icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Wójcik: Wizjoner i technokrata spierają się o atom dla Polski

Atom w Polsce to według rządu konieczność, a decyzja o powstaniu polskiej elektrowni jądrowej „na pewno zapadnie w pierwszej połowie roku” – pisze Teresa Wójcik, redaktor portalu BiznesAlert.pl. 

Rząd wciąż nie opracował zapowiadanego dokumentu wyznaczającego długookresową strategię energetyczną do roku 2050. Dokument, pt „Polityka energetyczna Polski do 2050” ma określić rozwój krajowego miksu energetycznego oraz jakie źródła i w jakim stopniu będą uczestniczyć w krajowym miksie generowania energii.

Czy atom to konieczność?

Na podstawie oficjalnych wypowiedzi ministra Krzysztofa Tchórzewskiego wiadomo tylko, że kierowany przez niego resort nie zamierza forsować budowy nowych bloków węglowych po sfinalizowaniu obecnie prowadzonych projektów za wyjątkiem zapewne Ostrołęki. Mamy też zapewnienia, że do 2050 roku z elektrowni węglowych będzie pochodzić ok. 50 procent energii elektrycznej, do 20 procent ze źródeł odnawialnych, że będziemy także wytwarzać prąd z bloków gazowych oraz jądrowych. Tu jednak brakuje konkretów, choć pod koniec stycznia tego roku minister energii Krzysztof Tchórzewski, wymieniając spodziewane najważniejsze wydarzenia w energetyce w 2018 r., wymienił m.in. decyzję rządu w sprawie ewentualnej budowy elektrowni atomowej. Podkreślił, że jego zdaniem, atom w Polsce to konieczność, a decyzja rządu o powstaniu polskiej elektrowni jądrowej „na pewno zapadnie w pierwszej połowie roku”. To niezbędny element w polskim miksie energetycznym – uważa Tchórzewski.

Iskrzyło, ale już nie iskrzy

Przed rekonstrukcją rządu, pod koniec roku pojawiały się opinie, że między resortem energii kierowanym przez Krzysztofa Tchórzewskiego a resortem rozwoju wicepremiera Mateusza Morawieckiego iskrzyło między tradycjonalistami z konwencjonalnej energetyki a innowacyjnym Morawieckim i jego zapleczem. Wobec tego Wojciech Myślecki kojarzony przez niektórych z premierem miałby zastąpić Tchórzewskiego, a Morawiecki miałby w ważnym dla całej gospodarki ministerstwie swojego zaufanego człowieka i dzięki niemu decydujący wpływ na politykę energetyczną. Ale tak się nie stało, prawdopodobnie były to czyjeś życzenia nie do pogodzenia ze strategią partii rządzącej.

Warto jedynie przypomnieć, że Myślecki to prezes zarządu spółki doradczej Global Investment Corp. i doradca ds. programów strategicznych w BZ WBK – banku, któremu w latach 2007–2015 szefował Mateusz Morawiecki. Myślecki to także postać mocno osadzona w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR ), gdzie jest Przewodniczącym Zespołu Nowych Technologii Wytwarzania Energii oraz członek rady nadzorczej KGHM. W swoim czasie był także członkiem rady nadzorczej Energa Wytwarzanie. Dał się wtedy poznać jako zdecydowany zwolennik budowy małych bloków energetycznych ( wtedy jeszcze węglowych) 240-250 MW, jako o wiele dogodniejszych do budowania elastycznego i bardziej efektywnego systemu elektroenergetycznego. Był jednocześnie obiektywny, gdyż zwrócił jednak uwagę, że racjonalizm decyzji o budowie pojedynczego bloku polega na tym, że w Ostrołęce rzeczywiście są warunki przyłączeniowe na 1000 MW oraz pole pod budowę, choć powinno być ono przeznaczone na specjalny układ OZE.

