Ogromny dług, niezadowoleni klienci i w końcu zerwanie umowy – tak kończy się system wynajmu ponad 4000 samochodów elektrycznych w Paryżu. Zdaniem dziennikarzy portalu WysokieNapiecie.pl, którzy testowali auta, porażka systemu Autolib’ to także lekcja dla polskich firm i państwowej Electromobility Poland, która ma zbudować polskiego taniego „elektryka” – pisze Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl.
Samochód elektryczny dostępny dla przeciętnej rodziny, produkowany przez krajową firmę z krajowych komponentów – to marzenie nie tylko polskiego rządu, ale i Francuzów. Władze Paryża zaczęły je realizować z rozmachem ponad 7 lat temu. Nad Sekwaną pojawiły się wówczas pierwsze auta elektryczne produkowane na potrzeby miejskiego systemu wynajmu aut na minuty (carsharingu) przez francuski wielobranżowy koncern Bolloré (w Polsce jest współwłaścicielem m.in. Canal+ oraz firmy PR-owej Havas).
Tani samochód elektryczny
Produkowany przez Bolloré samochód pod marką Bluecar to w 100% elektryczne miejskie auto dla czterech osób. Przy dzisiejszej cenie dla francuskich klientów (ok. 52 tys. zł) jest tańsze od najpopularniejszego auta we Francji – Renault Clio. Do tego trzeba jeszcze opłacić wynajem akumulatorów za równowartość 350 zł miesięcznie, a więc porównywalnie lub nawet mniej od kosztów paliwa (we Francji cena benzyny na stacjach zbliża się do 7 zł za litr).
Samochód projektowało włoskie biuro Pinifarina, które ma na swoim koncie m.in. auta takich marek jak Ferrari i Maserati. Bolloré samo produkuje litowo-metalowo-polimerowe akumulatory o pojemności 30 kWh, umożliwiające – wg producenta – pokonanie przez bluecara 250 km na jednym ładowaniu (w zimowych testach ulicznych prowadzonych przez WysokieNapiecie.pl było to ok. 150 km). Całość montuje fabryka we Włoszech, której linie produkcyjne Bolloré wynajął, aby nie budować własnego zakładu od podstaw. Jedną z wersji – elektryczny kabriolet pod nazwą e-Mehari – zaczął nawet sprzedawać Citroen. Brzmi jak przepis na sukces, który chciałby powtórzyć także polski rząd. Niestety po kilku latach bluecar stał się raczej przykładem tego, jak trudno na rynku motoryzacyjnym o sukces.
Bolloré mogło wystartować z produkcja samochodów dzięki umowie, jaką koncern podpisał w 2011 roku z Paryżem i okolicznymi miastami. Firma postawiła od podstaw miejską wypożyczalnię elektrycznych aut na minuty dla mieszkańców i turystów o nazwie Autolib’. Działa podobnie jak system wynajmu rowerów miejskich – auto rezerwuje się przez telefon, odbiera z bazy, płaci za każdą minutę wynajmu i oddaje do bazy. Autolib’ to dziś ponad 4 tys. srebrnych bluecarów w wersjach podstawowej (4-osobowej) i czerwonych aut w wersji bagażowej (2-osobowych). Do tego ponad 1 tys. baz, czyli stacji ładowania samochodów, z 6 tys. punktów do ich podłączenia. Liczby imponują zwłaszcza w Polsce. W całym kraju mamy mniej samochodów elektrycznych i punktów do ich ładowania, niż tylko w tym jednym paryskim systemie „aut na minuty”.
Dlaczego wynajem aut elektrycznych nie wypalił i czy w Polsce da się uniknąć tych błędów? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl