W ostatnich dwóch tygodniach byłam na pięciu konferencjach czasie których omawiano kwestie związane z elektromobilnością (kiedy to Państwo będą czytać możliwe, że ja będę już w drodze na kolejną). Biorę w nich udział od blisko dwóch lat i mogę powiedzieć tyle, że nauczyliśmy się już trochę o tym zjawisku rozmawiać, choć wciąż jesteśmy jednak teoretykami. Nieliczne przykłady konkretnych działań i sukcesów (często odniesionych za granicą) budzą wielką ciekawość – pisze redaktor portalu BiznesAlert.pl, Agata Rzędowska.
Coś być musi (…) za zakrętem…
Jak powiedział wicepremier Mateusz Morawiecki elektromobilność jest „tuż za zakrętem” więc jak grzyby po deszczu powstają portale, strony i fanpage o tej właśnie tematyce. W kuluarach rozmawia się o tym kto się na czym zna albo nie zna, ale się wypowiada. Słychać czasem opinie wypowiadane z pogardą o przedstawicielach branży, którzy ze sobą na tym jeszcze małym rynku konkurują. Widać jak na dłoni jak przebiega podział za i przeciw „big energy” przy okazji.
Szanse
Ale elektromobilność, która ma się w Polsce rozwijać zgodnie z Planem przyjętym przez rząd to szansa. Szansa dla edukacji, dla przemysłu, dla środowiska, dla miast, dla OZE… Wydaje się, że niektórzy tę rewolucję prześpią i ze zdziwieniem i pretensjami za pięć czy siedem lat będą opowiadać, że nie było odpowiednich subsydiów żeby pobudzić rynek, że brakowało mocy, że budowa infrastruktury wymagała znacznych nakładów. Będą też tacy, którzy szybko zaczną odcinać kupony od wyczucia trendu.
Polskie patenty
Elektromobilność to obszar szalenie pojemny. Wymienię tylko hasłowo wątki, które pojawiły się (i nie powtarzały) w czasie tych pięciu konferencji: blockchain, stacje ładowania we Wrocławiu w 2010 roku, CNG jako konkurencja dla elektromobilności (domowe tankowanie), wytwarzanie wodoru z nadmiarowej energii, polskie patenty na baterie, baterie sodowe, ceny magazynowania energii mogą nie spaść, węglik krzemu, kształcenie pracowników serwisów samochodowych. Każde z tych haseł to pomysł na tekst osadzony właśnie w kontekście rewolucji w transporcie, która się dokonuje. Każde z tych haseł to specjaliści, doświadczenia, prognozy. Muszę przyznać, że debaty dotyczące elektromobilności czasem nie porywają dynamiką, ale też nie są pyskówkami. „Cicha rewolucja” uczy nas dialogu.
Przyszły tydzień będzie obfitował w kolejne wydarzenia (w Stuttgarcie zakończyły się właśnie ogromne targi), chodzą słuchy, że Ministerstwo Energii upubliczni zbierane wiosną uwagi do projektu ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Zostaną oddane do użytku kolejne stacje ładowania (ostatnie tygodnie nareszcie obfitują w takie wydarzenia). Być może na zbliżające się grudniowe święta bez większych obaw da się już pojechać w odwiedziny do dawno nie widzianych przyjaciół i rodziny bez obawy o brak miejsca do ładowania. Za mniej więcej dwa tygodnie spotkają się potencjalni producenci prototypu polskiego samochodu elektrycznego – zobaczymy co z tego wyniknie. Ja znowu pewnie przemycę temat elektromobilności do audycji Rynek Opinii a Wydawca będzie się z pobłażaniem uśmiechać, że chyba te samochody elektryczne szczególnie lubię. No a jak ich nie lubić, skoro przyspieszają wciskając w fotel, nie kopcą pod oknami domów i wszystko to robią po cichu… „po wielkiem ciuchu” (z pozdrowieniami dla Krakowian, którzy już niebawem będą mogli elektryki wypożyczyć).