Na polskim rynku rośnie popyt na węgiel dobrej jakości. Krajowe wydobycie spada, co oznacza wzrost importu. Oczywiście głównie z Rosji, choć rosyjski węgiel jest na rynku coraz droższy. Zanim uruchomimy nowe ściany i rozpoczniemy eksploatację nowych złóż, zanim zatrudnimy nowych górników (w tym ukraińskich, bo polskich posłaliśmy na urlopy górnicze, kilkuset wyemigrowało kopać węgiel w Australii, .itp) zasypią nas tysiące ton węgla ze Wschodu – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.
W trzecim kwartale 2017 r. średnia cena węgla energetycznego w portach ARA wyniosła 87 USD za tonę. W porównaniu z III kwartałem 2016 r. oznacza to wzrost o 45 proc. (60 USD za tonę) oraz wzrost także o 45 proc. od średniej rocznej w 2016, wynoszącej 60 dolarów za tonę.
Na rynkach globalnych węgiel energetyczny się opłaca
Z kolei w porównaniu do drugiego kwartału 2017 r. (kiedy cena węgla wynosiła 77 dol.) oznacza to wzrost o 13. Obecnie ceny węgla w ARA są jeszcze wyższe. Kontrakty na grudzień 2017 i styczeń 2018 r. wyceniają tonę po 95,10 USD. Luty, marzec i kwiecień 2018 utrzymują cenę powyżej 90 dol. Następne miesiące to niewielki dalszy spadek. Ale, zastrzegają eksperci rynku, tu mogą być niespodziewane zwyżki ponownie powyżej 90 – 95 USD. W kontraktach na maj 2020 cena spada do 79,80 USD. I tak aż do grudnia 2021. Jednak nawet ceny poniżej 75 USD za tonę są wyższe niż ceny z początku roku 2017, więc bardzo atrakcyjne dla producentów węgla. Może więc pojawić się zwiększona podaż, co pociągnie spadek cen, jednak analitycy zwracają uwagę, że w tym samym czasie będzie wzrastać popyt. Pomimo, a nawet jako skutek, zwiększenia zainstalowanych mocy w energetyce odnawialnej, co bezwzględnie wymaga bilansowania rynku energii przez zwiększenie produkcji elektrowni konwencjonalnych. A Japończycy stawiają na miks: energia nuklearna i węglowa z rosnącym importem węgla.
Polska sprzeczność – wzrost popytu i spadek produkcji
W Polsce w bliskiej perspektywie jest niedobrze – wzrasta zapotrzebowanie na węgiel energetyczny przy jednoczesnym wyraźnym spadku wydobycia tego węgla. W prognozach na 2018 r. szacuje się że wzrosną ceny miałów węglowych o ok. 15 proc. Przy takiej koniunkturze polskie kopalnie mogłyby rentownie sprzedawać znacznie więcej węgla, niż są dziś w stanie wydobyć. Co wymaga dużych inwestycji w odbudowę potencjału. Bo obecnie jest coraz gorzej. Prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej Janusz Olszowski podkreślał wielokrotnie oczywistość, że największym problemem polskiego górnictwa jest jego niedoinwestowanie w minionych latach, skutkujące obecnie brakiem odpowiedniego frontu wydobywczego. (Konferencja Górnictwo 2017 r., Katowice, 27 listopada 2017, debata pt.: Restrukturyzacja i strategia. Wizja polskiego górnictwa w roku 2030 ).
Scenariusze zawarte w rządowym projekcie Program dla sektora węgla kamiennego górnictwa, przewidują, że Polska w 2030 r. nadal będzie potrzebować węgla dla energetyki. Według scenariusza referencyjnego ( średniego) ok. 70 mln ton rocznie. W scenariuszu rozwojowym zapotrzebowanie wynosi 85 mln ton rocznie. A w scenariuszu minimalnym co najmniej 54-55 mln ton. Co do inwestycji – niewiele z tych scenariuszy wynika, zapewne dlatego, że problem jest w finansowaniu.
Na razie rynkowa dziura rośnie. Rada na to jest prosta – by zaspokoić potrzeby krajowej energetyki konieczne jest zwiększenie importu węgla. To wprawdzie też kosztuje, ale nie wymaga długoterminowych inwestycji, zwiększenia zatrudnienia itd. I jest bardzo dobrze widziane, np. w Unii Europejskiej. Do tego mamy bardzo szybko produkt. Więc importujemy.
