Wyższe ceny ropy wydają się być logicznym następstwem niedawnych zdarzeń, chociaż nie jest powiedziane, że ich drastyczny wzrost to jedyny możliwy scenariusz.
Kryzys sprzyja podwyżkom
Za obecną podwyżką cen ropy stoi wiele czynników. Nie jest bowiem przypadkiem, że jej ceny osiągają najwyższy od 2014 roku poziom. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest obecna trudna sytuacja w Wenezueli, kraju który znajdując się pod wpływem silnych turbulencji trapiących jej politykę wewnętrzną, notuje coraz istotniejsze i bardziej widoczne spadki w państwowej produkcji ropy naftowej. Dodatkowo podkreślić należy, że nie zanosi się na rychłą zmianę w tej kwestii, głównie z uwagi na niepewną polityczną przyszłość i zagraniczne wpływy.
Kolejnym katalizatorem dynamicznego procesu podwyżek cen ropy jest sprawa Iranu. Wycofanie się Stanów Zjednoczonych z porozumienia nuklearnego z tym państwem jawnie wpłynęło na zmianę w cenach paliw na całym świecie. W tej sytuacji, ze zmniejszoną liczbą alternatywnych źródeł, dyktat cenowy może narzucać wyższe ceny.
Czy rewolucja łupkowa pomoże?
Kołem ratunkowym może być amerykańska ropa łupkowa, na stałe wprowadzona do światowej energetyki. Od września 2017 roku ich produkcja wzrosła o kolejny milion baryłek na dzień. Obecnie amerykańska Energy Information Administration podaje, że w 2019 roku efektywność produkcji sięgnie 11,9 miliona baryłek na dzień (z potencjalnym skokiem do 12 milionów). Istotny jest fakt, że w pierwszym kwartale 2018 roku produkcja stała na poziomie 10,5 miliona. Zatem sektor łupków stale się dynamizuje i może utrzymać cenę ropy naftowej w akceptowalnych ryzach. Istnieją jednak pewne ograniczenia, wynikające głównie z regionalnych uwarunkowań infrastrukturalnych (w Oklahomie za baryłkę ropy łupkowej zapłacimy 70 dol., podczas gdy w niektórych regionach Teksasu nawet do 50 dol.).
Wall Street Journal podaje za Taylorem Robinsonem, dyrektorem generalnym firmy PLG Consulting, że infrastruktura uniemożliwia także skuteczne rozprowadzenie 200 milionów baryłek nagromadzonych na obszarze Basenu Permskiego, czyli swoistej łupkowej żyły złota. Przez najbliższe kilkanaście miesięcy jest zatem szansa na utrzymanie obecnej sytuacji. Wzrost cen ropy naftowej nie będzie może gwałtowny i zaskakujący, ale na pewno kontrolowany i stały. Bank of America Merrill Lynch podaje, że cena 100 dol. za baryłkę w 2019 roku jest jak najbardziej możliwa.
Pytanie zatem jak zareagują konsumenci. Okoliczności polityczne i ekonomiczne na świecie składają się na logiczne i spójne przewidywania co do omawianych w artykule scenariuszy. Z pewnością światowy rynek ropy naftowej należy ostatnimi czasy do obszarów niezwykle gorących. Czas pokaże na jak długo.
Bloomberg/Adam Targowski