Technokrata i wizjoner

Myślecki, jednak – w przeciwieństwie do Tchórzewskiego i obecnego premiera – jest mniej technokratą a bardziej wizjonerem. Zamiast porównywać bieżące zyski i straty ocenia, że do roku 2070 węgiel całkowicie zniknie z energetyki. Zniknie i już. Przewodniczący zespołu nowoczesnych technologii wytwarzania energii przy NCBR poddał też w wątpliwość budowę dużej elektrowni jądrowej, która bazowałaby na obecnie dostępnej technologii. Lepiej zaczekać na nową, podsumował, bo za 15 do 20 lat może pojawić się nowa technologia w energetyce jądrowej, która pozwoli na budowę mniejszych, samochłodzących się bloków. Na pytanie jednego z ekspertów o przyszłość wielkich jednostek energetycznych, odpowiedział, że era wielkich bloków przemija. Przyszłość należy do prosumentów. – Źródła fotowoltaiczne weszły na krzywą wykładniczą wzrostu wydajności równocześnie przy spadku ceny krańcowej wytwarzania jednostki energii z tych źródeł. Ta energetyka będzie inna niż sobie wyobrażamy. Inaczej trzeba będzie z niej korzystać. Nie zaryzykowałbym więc tworzenia żadnego miksu energetycznego w tej chwili – ocenił dr Myślecki.

Tymczasem pragmatyczny do bólu minister Tchórzewski krytycznie ocenił doświadczenia Niemiec z wizjonerską energetyką odnawialną. Wyliczył przede wszystkim coroczne koszty niemieckiego systemu wsparcia OZE kształtujące się na poziomie około 25 mld euro. I powołał się na wręcz „bunt” niemieckiego społeczeństwa wobec Energiewende, którego jednak nie potwierdzają badania opinii publicznej, która w większości popiera zwrot ku odnawialnym źródłom. Wytknął też ogromne szkody dla gospodarki niemieckiej spowodowane stopniową likwidacją energetyki jądrowej.

Kto sfinansuje polską elektrownię jądrową?

PGE odpadła, gdyż stawia na wielkie morskie farmy wiatrowe. Niespodziewanie atomem ma zająć się PKN Orlen, choć dodaje sobie nową, znaczącą, ale kosztowną branżę. Jedyne racjonalne uzasadnienie: Orlen ma duże i wolne aktywa. Ale czy musi je przeznaczyć w blok jądrowy? Były prezes Władysław Jasiński i jego ekipa nie byli zwolennikami tej koncepcji. No to jest nowy prezes, bardziej chętny i obecnie Orlen sprawdza różne projekty, które mogą korzystnie wpisać się w strategię koncernu. Także udział w budowie elektrowni atomowej, który oczywiście, „starannie analizuje”. Zwłaszcza, że pomysł nie spodobał się na giełdzie i papiery Orlenu straciły natychmiast 4,4 proc.
Inwestycja w elektrownię jądrową to długa perspektywa na sukces. Orlen dotychczas wolał sukcesy szybsze: produkcję i sprzedaż energii elektrycznej realizuje natychmiast i w zasadzie bez ryzyka. Oczywiście prezes Obajtek podkreślił, że „wszystkie projekty, które realizuje PKN Orlen, muszą przejść restrykcyjne analizy inwestycyjne”. Dotyczy to też elektrowni jądrowej. – Analizujemy wszystkie możliwe projekty, które mogą mieścić się w naszej strategii, naturalnie łącznie z projektem elektrowni jądrowej” – powiedział były już wiceprezes Orlenu Mirosław Kochalski w wywiadzie dla Reutersa. Z końcem stycznia PKN Orlen podał, że w 2018 r. nakłady na inwestycje w całej grupie Orlen mają wynieść 4,8 mld zł, przy czym 3 mld zł w segmencie downstream (rafineria, petrochemia, energetyka), w segmencie usptream (wydobycie) – 0,8 mld zł, w detalu – 0,7 mld zł, a w przypadku funkcji korporacyjnych – 0,3 mld zł.

Premier patrzy pozytywnie na atom

Premier Mateusz Morawiecki warunkowo popiera rozwój energetyki jądrowej kraju. W jego expose zaledwie jedno zdanie odnosiło się do energetyki jądrowej: – „patrzymy pozytywnie na atom” – . W jednym z wcześniejszych wywiadów obecny premier, a wówczas jeszcze minister rozwoju i finansów stwierdził, że opowiada się za „tanią energetyką jądrową”. Widać też, że chce mieć model finansowy dla jądrówek, który pozwoli mu przełamać opory w wielu strukturach, m.in. w Ministerstwie Środowiska. Według rządu wobec zbyt drogiego kontraktu różnicowego pozostają silni inwestorzy jak Orlen.