Według danych Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP), opublikowanych w raporcie LW Bogdanka, w ciągu trzech kwartałów tego roku polskie kopalnie węgla energetycznego (bez sektora prywatnego) wydobyły 37,5 mln ton wobec wyniku dla tego samego okresu w 2016 r. wynoszącego 40,8 mln. ton. Czyli ponad 3 mln ton węgla mniej. W tym samym czasie czyli rok do roku Import węgla energetycznego wzrósł z 4,3 mln ton do 6,2 mln ton. To wciąż nie dużo, ale musi niepokoić: tempo wzrostu importu jest dynamiczne i powiązane ze dynamicznym spadkiem krajowego wydobycia.
Import jest dobry na wszystko
W ocenie menadżerów sektora krajowego import węgla w kolejnych latach będzie normalnym zjawiskiem. Były wicepremier, twórca programu reformy górnictwa w końcu lat 90. – Janusz Steinhoff, uznaje, że jesteśmy skazani na import. Jego zdaniem nic nie wskazuje na to, by poziom nowych inwestycji nadążał za poziomem redukcji wydobycia w tych kopalniach, które kończą złoża i muszą być zlikwidowane. Wprawdzie „należy zapalić zielone światło dla inwestycji w wydobywanie węgla kamiennego i brunatnego; ale nie ma dużych szans na to, żebyśmy byli samowystarczalni, jeśli chodzi o węgiel kamienny” – ocenia dr Steinhoff.
Należy spodziewać się więc, że będziemy importować zarówno grube sorty, jak i miały Jednak jest pytanie o skalę i dynamikę. Tu brakuje dostępnych analiz.
Dostawy ze wschodu realizuje grupa SUEK
I drugie pytanie – o kierunek dostaw węgla. Mocno już sygnalizowany, bo przyrost importu jest największy ze wschodu. To znaczy – w Rosji jest zakaz importu polskich jabłek, a w Polsce rynek jest otwarty dla rosyjskiego węgla. W SUEK o to nie zapytałam.
Grupa SUEK, największy rosyjski producent węgla, plasuje się w pierwszej dziesiątce światowych liderów wydobycia. Jest też poważnym rosyjskim eksporterem – sprzedaje zagranicę około 30 proc. całego rosyjskiego wywozu. Wydobycie węgla w kopalniach należących do SUEK w zagłębiu Kuzbass, a także w regionach Chakasji, Buriacji i Kabarowska przewyższa 90 mln ton rocznie. SUEK eksportuje węgiel na rynki Azji i Europy zachodniej przede wszystkim do Niemiec, ponad 55 mln ton rocznie. Jest też największym dostawcą węgla do Polski niemal od 10 lat dostarczając ( wg danych z ub.r.) około 2 – 2,5 mln ton różnych typów węgla dla finalnych odbiorców w energetyce zawodowej, ciepłownictwie oraz zakładach produkcyjnych, a także dla firm zajmujących się w dalszej kolejności dystrybucją opału.
Wstępne informacje za rok bieżący sygnalizują, że SUEK dostarczy na Polski rynek więcej niż dotychczasowe 2,5 mln ton. Szacunkowo TASS-ekonomia ocenia, że będzie to ponad 3,5 mln ton. W każdym razie firmy prowadzące hurtowe dostawy rosyjskiego węgla pracują pełną parą. Informacjami za listopad z naszych Urzędów Celnych podobno dysponuje Ministerstwo Energii, ale nie są to informacje dostępne dla mediów. Wg informacji spółki SUEK Polska, ma ona „spory sukces w uzupełnianiu brakującego wolumenu węgla na rynku polskim.” Założenie to realizowane jest poprzez bezpośrednie dostawy do odbiorców, jak i przez współpracę z polskimi producentami. Dostawy węgla do Polski firma realizuje drogą lądową i morską, ma też własną sieć logistyczną pozwalającą – jak informują biura SUEK – dotrzeć do niemal każdego miejsca w Polsce. W materiałach reklamowych czytamy, że „stabilna obecność SUEK Polska na rynku możliwa jest również dzięki doskonałej współpracy z naszymi podwykonawcami, których staranność i ciągłe dążenie do podwyższania jakości świadczonych usług pozostają kluczowe dla naszej działalności.” No i gdzie te sankcje?