W środę administracja Kanału Panamskiego poinformowała, że złagodzi ograniczenia związane z transportem skroplonego gazu ziemnego (LNG). Obecnie błękitne paliwo może być przewożone przez kanał tylko w ciągu dnia i tylko przez jeden tankowiec, w obu kierunkach jednocześnie. Od dnia 1 października tankowce będą mogły przepływać również nocą.
„Dzięki usunięciu tych ograniczeń, od 1 października kanał zapewni większe możliwości transportu LNG” – oświadczyła Sylvia de Maruchchi, dyrektor ekonomiczny Kanału Panamskiego, podczas World Gas Conference w Waszyngtonie.
Zdaniem Fatiha Birola, głównego ekonomisty Międzynarodowej Agencji Energii (MAE), w ciągu najbliższych pięciu lat USA może przejąć nawet 75 procent wszystkich dostaw LNG na świecie. We wtorek MAE opublikowała prognozę dotyczącą globalnego wzrostu popytu na gaz ziemny. W ciągu najbliższych pięciu lat będzie on wynosił 1,6 procent rocznie i w 2023 roku osiągnie poziom 4,1 biliona metrów sześciennych. Dla porównania, wolumen w 2017 roku osiągnął wielkość 3,74 biliona metrów sześciennych.
Jak twierdzi Birola, trzy czynniki będą miały znaczący wpływ na kształtowanie się sytuacji na światowych rynkach gazu w ciągu najbliższych pięciu lat. Po pierwsze za dwa, trzy lata Pekin najprawdopodobniej stanie się największym importerem gazu na świecie. Po drugie produkcja i eksport błękitnego surowca przez Stany Zjednoczone znacząco wzrośnie. Jako trzeci czynnik, MAE wskazała zwiększenie się popytu na gaz w sektorze przemysłowym.
Dzięki nowej krajowej polityce środowiskowej, czyli rezygnacji z węgla jako paliwa energetycznego, chiński popyt na LNG w latach 2017-2023 może wzrosnąć nawet o 60 procent. Oznacza to, że 37 procent światowego popytu na gaz przypadnie Pekinowi. I jak przewiduje MAE, od 2019 roku Chiny będą importować więcej gazu niż Japonia.
RIA.ru/Roma Bojanowicz