icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Rzędowska: Elektromobilność łączy posłów

9 stycznia 2018 roku miało miejsce w Sejmie pierwsze czytanie projektu ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Choć początkowo nic tego nie zapowiadało na poparcie projektu zdecydowały się wszystkie kluby (pierwotnie przeciwny był Kukiz’15). Posłanki i posłowie zadający pytania podsekretarzowi stanu w Ministerstwie Energii Michałowi Kurtyce zwrócili uwagę na niewystarczające ich zdaniem subsydia, pomięcie kwestii związanych z budową infrastruktury do tankowania wodoru. Zarzucano projektowi, że „restauruje energetykę opartą o węgiel”, „brakuje jej przejrzystości”, „ustawa jest zbiorem pobożnych życzeń”.

Presja czasowa

Przedstawiając uzasadnienie projektu ustawy oraz odpowiadając na pytania posłów w czasie debaty Michał Kurtyka wiele uwagi poświęcił przyszłości. Można wywnioskować, że faktycznie twórcy projektu w oparciu o badania syntetyzowali zagadnienia, które mają nas wprowadzić w transport przyszłości.

Jednak moim zdaniem wciąż kilku elementów brakuje. Wydaje mi się, że na końcowym etapie prac wyczuwalna jest presja czasu ze strony Komisji Europejskiej wobec, której Polska jest zobligowana przyjąć przepisy dotyczące paliw alternatywnych. Ma to związek z przyjęciem w 2014 roku dyrektywy unijnej, której zapisy Polska będzie implementować. Faktem jest, że twórcy ustawy postawili sobie ambitne cele, a kwestie w niej poruszane wykraczają znacznie poza unijne ramy. Być może część z niedociągnięć lub przeoczeń zastanie poprawiona w komisjach, do których trafi projekt.

Impuls do budowania infrastruktury

Ustawa ma być instrumentem, który daje samorządom możliwość walki ze smogiem czy hałasem w miastach. Ma także dawać impuls dla najbardziej przedsiębiorczych i innowacyjnych pomysłów na rozwijanie modeli biznesowych wokół elektromobilności.

W trakcie debaty zarzucano projektowi, że wbrew deklaracjom twórców wcale nie przyczyni się on do przyspieszenia gospodarczego w kraju ani nie będzie korzystne dla polskiej energetyki ponieważ ona wciąż opiera się o węgiel. Nie było także dla posłanek i posłów jasne czy daje realną szansę na powstanie infrastruktury bazowej w oparciu o zasady rynkowe.

Polski przemysł dla stref czystego transportu

Co ciekawe padały także pytania o powstanie polskiego samochodu elektrycznego. O to z komponentów pochodzących z jakich krajów może on powstać. Wiele miejsca w trakcie debaty zajęły także kwestie związane z rozwijaniem niskoemisyjnego transportu miejskiego. Przedstawiciel Nowoczesnej Marek Sowa wykazywał, że środki jakie mają być przeznaczone na zakup autobusów elektrycznych będą niewystarczające.

Posłowie odnieśli się także do zagadnień smogu. Poseł Mieczysław Kasprzak z PSL wspomniał w swoim wystąpieniu o tym, że to smog w Polsce odpowiada za szereg przedwczesnych zgonów zatem podejmowanie działań naprawczych ma uzasadnienie. Przywołała on jednak kwestie związane z brakiem wsparcia dla rozwoju OZE, który jego zdaniem cofną Polskę pod względem nowoczesności.

Ireneusz Zyska z koła Wolni i Solidarni zwracając uwagę na brak włączenia wodoru do katalogu paliw alternatywnych mających wsparcie przy rozwijaniu infrastruktury wpisał się we wcześniejsze wypowiedzi posłów. Zaznaczył także, że projekt przedstawiony w Sejmie to efekt kompromisu pomiędzy „uciążliwościami administracyjnymi dla obywateli a niezbędnymi regulacjami”.

Subsydia dadzą stabilność

Posłowie Zdzisław Gawlik i Piotr Cieśliński z PO zwracali uwagę na niewystarczające zachęty do zakupu i rozwoju rynku aut elektrycznych. To chyba najbardziej emocjonująca kwestia. Tego co wiąże się z budową infrastruktury do ładowania nie widać. Dla przeciętnego kierowcy istotne będzie to czy może samochód elektryczny kupić na zasadach nie gorszych niż w krajach, do grona których pod względem rozwoju gospodarczego aspirujemy. Tłumaczenie braku zachęt wczesną fazą rozwoju technologii i prognozy dotyczące spadku cen aut elektrycznych (Michał Kurtyka mówił o latach 2020-2022) nie są dla ludzi chcących przesiąść się z aut spalinowych do elektrycznych już dziś dobrymi argumentami.

Podsumowując debatę sejmową można pokusić się o stwierdzenie, że elektromobilność bardziej łączy niż dzieli kluby parlamentarne, szczególnie w dążeniu do umożliwienia polskim kierowcom korzystania z nowoczesnych pojazdów napędzanych paliwami alternatywnymi.

