Kraje europejskie obchodzą 8 maja święto zakończenia II Wojny Światowej. Rosjanie mają swój Dzień Pobiedy dzień później. Decyzja Donalda Trumpa o wyjściu z porozumienia nuklearnego z Iranem może być dniem zwycięstwa dla świeżo inaugurowanego prezydenta Rosji Władimira Putina. To dzień porażki dla zwolenników multilateralnych układów mających zwiększyć bezpieczeństwo międzynarodowe, jak europejskie kraje rozczarowane ruchem USA – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Wolta USA
Prezydent USA poinformował, że jego kraj wycofa się z porozumienia nuklearnego z Iranem. O potencjalnych skutkach tej decyzji pisałem gdzie indziej. Analitycy obawiają się, że zdjęcie z rynku co najmniej części irańskiej ropy naftowej dodatkowo zmniejszy podaż redukowaną przez udziałowców porozumienia naftowego grupy OPEC+. Sekretarz generalny kartelu Mohammed Barkindo powiedział, że sygnatariusze nie wycofają się z cięć po decyzji USA.
Z tego powodu sekretarz skarbu USA Steven Mnuchin miał rozmawiać z producentami ropy naftowej o konieczności zwiększenia podaży w celu zniwelowania ewentualnego efektu sankcji amerykańskich. Uderzą one w te kraje, które po zdjęciu obostrzeń w 2015 roku wznowiły import ropy irańskiej. Przed takim rozwiązaniem powstrzymywały się polskie spółki, jak PKN Orlen i Grupa Lotos, które przez obawy o zwrot USA sprowadzały jedynie dostawy testowe.
Inaczej było w przypadku krajów zachodnioeuropejskich. Konsumenci ropy irańskiej to według Bloomberga malejąco: Chiny, Indie, Korea Południowa, Turcja, Włochy, Japonia, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Hiszpania, Francja, Grecja, Syria, Tajwan, Chorwacja, Holandia, Polska i Malezja. Najwięcej ropy sprowadziły Chiny i Indie (ponad 600 tysięcy baryłek dziennie). Po nich najwięcej importowały kraje zachodnioeuropejskie (około 200 tysięcy baryłek dziennie). Chodzi o Włochy, Hiszpanię, Francję i Grecję.
Apel sekretarza Mnuchina o interwencje producentów ropy to chichot losu. Do tej pory Amerykanie przekonywali, że o cenie ropy naftowej powinien decydować wyłącznie rynek i odnosiły się sceptycznie do prób ręcznego windowania wartości baryłki za pomocą porozumienia nuklearnego. Teraz, widząc ryzyko strat po stronie sojuszników USA z tytułu wyjścia z układu z Iranem, Waszyngton apeluje do producentów o ruch przeciwny, czyli ręczne obniżenie ceny baryłki poprzez zwiększenie wydobycia.
Nie wiadomo czy decyzja Trumpa jest podyktowana czymś więcej niż presją jego wyborców nastawionych negatywnie do otwarcia relacji z Iranem zapoczątkowanego przez administrację Baracka Obamy. Prezydent USA powiedział, że Izrael przedstawił dowody na to, że pomimo licznych wizyt inspektorów międzynarodowych Iran nadal prowadził wojskowy program jądrowy. Rząd izraelski ma być w posiadaniu dokumentów potwierdzających ten fakt.
Dopóki ich nie zobaczymy głównym zwycięzcą decyzji Trumpa pozostaje Władimir Putin. Samowolna decyzja prezydenta USA rozczarowała europejskich sojuszników Waszyngtonu, z których – co widać wyżej – część straci na wznowieniu sankcji wobec Iranu. Będzie to kolejny czynnik pogłębiający podziały na Zachodzie.
Uderzenie w Zachód
Przywódcy Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii wyrazili rozczarowanie decyzją Trumpa. Ich przedstawiciele zasiadali przy stole negocjacji P5+1. Prezydent odpowiedział na Twitterze, że stawką jest los reżimu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Jednak i on może być zagrożony przez tę decyzję, bo obniża wiarygodność USA jako gwaranta przestrzegania układów zbiorowych. To kolejny zerwany układ po memorandum budapesztańskim. Zakładało ono rezygnację z broni jądrowej przez postsowiecką Ukrainę w zamian za gwarancję bezpieczeństwa złożoną przez USA, Chiny, Rosję, Francję i Wielką Brytanię. Jak wiadomo, nie została ona dotrzymana. Nie wiemy jednak jak wolta USA wpłynie na rozmowy o denuklearyzacji Korei Północnej zapowiadane przez administrację amerykańską.
Dopiero faktyczne dowody na to, że Iran był w stanie ominąć kontrolę międzynarodową i kontynuować badania nad pozyskaniem broni jądrowej byłyby argumentem za tak kosztownym zwrotem USA. Sojusznicy Ameryki dotknięci decyzją Trumpa zapewne czekają z niecierpliwością na informacje na ten temat. Nadzieją na ustabilizowanie sytuacji jest sygnał z Waszyngtonu o gotowości do negocjacji nowego układu. Nie wiadomo jednak czy pozostali zainteresowani się na to zgodzą. Wysoki Przedstawiciel ds. Bezpieczeństwa i Polityki Zagranicznej Unii Europejskiej Federica Mogherini zapowiedziała już, że Unia nie wycofa się z układu z Iranem.