Według opinii ekspertów z Ministerstwa Energii budowa elektrowni jądrowej 1 000 MW ma trwać 10 lat. Decyzja powinna zostać podjęta w pierwszej połowie 2018 roku – uważa minister Tchórzewski. – „W pierwszym kwartale zakończymy sprawy związane z notyfikację rynku mocy”. Uruchomienie tego instrumentu otworzy perspektywę dla inwestycji energetycznych, w tym na budowę bloków jądrowych. I zapewni stabilność na kilkanaście lat do przodu. Nie tylko zresztą stabilność – także bardzo duże oszczędności. Bowiem z badań rynku energii wynika, że przy uwzględnieniu wszystkich składowych kosztów ponoszonych przez społeczeństwo okazuje się, że w perspektywie całego życia elektrowni najtańsza jest energia elektryczna z elektrowni jądrowych (85 USD/MWh), droższa jest energia z elektrowni węglowych (155 USD/MWh) ze względu na koszty strat zdrowia ludzi i emisje CO2, a energia wiatrowa (177 USD/MWh) i słoneczna (222 USD/MWh) są najdroższymi źródłami elektryczności. Opracowanie NCBJ na ten temat można znaleźć na stronie internetowej Komitetu Problemów Energetyki Polskiej Akademii Nauk.

Na koniec najważniejsze z punktu widzenia europejskiej polityki klimatycznej wymagającej dużej redukcji dwutlenku węgla. Elektrownie jądrowe są obecnie największym bezemisyjnym źródłem energii elektrycznej. Stwierdzają to uchwały Parlamentu Europejskiego i raporty IPCC. Jeśli rządowi Mateusza Morawieckiego uda się przekonać Komisję Europejską, by uwzględniała średnie emisje z sektora energii – to dla Polski najlepszym rozwiązaniem są bloki jądrowe. Byle w miarę szybko.

Sobolewski: Energia jądrowa może dać ciepło przemysłowe i… wodór

Atom w Polsce to według rządu konieczność, a decyzja o powstaniu polskiej elektrowni jądrowej „na pewno zapadnie w pierwszej połowie roku” – pisze Teresa Wójcik, redaktor portalu BiznesAlert.pl. 

Rząd wciąż nie opracował zapowiadanego dokumentu wyznaczającego długookresową strategię energetyczną do roku 2050. Dokument, pt „Polityka energetyczna Polski do 2050” ma określić rozwój krajowego miksu energetycznego oraz jakie źródła i w jakim stopniu będą uczestniczyć w krajowym miksie generowania energii.

Czy atom to konieczność?

Na podstawie oficjalnych wypowiedzi ministra Krzysztofa Tchórzewskiego wiadomo tylko, że kierowany przez niego resort nie zamierza forsować budowy nowych bloków węglowych po sfinalizowaniu obecnie prowadzonych projektów za wyjątkiem zapewne Ostrołęki. Mamy też zapewnienia, że do 2050 roku z elektrowni węglowych będzie pochodzić ok. 50 procent energii elektrycznej, do 20 procent ze źródeł odnawialnych, że będziemy także wytwarzać prąd z bloków gazowych oraz jądrowych. Tu jednak brakuje konkretów, choć pod koniec stycznia tego roku minister energii Krzysztof Tchórzewski, wymieniając spodziewane najważniejsze wydarzenia w energetyce w 2018 r., wymienił m.in. decyzję rządu w sprawie ewentualnej budowy elektrowni atomowej. Podkreślił, że jego zdaniem, atom w Polsce to konieczność, a decyzja rządu o powstaniu polskiej elektrowni jądrowej „na pewno zapadnie w pierwszej połowie roku”. To niezbędny element w polskim miksie energetycznym – uważa Tchórzewski.

