako lewar w relacjach z administracją w Brukseli, czego prominentnym przykładem może być Wiktor Orban. Ostatnia grupa to przyjaciele Kremla. Litwini zaliczają do niej Cypr, Grecję i Włochy. Te państwa nie czują się zagrożone ze strony Rosji, wspierają cele jej polityki zagranicznej i działają na rzecz zablokowania zdecydowanych działań przeciwko jej działaniom, np. za zniesieniem sankcji zachodnich. W ten sposób działania Rosji powodują rozłam w Unii Europejskiej i uniemożliwiają stanowczą reakcję, chociażby w sprawie niepotrzebnego (według Komisji Europejskiej) projektu Nord Stream 2.
W celu diagnozowania operacji informacyjnych Litwini stworzyli specjalny program komputerowy z osią czasu i naniesionymi na nią działaniami informacyjnymi Rosji. Pozwala on wykryć zwiększoną aktywność i zaprojektować adekwatną odpowiedź w sferze medialnej. Patent ten został wykorzystany między innymi w Wielkiej Brytanii, czym szczycą się litewscy przedstawiciele ministerstwa obrony. Tego rodzaju rozwiązania są wykorzystywane przy pracy NATO Energy Security Centre of Excellence w Wilnie, w którego pracach, w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, udziału nadal nie bierze Polska. Warto także zaangażować się w prace tallińskiego NATO Cyber Security Centre for Excellence. Zapotrzebowanie na osłonę przed dezinformacją pokazuje oddolna inicjatywa budowy fabryki „elfów”. Elfy to fikcyjne stworzenia, które w mitologii i literaturze fantasy były śmiertelnymi wrogami trolli oraz nierzadko sojusznikami ludzi. Na tej samej zasadzie działa litewska jednostka tworzona przez aktywistów, którzy demaskują fałszywe konta w mediach społecznościowych. Podobne przedsięwzięcia jak „Stop Fake” na Ukrainie czy „Rosyjska V Kolumna w Polsce” mnożą się w Europie. Brakuje im jednak skali, jaką mogą zagwarantować tylko instytucje rządowe. Lepiej zorganizowane „Elfy”, które będą mogły działać na poziomie ponadnarodowym (np. w ramach NATO) zapewnią skuteczniejszy parasol ochronny w sferze informacyjnej.
Warto angażować Polskę w multilateralne działania na rzecz walki z operacjami informacyjnymi ze względu na możliwość wymiany doświadczeń oraz fakt, że w Polsce nieustannie trwa kampania dezinformacyjna Moskwy. Dowodem może być chociażby powielenie przez ministra obrony narodowej RP nieprawdziwej informacji o tym, że pomimo sankcji francuskie śmigłowcowce Mistral zostaną odsprzedane przez Egipt za symbolicznego dolara Rosji. Ze względu na to, że trwają wysiłki na rzecz dalszego zmniejszania zależności Polski od surowców rosyjskich podjęte m.in. przez PGNiG, PKN Orlen i Grupę Lotos, potrzebna jest osłona informacyjna dla nich. Podobnie jest w przypadku polskiego projektu jądrowego, jeżeli zapadnie decyzja o jego realizacji. Ministerstwo energii nie posiada kompetencji odpowiednich do realizacji tego rodzaju zadań, za to resort obrony ma szeroką paletę możliwości do wyboru, na czele ze współpracą z bałtyckimi sąsiadami. Polska energetyka potrzebuje „elfów” do walki z dezinformacją.
Jakóbik: Chmura radioaktywna czyli chmura dezinformacji nad Polską
Wojciech Jakóbik