Mamy nadzieję, że wydobycie gazu i ropy z łupków zapewni Polsce wielorakie korzyści. Ale nie brakuje obaw, że technologia udostępniająca złoża łupkowe zagraża środowisku i ludziom. Czy jest się czego obawiać? Komentuje dr inż. Piotr Kasza, szef Zakładu Stymulacji Złóż Węglowodorów w Instytucie Nafty i Gazu Państwowego Instytutu Badawczego.
– Moim zdaniem protesty dotyczące zagrożeń jakie może powodować hydrauliczne szczelinowania dla środowiska są mocno przesadzone przez pewne grupy. Na ogół nawet tym grupom chodzi o wymyślone zagrożenia – ocenia.
– Zabiegi szczelinowania wykonuje się na świecie od roku 1947 a w Polsce od roku 1957 r. Od tego czasu na świecie wykonano setki tysięcy zabiegów szczelinowania hydraulicznego. Natomiast w Polsce tych zabiegów wykonano setki. Jak do tej pory – stwierdza ekspert – nie zdarzyło się, żeby jakakolwiek z tych operacji zakończyła się katastrofą ekologiczną, którymi tak często się straszy opinię. Oczywiście odnoszę się do faktów a nie propagandy typu osławionego filmu Gasland.
– Oczywiście jako inżynierowie zajmujący się hydraulicznym szczelinowaniem jesteśmy świadomi potencjalnych zagrożeń. Nie są one jednak tak duże, jak starają się to pokazywać i kreować „ekolodzy” w środkach masowego przekazu. Z inżynierskiego punktu widzenia mogę zapewnić, że operacje te wykonuje się tylko wtedy, gdy mamy absolutną pewność, że nie zagrażają one ludziom, środowisku i złożu węglowodorów, które chcemy eksploatować – stwierdza nasz rozmówca i ciągnie: – Przyznam szczerze, że zastanawiam się nad aktywnością pewnych środowisk, aktywnością służącej rzekomej trosce o środowisko. Dlaczego nie było tych protestów kiedy identyczne operacje wykonywano i nadal się wykonuje w złożach konwencjonalnych. Czy aby na pewno w tych protestach chodzi o dobro środowiska? – pyta naukowiec.