W najbliższych latach Grupa Lotos skupi się na poszukiwaniu węglowodorów, jednocześnie będzie zwiększać moce przerobowe rafinerii w Gdańsku. Dzięki pełnemu wykorzystaniu instalacji opóźnionego koksowania firma chce zintensyfikować efektywność przetwórczą. Ma to przynieść dodatkowe 10 proc. produkcji oleju napędowego i ograniczyć ilość produktu ubocznego rafinacji, jakim jest olej opałowy, sprzedawany z marżą ujemną.
– Projekt koksowania nie polega na produkcji koksu, jak to można wywnioskować na podstawie nazwy, ale na zwiększeniu efektywności przerobu ropy naftowej w kierunku paliw – tłumaczy Marek Paweł Sokołowski, wiceprezes zarządu, dyrektor ds. produkcji i rozwoju Grupy Lotos. – Będzie więcej paliwa dieslowego i benzyny z ciężkich pozostałości, w tej chwili sprzedawanych głównie jako olej opałowy, który z natury rzeczy ma na rynku marżę ujemną, co oznacza, że sprzedajemy go po cenie niższej, niż kupujemy ropę.
Ta zmiana ma znacząco wpłynąć na zyski firmy.
– W naszym rachunku marża modelowa powinna podnieść się nawet o dwa dolary za baryłkę. Obecna jest ona w granicach sześciu dolarów za baryłkę – mówi Sokołowski.
To będzie raczej zmiana jakościowa niż ilościowa – lepsza rafinacja ropy spowoduje wzrost produkcji o około 800 tys. ton ropy rocznie, czyli ok. 10 proc. obecnego poziomu. Dzięki temu pozycja konkurencyjna gdańskiej rafinerii istotnie się poprawi – ocenia rozmówca Newserii Inwestor.
– Rafinerie pracują głównie na marży przerobowej, a ta istotnie wzrośnie. Nasza marża modelowa i tak jest wysoka, bo po pierwsze powstaje ze struktury technologicznej, to znaczy, że sporo mamy w naszych produktach oleju napędowego. Po drugie mamy bardzo dobre wskaźniki energetyczne, które też wchodzą w tę marżę modelową, czyli niższe koszty przetwarzania. Reasumując, istotnie zwiększy to pozycję konkurencyjną rafinerii w Gdańsku.
Sprawa rozwoju segmentu wydobycia i przerobu surowca jest dla spółki najistotniejsza, ale jednocześnie nie zamierza ona zahamować rozwoju swojej sieci dystrybucji. Jak wyjaśnia Sokołowski, obecnie sprzedaż Lotosu to ok. 34 procent sprzedaży krajowej brutto, co oznacza, że przekroczony jest już założony cel na poziomie 30 proc. udziału w rynku. Lotos od lat intensywnie inwestuje też we własną sieć stacji paliw.
– Wprowadziliśmy nowy rodzaj stacji, mówię tu o Optimie, których jest ponad 150. W tej chwili wszystkich palcówek mamy 352, jeszcze w tym roku dojdzie ok. 40 – wylicza wiceprezes Lotosu. – To jest istotny kierunek rozwoju, dzięki któremu wypełnimy nasz strategiczny cel w następnym roku, czyli osiągniemy około 10 proc. sprzedaży detalicznej w kraju.
Newseria.pl