Iskrzyło, ale już nie iskrzy

Przed rekonstrukcją rządu, pod koniec roku pojawiały się opinie, że między resortem energii kierowanym przez Krzysztofa Tchórzewskiego a resortem rozwoju wicepremiera Mateusza Morawieckiego iskrzyło między tradycjonalistami z konwencjonalnej energetyki a innowacyjnym Morawieckim i jego zapleczem. Wobec tego Wojciech Myślecki kojarzony przez niektórych z premierem miałby zastąpić Tchórzewskiego, a Morawiecki miałby w ważnym dla całej gospodarki ministerstwie swojego zaufanego człowieka i dzięki niemu decydujący wpływ na politykę energetyczną. Ale tak się nie stało, prawdopodobnie były to czyjeś życzenia nie do pogodzenia ze strategią partii rządzącej.

Warto jedynie przypomnieć, że Myślecki to prezes zarządu spółki doradczej Global Investment Corp. i doradca ds. programów strategicznych w BZ WBK – banku, któremu w latach 2007–2015 szefował Mateusz Morawiecki. Myślecki to także postać mocno osadzona w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR ), gdzie jest Przewodniczącym Zespołu Nowych Technologii Wytwarzania Energii oraz członek rady nadzorczej KGHM. W swoim czasie był także członkiem rady nadzorczej Energa Wytwarzanie. Dał się wtedy poznać jako zdecydowany zwolennik budowy małych bloków energetycznych ( wtedy jeszcze węglowych) 240-250 MW, jako o wiele dogodniejszych do budowania elastycznego i bardziej efektywnego systemu elektroenergetycznego. Był jednocześnie obiektywny, gdyż zwrócił jednak uwagę, że racjonalizm decyzji o budowie pojedynczego bloku polega na tym, że w Ostrołęce rzeczywiście są warunki przyłączeniowe na 1000 MW oraz pole pod budowę, choć powinno być ono przeznaczone na specjalny układ OZE.

Technokrata i wizjoner

Myślecki, jednak – w przeciwieństwie do Tchórzewskiego i obecnego premiera – jest mniej technokratą a bardziej wizjonerem. Zamiast porównywać bieżące zyski i straty ocenia, że do roku 2070 węgiel całkowicie zniknie z energetyki. Zniknie i już. Przewodniczący zespołu nowoczesnych technologii wytwarzania energii przy NCBR poddał też w wątpliwość budowę dużej elektrowni jądrowej, która bazowałaby na obecnie dostępnej technologii. Lepiej zaczekać na nową, podsumował, bo za 15 do 20 lat może pojawić się nowa technologia w energetyce jądrowej, która pozwoli na budowę mniejszych, samochłodzących się bloków. Na pytanie jednego z ekspertów o przyszłość wielkich jednostek energetycznych, odpowiedział, że era wielkich bloków przemija. Przyszłość należy do prosumentów. – Źródła fotowoltaiczne weszły na krzywą wykładniczą wzrostu wydajności równocześnie przy spadku ceny krańcowej wytwarzania jednostki energii z tych źródeł. Ta energetyka będzie inna niż sobie wyobrażamy. Inaczej trzeba będzie z niej korzystać. Nie zaryzykowałbym więc tworzenia żadnego miksu energetycznego w tej chwili – ocenił dr Myślecki.

Tymczasem pragmatyczny do bólu minister Tchórzewski krytycznie ocenił doświadczenia Niemiec z wizjonerską energetyką odnawialną. Wyliczył przede wszystkim coroczne koszty niemieckiego systemu wsparcia OZE kształtujące się na poziomie około 25 mld euro. I powołał się na wręcz „bunt” niemieckiego społeczeństwa wobec Energiewende, którego jednak nie potwierdzają badania opinii publicznej, która w większości popiera zwrot ku odnawialnym źródłom. Wytknął też ogromne szkody dla gospodarki niemieckiej spowodowane stopniową likwidacją energetyki jądrowej.

Kto sfinansuje polską elektrownię jądrową?

PGE odpadła, gdyż stawia na wielkie morskie farmy wiatrowe. Niespodziewanie atomem ma zająć się PKN Orlen, choć dodaje sobie nową, znaczącą, ale kosztowną branżę. Jedyne racjonalne uzasadnienie: Orlen ma duże i wolne aktywa. Ale czy musi je przeznaczyć w blok jądrowy? Były prezes Władysław Jasiński i jego ekipa nie byli zwolennikami tej koncepcji. No to jest nowy prezes, bardziej chętny i obecnie Orlen sprawdza różne projekty, które mogą korzystnie wpisać się w strategię koncernu. Także udział w budowie elektrowni atomowej, który oczywiście, „starannie analizuje”. Zwłaszcza, że pomysł nie spodobał się na giełdzie i papiery Orlenu straciły natychmiast 4,4 proc.
Inwestycja w elektrownię jądrową to długa perspektywa na sukces. Orlen dotychczas wolał sukcesy szybsze: produkcję i sprzedaż energii elektrycznej realizuje natychmiast i w zasadzie bez ryzyka. Oczywiście prezes Obajtek podkreślił, że „wszystkie projekty, które realizuje PKN Orlen, muszą przejść restrykcyjne analizy inwestycyjne”. Dotyczy to też elektrowni jądrowej. – Analizujemy wszystkie możliwe projekty, które mogą mieścić się w naszej strategii, naturalnie łącznie z projektem elektrowni jądrowej” – powiedział były już wiceprezes Orlenu Mirosław Kochalski w wywiadzie dla Reutersa. Z końcem stycznia PKN Orlen podał, że w 2018 r. nakłady na inwestycje w całej grupie Orlen mają wynieść 4,8 mld zł, przy czym 3 mld zł w segmencie downstream (rafineria, petrochemia, energetyka), w segmencie usptream (wydobycie) – 0,8 mld zł, w detalu – 0,7 mld zł, a w przypadku funkcji korporacyjnych – 0,3 mld zł.

Premier patrzy pozytywnie na atom

Premier Mateusz Morawiecki warunkowo popiera rozwój energetyki jądrowej kraju. W jego expose zaledwie jedno zdanie odnosiło się do energetyki jądrowej: – „patrzymy pozytywnie na atom” – . W jednym z wcześniejszych wywiadów obecny premier, a wówczas jeszcze minister rozwoju i finansów stwierdził, że opowiada się za „tanią energetyką jądrową”. Widać też, że chce mieć model finansowy dla jądrówek, który pozwoli mu przełamać opory w wielu strukturach, m.in. w Ministerstwie Środowiska. Według rządu wobec zbyt drogiego kontraktu różnicowego pozostają silni inwestorzy jak Orlen.

Według opinii ekspertów z Ministerstwa Energii budowa elektrowni jądrowej 1 000 MW ma trwać 10 lat. Decyzja powinna zostać podjęta w pierwszej połowie 2018 roku – uważa minister Tchórzewski. – „W pierwszym kwartale zakończymy sprawy związane z notyfikację rynku mocy”. Uruchomienie tego instrumentu otworzy perspektywę dla inwestycji energetycznych, w tym na budowę bloków jądrowych. I zapewni stabilność na kilkanaście lat do przodu. Nie tylko zresztą stabilność – także bardzo duże oszczędności. Bowiem z badań rynku energii wynika, że przy uwzględnieniu wszystkich składowych kosztów ponoszonych przez społeczeństwo okazuje się, że w perspektywie całego życia elektrowni najtańsza jest energia elektryczna z elektrowni jądrowych (85 USD/MWh), droższa jest energia z elektrowni węglowych (155 USD/MWh) ze względu na koszty strat zdrowia ludzi i emisje CO2, a energia wiatrowa (177 USD/MWh) i słoneczna (222 USD/MWh) są najdroższymi źródłami elektryczności. Opracowanie NCBJ na ten temat można znaleźć na stronie internetowej Komitetu Problemów Energetyki Polskiej Akademii Nauk.

Na koniec najważniejsze z punktu widzenia europejskiej polityki klimatycznej wymagającej dużej redukcji dwutlenku węgla. Elektrownie jądrowe są obecnie największym bezemisyjnym źródłem energii elektrycznej. Stwierdzają to uchwały Parlamentu Europejskiego i raporty IPCC. Jeśli rządowi Mateusza Morawieckiego uda się przekonać Komisję Europejską, by uwzględniała średnie emisje z sektora energii – to dla Polski najlepszym rozwiązaniem są bloki jądrowe. Byle w miarę szybko.

Sobolewski: Energia jądrowa może dać ciepło przemysłowe i… wodór

Najnowsze artykuły