Za kilka dni poznamy w końcu nazwisko prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej, której p.o. prezesa od niemal dziewięciu miesięcy jest Daniel Ozon – – pisze Karolina Baca-Pogorzelska z Dziennika Gazety Prawnej.
Po dymisji Tomasza Gawlika na początku tego roku stery w JSW przejął szef rady nadzorczej spółki, Daniel Ozon. Najpierw na trzy miesiące. Potem na kolejne trzy. I w końcu – po specjalnej opinii prawników, że tak można – na kolejne trzy. O ile JSW dzięki wysokim cenom produkowanych przez siebie surowców (jest największym w UE producentem węgla koksowego, bazy do produkcji stali, ale i znaczącym producentem koksu) osiąga naprawdę dobre wyniki finansowe (prawie 1,8 mld zł zysku netto po 9 miesiącach tego roku) i jest na fali wznoszącej, to jednak „przejściowy prezes” na dłuższą metę nie jest dobrym rozwiązaniem. Ozon przed objęciem kierowania JSW się wzbraniał i na szefa Jastrzębskiej typowany był jego zastępca ds. ekonomicznych, Robert Ostrowski.
Sytuacja jednak, jak to w górnictwie, zmienia się dynamicznie. Na giełdzie nazwisk pojawił się kolejny typ – Jerzy Kurella. To on pod koniec 2015 r. zastąpił na stanowisku prezesa Taurona Dariusza Luberę, który nie chciał się zgodzić na przejęcie przez koncern energetyczny zagrożonej likwidacją kopalni Brzeszcze. Kurella tę zgodę podpisał, ale to nie pomogło. Szybko zastąpił go Remigiusz Nowakowski (a jego z kolei po niespełna roku obecny szef tej firmy Filip Grzegorczyk).
Niektórzy z moich rozmówców twierdzą, że Kurella mógłby w JSW zrealizować jeden z pomysłów resortu energii, a konkretnie wiceministra Grzegorza Tobiszowskiego, czyli odkupienie od TF Silesia akcji wałbrzyskiej koksowni Victoria (to transakcja za ok. 200 mln zł). Przypomnijmy: JSW w procesie dezinwestycji, gdy była w bardzo złej sytuacji finansowej, sprzedała część swoich aktywów, w tym Victorię (kupiły ją właśnie wspomniane TF Silesia i ARP). Ozon dokonania tej transakcji na razie konsekwentnie odmawia. Ale co dalej? Nie wiadomo. Warto podkreślić, że Kurella może liczyć na mocne wsparcie ministra Henryka Kowalczyka, przewodniczącego komitetu Stałego Rady Ministrów.
Co ciekawe wybór prezesa JSW może się zbiec z potencjalną rekonstrukcją rządu. To o tyle ciekawe, że w nieoficjalnych rozmowach usłyszeć można, że jeśli na stanowisku pozostanie Beata Szydło nie jest pewny los ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego. A to dlatego, że między nim a ministrem Tobiszowskim od dłuższego czasu poważnie zgrzyta. – Ale pani premier rozłożyła nad ministrem Tobiszowskim parasol ochronny.
Układ jest nawet taki, że do końca roku energetyka zaangażowana w Polską Grupę Górniczą nie będzie się specjalnie skarżyć, a w zamian za to dostanie zgodę na przeprowadzenie audytu w PGG po Nowym Roku – mówi jeden z moich śląskich rozmówców. A co jeśli premierem zostanie Jarosław Kaczyński? Wtedy bliski mu Tchórzewski na stanowisku pozostanie, ale z kolei przyszłość ministra Tobiszowskiego stanie pod znakiem zapytania. – Minister Tchórzewski już nie raz skarżył się na niego przy Nowogrodzkiej – twierdzi kolejny z moich rozmówców i dodaje, że nieprzypadkowo znany dobrze ministrowi Tchórzewskiemu z czasów PKP Energetyka Tadeusz Skobel został nowym wiceministrem energii w momencie podsumowania dwóch lat rządu PiS i resortu energii.
Jak ta układanka może się przełożyć na JSW? Moim zdaniem w sytuacji, w której zmienia się minister energii sprawa prezesury w Jastrzębskiej jest otwarta (wiceminister Tobiszowski dementował ostatnio informacje o tym, jakoby on miał startować tam w konkursie). Ale w sytuacji dalszej pracy na stanowisku ministra Tchórzewskiego obstawiałabym, że JSW dalej kierować będzie Daniel Ozon.
Jak wiadomo jednak roszady kadrowe w górnictwie i energetyce na ostatniej prostej pokazują, że życie potrafi zaskoczyć, więc na ostateczne rozstrzygnięcia przyjdzie nam poczekać jeszcze kilka lub kilkanaście dni.