9 stycznia 2018 roku miało miejsce w Sejmie pierwsze czytanie projektu ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Choć początkowo nic tego nie zapowiadało na poparcie projektu zdecydowały się wszystkie kluby (pierwotnie przeciwny był Kukiz’15). Posłanki i posłowie zadający pytania podsekretarzowi stanu w Ministerstwie Energii Michałowi Kurtyce zwrócili uwagę na niewystarczające ich zdaniem subsydia, pomięcie kwestii związanych z budową infrastruktury do tankowania wodoru. Zarzucano projektowi, że „restauruje energetykę opartą o węgiel”, „brakuje jej przejrzystości”, „ustawa jest zbiorem pobożnych życzeń”.

Presja czasowa

Przedstawiając uzasadnienie projektu ustawy oraz odpowiadając na pytania posłów w czasie debaty Michał Kurtyka wiele uwagi poświęcił przyszłości. Można wywnioskować, że faktycznie twórcy projektu w oparciu o badania syntetyzowali zagadnienia, które mają nas wprowadzić w transport przyszłości.

Jednak moim zdaniem wciąż kilku elementów brakuje. Wydaje mi się, że na końcowym etapie prac wyczuwalna jest presja czasu ze strony Komisji Europejskiej wobec, której Polska jest zobligowana przyjąć przepisy dotyczące paliw alternatywnych. Ma to związek z przyjęciem w 2014 roku dyrektywy unijnej, której zapisy Polska będzie implementować. Faktem jest, że twórcy ustawy postawili sobie ambitne cele, a kwestie w niej poruszane wykraczają znacznie poza unijne ramy. Być może część z niedociągnięć lub przeoczeń zastanie poprawiona w komisjach, do których trafi projekt.

Impuls do budowania infrastruktury

Ustawa ma być instrumentem, który daje samorządom możliwość walki ze smogiem czy hałasem w miastach. Ma także dawać impuls dla najbardziej przedsiębiorczych i innowacyjnych pomysłów na rozwijanie modeli biznesowych wokół elektromobilności.

W trakcie debaty zarzucano projektowi, że wbrew deklaracjom twórców wcale nie przyczyni się on do przyspieszenia gospodarczego w kraju ani nie będzie korzystne dla polskiej energetyki ponieważ ona wciąż opiera się o węgiel. Nie było także dla posłanek i posłów jasne czy daje realną szansę na powstanie infrastruktury bazowej w oparciu o zasady rynkowe.

Polski przemysł dla stref czystego transportu

Co ciekawe padały także pytania o powstanie polskiego samochodu elektrycznego. O to z komponentów pochodzących z jakich krajów może on powstać. Wiele miejsca w trakcie debaty zajęły także kwestie związane z rozwijaniem niskoemisyjnego transportu miejskiego. Przedstawiciel Nowoczesnej Marek Sowa wykazywał, że środki jakie mają być przeznaczone na zakup autobusów elektrycznych będą niewystarczające.

Posłowie odnieśli się także do zagadnień smogu. Poseł Mieczysław Kasprzak z PSL wspomniał w swoim wystąpieniu o tym, że to smog w Polsce odpowiada za szereg przedwczesnych zgonów zatem podejmowanie działań naprawczych ma uzasadnienie. Przywołała on jednak kwestie związane z brakiem wsparcia dla rozwoju OZE, który jego zdaniem cofną Polskę pod względem nowoczesności.

Ireneusz Zyska z koła Wolni i Solidarni zwracając uwagę na brak włączenia wodoru do katalogu paliw alternatywnych mających wsparcie przy rozwijaniu infrastruktury wpisał się we wcześniejsze wypowiedzi posłów. Zaznaczył także, że projekt przedstawiony w Sejmie to efekt kompromisu pomiędzy „uciążliwościami administracyjnymi dla obywateli a niezbędnymi regulacjami”.

Subsydia dadzą stabilność

Posłowie Zdzisław Gawlik i Piotr Cieśliński z PO zwracali uwagę na niewystarczające zachęty do zakupu i rozwoju rynku aut elektrycznych. To chyba najbardziej emocjonująca kwestia. Tego co wiąże się z budową infrastruktury do ładowania nie widać. Dla przeciętnego kierowcy istotne będzie to czy może samochód elektryczny kupić na zasadach nie gorszych niż w krajach, do grona których pod względem rozwoju gospodarczego aspirujemy. Tłumaczenie braku zachęt wczesną fazą rozwoju technologii i prognozy dotyczące spadku cen aut elektrycznych (Michał Kurtyka mówił o latach 2020-2022) nie są dla ludzi chcących przesiąść się z aut spalinowych do elektrycznych już dziś dobrymi argumentami.

Podsumowując debatę sejmową można pokusić się o stwierdzenie, że elektromobilność bardziej łączy niż dzieli kluby parlamentarne, szczególnie w dążeniu do umożliwienia polskim kierowcom korzystania z nowoczesnych pojazdów napędzanych paliwami alternatywnymi.

Najnowsze artykuły