– Aresztowanie miliardera Zijawudina Magomiedowa i jego brata Magomieda wstrząsnęło rosyjską polityką i światem biznesu. Tę sprawę już porównuje się do zniszczenia Michaiła Chodorkowskiego. Głównym beneficjentem likwidacji imperium Jukosu okazał się Igor Sieczin. Czy również teraz mamy do czynienia z intrygą Sieczina? Niekoniecznie. Bracia z Dagestanu mieli bowiem wielu wrogów. Jednym z nich okazał się… polityczny kalendarz – pisze Grzegorz Kuczyński, współpracownik BiznesAlert.pl.
To najgłośniejsze aresztowanie biznesmena w Rosji od czasu zatrzymania w 2003 roku Michaiła Chodorkowskiego. Uwagę zwraca, że w sprawie Magomiedowów, podobnie jak kiedyś Jukosu, postawiono zarzuty stworzenia zorganizowanej grupy przestępczej. Tamta afera poważnie zaszkodziła wizerunkowi Władimirowi Putinowi. Dlatego później, przez długie lata, nawet najbliżsi Kremlowi biznesmeni musieli przynajmniej zachowywać pozory przejmując inne aktywa, żeby nie wystraszyć zachodnich inwestorów. Kiedyś nawet taki Sieczin musiał uczciwie płacić za udziały TNK-BP. Dziś okoliczności się zmieniły. Już w ubiegłym roku szef Rosnieftu pokazał, jak siłowicy działają na rynku: używając służb specjalnych i innych państwowych instytucji. Zaś najlepszą taktyką negocjacji jest wsadzenie biznesowego przeciwnika do aresztu. Doświadczył już tego na własnej skórze szef Sistemy Jewgienij Jewtuszenkow. Wtedy było dla wszystkich jasne, że to Sieczin chce wymusić ogromny haracz na konkurencie. Sprawa Magomiedowów jest dużo bardziej skomplikowana i trudno jednoznacznie wskazać, kto stoi za uderzeniem we właścicieli grupy Summa, i jakie są motywy.
Zijawudin Magomiedow to jednoznacznie biznesmen związany ze środowiskiem premiera Dmitrija Miedwiediewa, więc jego aresztowanie można interpretować jako element walki o nowy rząd. Wrogość choćby Sieczina do Miedwiediewa jest powszechnie znana, a zapewne i inni gracze chcą zdobyć wpływ na skład rządu. Z drugiej jednak strony nie można zapominać o innych kontaktach Magomiedowa, nawet na samym Kremlu (Władisław Surkow) i w biznesowym najbliższym otoczeniu Putina (Giennadij Timczenko, Arkadij Rotenberg). Jeszcze bardziej zagmatwana sytuacja jest, jeśli chodzi o biznesowy aspekt afery.
Jeśli wierzyć nieoficjalnym doniesieniom, śledczy oparli zarzuty (stworzenie przestępczej organizacji, oszustwa i defraudacje) na siedmiu różnych sprawach. Dochodzenia w niektórych z nich toczyły się już od 2014 r. Ale dopiero teraz, w marcu, połączono je w jedno śledztwo. Jeden z wątków śledztwa dotyczy sprawy sprzedaży częstotliwości GSM na Uralu i Dalekim Wschodzie. Mało znana spółka Summa-Telekom wygrała m.in. z tak potężnym telekomem, jak Wympiełkom. Dużo poważniej wygląda sprawa Zjednoczonej Spółki Zbożowej (OZK), której pakiet większościowy należy właśnie do grupy Summa Magomiedowa. W latach 2012-2013 z OZK, na podstawie umów ze spółką offshore Newbey Investments wyprowadzono łącznie 20 mln dolarów. W sumie, według śledczych, spółka miała ponieść straty w wysokości 613 mln rubli. Warto pamiętać, że kilkanaście godzin przed zatrzymaniem Magomiedowa, niemal o północy, na przesłuchanie, bez adwokatów, sprowadzono świadka – Władimira Smirnowa, byłego wicedyrektora OZK. Smirnow miał złożyć zeznania przeciwko Magomiedowowi, znacznie różniące się od poprzednich.
Ale siłowicy podrzucają inny trop: na przykład uważany za tubę FSB portal Lifenews.ru natychmiast podał, że powodem aresztowania Magomiedowów jest defraudacja funduszy na budowę stadionu w Kaliningradzie na zbliżające się mistrzostwa świata w piłce nożnej. Jednym z podwykonawców była spółka wchodząca w skład grupy Summa – poprzez nią miano wyprowadzić duże fundusze. W tej sprawie w Kaliningradzie już wcześniej zatrzymano grupę wysokich urzędników. Teraz okazało się, że trzecim, obok braci Magomiedowów, aresztowanym jest właśnie prezes Inteksu, Artur Maksydow. Tutaj w tle pojawia się jeszcze wątek konfliktu Magomiedowów z gubernatorem kaliningradzkim Antonem Alichanowem, protegowanym Siergieja Czemezowa, potężnego szefa państwowej korporacji Rostech.
Najczęściej jednak jako główny powód uderzenia w braci z Machaczkały wymienia się zaciętą walkę o kontrolę nad największym rosyjskim portem handlowym – w Noworosyjsku. Kąsek to smakowity – trzeci pod względem przeładunków operator portowy w Europie. Główna brama na świat dla rosyjskiej ropy. Magomiedow wszedł w tę inwestycję w mocno podejrzanych okolicznościach, potem pokłócił się ze wspólnikami, by na koniec próbować sprzedać im swój udział po kosmicznie zawyżonej cenie. Nie zdążył. Ale po kolei…
Jest rok 2010. Grupa Summa wspólnie z państwowym Transnieftem kupują 50,1 proc. akcji Noworosyjskiego Morskiego Portu Handlowego. Kupują ten pakiet od grupy zaprzyjaźnionych z Putinem biznesmenów – po cenie wyższej o 80 proc. od rynkowej. Tyle że transakcję finansuje w głównej mierze kredyt z państwowego Sbierbanku, a koszty obsługi spadają na port i mniejszościowych akcjonariuszy. Współpraca Summy i Transnieftu w Noworosyjsku dość szybko się popsuła. Choć obie strony miały równo po połowie zarejestrowanej na Cyprze spółki Omirico Ltd. (poprzez nią kontrolowano port w Noworosyjsku), to ludzie Magomiedowa zajęli kluczowe stanowiska. W 2013 roku doszło na tym tle do ostrego konfliktu, zakończonego umiarkowanym zwycięstwem Transnieftu. Wydawało się, że na linii Magomiedow – Nikołaj Tokariew (prezes Transnieftu) znów wszystko gra. Wszak obaj panowie współpracowali już w 2001 r., gdy otwierano terminal naftowy w Primorsku. Jednak w ostatnim czasie okazało się, że Magomiedow jest gotów pozbyć się swych udziałów w Noworosyjsku. Tyle że za cenę jakieś dwa i pół raza wyższą od rynkowej. Co skłoniło go do takiej decyzji? Tutaj też jest kilka wersji. Jedna z nich to poważne problemy po wymianie kierownictwa Dagestanu. Druga to konflikt z Sieczinem, który napuścił na Noworosyjsk służbę antymonopolową. Sprawa ciągnęła się jakiś czas w sądach – gdy w końcu zakończyła się pomyślnie dla Magomiedowa, do akcji wkroczyła służba podatkowa. Zażądała od operatora Noworosyjska dopłaty podatków z odsetkami. Nawet jeśli ktoś inny chciał w ten sposób zmusić Magomiedowa do sprzedaży udziałów w porcie, to biznesmen wolał je odsprzedać partnerowi z Transnieftu.
Tyle że żądana cena mocno zirytowała samego Putina. Kto mu doniósł o sprawie? Mówi się, że sam Tokariew poszedł na skargę. Ale niewykluczone, że byli to inni konkurenci Magomiedowa. Może Sulejman Kerimow? A może Sieczin? Póki co, zarzuty wobec właścicieli grupy Summa nie dotyczą działalności holdingu portowego (to nie tylko Noworosyjsk, ale też porty w Primorsku i Bałtijsku). Nie wiadomo też, co teraz ze sprzedażą akcji holdingu przez Magomiedowa. Na razie obaj bracia dostali areszt do 30 maja. Gdyby zakładać, że są tylko politycznymi zakładnikami wojny o kształt rządu, można by oczekiwać, że wyjdą na wolność. Wszak będzie już po inauguracji nowej kadencji Putina i sformowaniu nowego rządu. Problem w tym, że Magomiedow usłyszał naprawdę ciężki zarzut, za który grozi nawet 20 lat więzienia. Teraz powinien trzymać kciuki, żeby swe pozycje obronili Miedwiediew i przede wszystkim Arkadij Dworkowicz. Jeśli bowiem górę wezmą siłowicy z Sieczinem na czele – los właściciela Summy będzie nie do pozazdroszczenia. Wtedy nawet posłuszna sprzedaż udziałów w portowym holdingu, nawet po cenie zaniżonej, może nie uratować Magomiedowa.